Rzeka graniczna

[Hassira]

- Zaprawdę, pasjonujące w swej prostocie.
*Mruknęła sarkastycznie, z kocią zwinnością zeskakując z drzewa akacjowego. Wyprostowała się dumnie, patrząc za oddalającą się Uzuri. Nikt nie wiedział kiedy właściwie Hassira zawitała tu ponownie. Lwica była nieprzewidywalna niczym pogoda. Mogła dosłownie w jednej sekundzie wyłonić się znikąd, by w drugiej na nowo zapaść się pod ziemię*.

[Mirembe]

*Przyszła z Lwiej Ziemi, aby zaspokoić pragnienie. Jak zobaczyła to miejsce przypomniało jej się spotkanie z Siriusem i z Kaltaą, ale potem wzdrygnęła sie na wspomnienie o incydencie z Tevire. Podeszła do rzeki i napiła się chłodnej wody, jednocześnie się rozglądając za jakimiś lwami. Jednak ze stadem Ashgaan nigdy nic nie wiadomo, więc wysunęła pazury i przygotowała się do nagłego skoku.*

[Angani]

*przyszła się zabawić i pogadać z kimś*

[Mirembe]

*Usłyszała ciche kroki. Natychmiast przestała pić wodę i wytężyła wzrok. Nikogo nie zauważyła* - Ashgaan...*mruknęła cicho*

[Angani]

:la: *nagle z za gęstych krzaków wyskoczył na nią wielki i przerażający cukierek*
//Unieważniam ten post, ten cukierek jest absolutnie bez sensu. Ibilis//

[Mirembe]

*Warknęła na nią przeciągle.* - Kim jesteś?
//Pisz bez emotoikonek, i pisz poważniej nie cukierkowo XD"

[Tevire]

* Oddaliła się, myśląc, komóż to zepsuć ten jakże piękny dzień. *

// zt //

[Lafaard]

*Nadszedł lekko zdyszany od strony Czarnej Równiny. Nie zwracając na nikogo uwagi wszedł powoli do wody, by spłukać z siebie pył i brud. Popłukał się, potaplał i wyszedł. Otrzepał się i wystawił lśniące piękne futro na słońce.*

[Mirembe]

A ty to kto znowu? *Warknęła* Otoczona przez Złoziemców.... Pięknie.

[Lafaard]

*Uśmiecha się grzejąc futro na słońcu. Stara się nie zwracać uwagi na Uzuri. Nikt mu nie będzie psuł jego małego spa.*

[Hale]

*Stanęła nad rzeką, patrząc gdzieś w dal, chwilowo nie zaśmiecając sobie łba otaczającymi ją osobnikami. Westchnęła.*

[Lafaard]

*Robi się zdecydowanie za tłoczno jak dla niego. Przestał się uśmiechać do słońca. Westchnął i ruszył w poszukiwaniu ustronnego miejsca wystarczająco wygodnego jak na jego standardy.*

[Mirembe]

*Spojrzała na wszystkich dokładnie, zapamiętując twarze i odnotowując w pamięci podejrzane osoby. Warkneła i poszła szukać miejsca mniej zatłoczonego
//zt//

[Sirius]

*Starając się ominąć inne lwy i lwice które tu były udało mu się znaleźć dość szeroki - i ani za głęboki ani za płytki - zakręt rzeki, po czym usiadł nad brzegiem patrząc na wodę i odbijające się w niej chmury.*

[Camille]

*w podskokach niczym młoda gazela, w miejsce to zawitała Camille-któraś-tam. Energiczna i żywiołowa, jak to ciągnie się od korzeni. Ale mniejsza, temat jej rodu pozostawmy na uboczu. Stanęła za samcem i naprężyła ciało do skoku. Taaak. Hoop! I już skoczyła na grzbiet kocura. Sirius zapewne na skutek tego wylądował pyskiem w wodzie, ale to nie jej problem - o sugerował wyraźnie jej gromki śmiech. Możliwe, że i ona wpadła za nim, to by miało sens! *

[Sirius]

*Stracił równowagę nie będąc przygotowanym na coś takiego, ostatnim, desperackim czynem wbił pazury w brzeg, ten jednak zawalił się skazując oboje na mokrą kąpiel w chłodnej wodzie, zgodnie z przewidywaniami lwicy. Lew wynurzył się powoli niczym peryskop, niewiele jednak widział z powodu zasłaniającej absolutnie wszystko, mokrej grzywy.*

[Camille]

*śmiala się jeszcze bardziej, widząc ociekającego wodą samca. Wcale nie przejmowała się tym, że zaiste wygląda dość podobnie. Podpłynęła ku niemu, delikatnie palcami odsuwając kosmyki z jego oczu*
- Trafiony, zatopiony! *zawołała radośnie. Jak dziecko*

[Sirius]

Spójrz lepiej na siebie królowo głębin. *Powiedział uśmiechając się, uderzył łapą w wodę zachlapując ją jeszcze bardziej - o ile było to możliwe.*

[Camille]

*Zaczęła pluć, bo miała otwarty pyszczek. Nie opanowała sztuki śmiania się z zamkniętą mordką, nooo! Nieco wody wleciało jej do ust, to się jej postanowiła pozbyć, równocześnie piorunując samca spojrzeniem.*
- Jeszcze mi za to zapłacisz. *Rzuciła jeno poważnie*

[Sirius]

Więc czekam. *Odparł jeszcze rozszerzając uśmiech. Podpłynął do brzegu i usiadł w wodzie opierając się o niego grzbietem. Podparł przednimi łapami kark i przymknął oczy rozkoszując się chłodną wodą w ten dość upalny dzień.*

[Camille]

- Teraz? Nie będzie efektu zaskoczenia. *zawołała, podpływając za nim i pociągając gwałtownie i niespodziewanie - choć wcale niemocno - za jego ogon*
- Poczekam na odpowiedni moment.

[Sirius]

Mhmm...cóż, powodzenia. *Mruknął przeciągając się wygodnie, nie zwracając uwagi na trzymany przez lwicę ogon.*

[Camille]

*W sumie... ona go puściła zaraz po pociągnięciu, zatem nic dziwnego, że nie zwracał nań uwagi*
- Maaaatko! *jęknęła, wywracając teatralnie oczyma*'
- Jesteś większym burakiem niż myślałam.

[Sirius]

Hm ? *Powiedział wstając z wygodniejszej pozycji siedzącej na normalną, tyle że był w większości pod wodą.*

[Camille]

- Leń. Pobawiłbyś się, jakoś rozerwał. Zero w Tobie radości *jęknęła zrezygnowana*

[Sirius]

*Wzruszył barkami po czym rzucił się na lwicę rozchlapując wodę wszędzie gdzie się dało.* Więc pobawmy się...w króla rzeki.

[Camille]

- Ble! *mruknęła, wypluwając wodę wprost na samca, ot w nos trafiła*
- Jak się w to bawi? *mruknęła, oplatając jego ogon własnym*

[Sirius]

Bawiłaś się kiedyś w króla wzgórza ? To to samo tylko w rzece, oczywiście w granicach rozsądku żeby się nawzajem nie utopić. Ewentualnie możemy się ścigać w dół rzeki bo jak widzę trochę się już tej wody nałykałaś. *Znów się wyszczerzył.*

[Camille]

*warknęła gardłowo*
- Ty zła kreaturo! *zaśmiała się ciepło*

[Sirius]

Do szpiku kości. *Również się zaśmiał odgarniając łapą mokrą grzywę z lewego oka.* Więc wyścig czy król ?