Lwia Skała

[Hale]

*pokręciła głową podłamana. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec. Weszła do jaskini i wspięła się na skalną półkę. Była wykończona. Oparła łeb na łapach*

[Ibilis]

*Ukazuje się córce* Córuś, czemu teraz podjęłaś walkę. Było za wcześnie. Czy aż tak się tu do mnie śpieszysz?

[Hale]

- A co? Już zatęskniłeś? *ironiczna uwaga, podsumowana równie ironicznym uśmieszkiem*

[Ibilis]

Córuś, ja zawsze przy Tobie jestem, ale nie jestem w stanie Cię ochronić przed ciosem. Mogę Ci doradzać, mogę Ci powiedzieć coś, czego nie wiesz. Ale nie powstrzymam cudzych pazurów...

[Hale]

- Przykro mi. Jesteś, ale cie nie ma. To nie to samo.

[Ibilis]

*Przygląda się jej chwilę* Twoje rany nie są na szczęście śmiertelne.
Wiem, że mnie materialnie nie ma, ale, musiałem tam z nią walczyć. Gdybym nie stał w widocznym miejscu, pewnie by najpierw poszła do jaskini, a tam byłaś Ty...

[Hale]

- Wiem, że nie są. Trochę ciężko mi oddychać, ale nie ma źle. *westchnęła*
- Wolałabym byś mnie olał parę razy niż spadł ze szczytu...

[Ibilis]

Wtedy, to Ty byś prześwitywała... Cóż, mam nadzieję, że uda Ci się... Pamiętaj córuś, zawsze jestem po Twojej stronie... *rozpływa się*

[Hale]

- Nie. Wraacaj. *wychrypiała. Widać nie pomogło. Zamknęła oczy i zasnęła*

[Ibilis]

*Był niewidzialny. Nie chciał dalej męczyć Hale. Teraz dla niej najważniejszym było wypocząć...*

[Hale]

*mimo ostatnich wydarzeń śpi dziwnie spokojnie.*

[Ibilis]

*Patrzy na wejście, pilnuje, by w razie zagrożenia, ocalić córkę*

[Hale]

*zaczyna chrapać, nie tak jak Ib swojego czasu, ale chrapie* ^^

[Ibilis]

*Odwraca się do śpiącej córki i ... się do niej uśmiecha. Znów zwraca się ku wyjściu*

[Hale]

*nagle spokojny sen, zmienia się w totalny koszmar. Satra zjada jej wnętrzności, po czym krzyczy, że jestem królową Francji.*
//za dużo Dona Hertzfeldta xDD//

[Ibilis]

//Owszem xD//
*Wizualizuje się w jej śnie... Pomaga jej w walce.*

[Hale]

*nagły obrót sytuacji. Wygrywa i ona zostaje królową. Uśmiecha się przez sen*

//to wszystko wina ludzi, którzy mi to wysyłali xD//

[Ibilis]

//Ja Makbeta dziś całego przeczytałem (na przerwach w szkole) xD//
*Cieszy się z sukcesu córki*

[Hale]

//wow, ja na przerwach zajmuję się podpieraniem ścian pod klasami xDD//
*chrap i się budzi. ziew.*

[Ibilis]

//Widzisz, mam to na przyszły tydzień, a raz już przeczytałem. A kumple jedyne co mieli ciekawego do roboty, to walenie się po rękach o.0//
*Podchodzi do niej i znowu czyni się widzialnym* I jak, wyspałaś się?

[Hale]

//tak, kreatywni o.o//
*ziew x2*
- Tak myślę. Cieszę się, że dalej tu jesteś.

[Ibilis]

Jestem duchem, zawsze przy Tobie będę, widzialny, bądź nie. *Uśmiechnął się. Starał się wyglądać, jakby nieżycie wcale mu nie przeszkadzało*

[Hale]

- No to pięknie. Zero prywatności. *zażartowała*

[Ibilis]

Zero prywatności? Jak jej naprawdę będziesz potrzebowała, to się przecież nie będę w Ciebie wgapiał.

[Hale]

- Tak, tak, wiem. Przypomniało mi się jak kiedyś powiedziałeś, że jak coś mi się stanie to nie odejdziesz ode mnie metr. *mimowolnie się uśmiechnęła*

[Ibilis]

Teraz to już jest wykonalne niezależnie od sytuacji

[Hale]

- Normalna lwica by uznała, że zbzikowała, bo jakiś duch ją prześladuje.

[Ibilis]

Hmm... a Sat jest normalna? *złowieszczy uśmiech*

[Hale]

- A co? Chcesz ją nawiedzić?

[Ibilis]

W sumie, to przez nią nie żyję... A i Tobie coś zrobiła... Więc czemu mam ją zostawić tak? Niech jej sumienie będzie dręczone ciągle tą myślą. Nie będzie miała odwagi Cię tknąć.