Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Kora]

*spojrzała pochmunie na Laza* Nie emocjonuj się tak Lazarethcie. *mruknęła* W niczym Ci to nie pomoże. Jest rozgadywane na lewo i prawo, że masz zamiar zostać królem Lwiej Skały. To byłby dobry powód by Cię zabić, nie? Wystarczy że ten tutaj próbował rządzić. *trąciła Mvuto łapą* I nie za bardzo mu się to udawało. Nie wiem jak Husari ale nie mam ochoty żeby z Tobą walczyć. *spojrzała na lwice wymownie* Zajmi się lepiej tym tutaj podtopionym.

[Aria]

*słuchała Kory po czym stwierdziła,że jeszcze krwawi od ostatniej walki więc nie będzie sie mieszać*

[Lazareth]

Hmmm...dziękuję wam. *Lekko zdziwiony że nadal żyje, i że Husari nadal nie atakuje, ostrożnie podszedł do Mvuto*

[Aria]

*błysnęła kłami , lecz nie zaatakowała*

[Lazareth]

*Odwrócił się przez chwilę do Arii, po czym znów zaczął szukać obrażeń na ciele przyjaciela* Hmm...zaraz wrócę...nie zabijcie go przez ten czas...*Wyszedł z jaskini ze smętnym wyrazem pyska*

[Kora]

*prychnęła pogardliwie i mruknęła bardziej do siebie niż do innych* Nie umieją sobie nawet sami poradzić.. *podeszła do ciała Mvuto i przekręciła mu pysk w drugą stronę. Skrzywiła się na widok rany. Lew oddychał jeszcze, lepiej żeby Laz przyszedł szybko*

[Lazareth]

*Wrócił niosąc w pysku duże, mokre liście* No cóż...to niewiele, ale miejmy nadzieję że choć trochę pomoże *Przyłożył wilgotne liście w miejsca ran, i na czole Mvuto*

[Kora]

Prawie że mu gardło zgniotła.. *mruknęła do Lazaretha. Nacisnęła Mvuto na brzuch by wypluł wodę jaka dostała się do płuc*

[Aria]

Pomóc wam w czymś? *spytała z nadzieją*

[Lazareth]

Hm? *Teraz mocno sie zdziwił, wygnaniec chce pomagac lwioziemcu?* Oczywiście *Uśmiechnął się* Potrzebujemy wody i więcej liści. Na razie nie wiem czy możemy zrobić więcej...chyba że...*Zamyślił się przez chwile*

[Aria]

*przekręciła łeb* chyba, że co ?

[Lazareth]

Widzisz, dawno dawno temu uczono mnie o ziołach rosnących na Lwiej Ziemi i Pustkowiach, chyba potrafiłbym znaleźć zioło które uśmierzy ból i zmniejszy gorączkę.

[Aria]

gdzie dokładnie są? jeżeli rosną na pustkowiach, mogę po nie pójść..

[Lazareth]

Rosną na brzegach jezior....na Lwiej Ziemi jest tylko wodopój, tam ich nie ma...czy na Pustkowiach jest jakieś jezioro?

[Aria]

tak, nazywa się "Czarne Jezioro"

[Lazareth]

Hmm, mogłabyś tam pójść i poszukać tej rośliny? Sięgać ci będzie mniej więcej do brzucha, ma małe, drobne listki na łodyszce i cztery małe gałązki przy kwiecie, który jest koloru czerwonego, ma sześć płatków i długie pręciki.

[Aria]

Tak, wrócę niedługo *wyszła z jaskini ciągnąc za sobą sporą strugę krwi*
//zt//

[Lazareth]

*Zauwarzył krwawienie* Hmm *Pomyślał, po czym zakrzątnął się gdzieś po jaskini i po chwili wydobył ze szczeliny coś co przypominało czerwoną pleśń*

[Aria]

*wróciła z kwiatem mocno już się słaniając* czy to ten ? *zapytała sennie*

[Lazareth]

To ten, dziękuję *Wziął od niej roślinę i położył na kamieniu obok Mvuto* A teraz zajmijmy sie tobą *Zaszedł ją od tyłu i obejrzał jej ranę* Taaak, paskudne *Wrócił na wcześniejsze miejsce i wziął do łapy troche czerwonawej pleśni, roztarł* To dla ciebie, tamuje krwawienie *Przyłożył trochę do jej rany i delikatnie roztarł* Będzie troche szczypać...

[Aria]

*spojrzała ze zdziwieniem* serio chcesz mi pomóc ? *spojrzała na podejrzaną pleśń, po czym wykrzywiła się z bólu * dzięki, ale naprawdę nie musisz tego robić..

[Lazareth]

Daj spokój *Uśmiechnął się* Praktycznie zaryzykowałaś życie dla mojego przyjaciela. No, gotowe, nie będzie krwawić, ale nie nadwyrężaj karku. I może lepiej sie połóż, wyglądasz jakbyś miała tu zaraz upaść...*Wskazał jej miejsce obok Mvuto, za poduszkę służyć miał jej obficie obrośnięty mchem kamień*

[Aria]

*uśmiechnęła się drwiąco* cóż, czasem trzeba zrobić coś pożytecznego .. *podeszła we wskazane miejsce i położyła się delikatnie na bok* w sumie nawet duża ta jaskinia *rozejrzała się senne po wnętrzu*

[Lazareth]

*Wziął do łapy kwiat przyniesiony przez Arię i wrzucił go do skorupy żółwia wypełnionej wodą. Po dość długim mieszaniu powstała czerwona ciecz w konsystencji bardzo zbliżonej z wodą. Otworzył lwu pysk i wlał zawartość do gardła*

[Aria]

*oparła łeb na poduszce i patrzyła jak Laz pracuje* Może pomóc ?

[Lazareth]

Nie, dziękuję *Uśmiechnął się* Teraz musze tylko zmieniać opatrunki z liści i kompres...a ty masz odpoczywać.

[Aria]

hm.. nooo dobra położę się na chwilę.. *przymknęła oczy* ale jak spróbujesz jakiś sztuczek i zawołasz tu swoich kolesi to pożałujesz! *odezwała się jeszcze *

[Lazareth]

Gdzie tam...prawdopodobnie dzięki tobie Mvuto żyje, a poza tym, lwioziemcy nie robią takich sztuczek...kiedy sie ocknie i poczuje lepiej, odejdziemy, no i jeśli Husari nie będzie chciała ciągnąć pojedynku.

[Aria]

*uśmiechnęła się z rozbawieniem* najwyżej wy pójdziecie a ja z nią zostanę..

[Camille]

*przyczłapała niespiesznie, ciekawsko rozglądając się dookoła*
- No proszę, nic się tu nie zmieniło *mruknęła do samej siebie, beznamiętnie*