Rzeka graniczna

[Mirembe]

Dobra.... Widzę, że nie mam wyboru.... Ten, kto stchórzy, albo przegra, zostanie wrzucony do wody!

[Sirius]

No dobra, już dobra...*Nie chciał być znowu mokry.* Więc ? *Wstał.*

[TheKaltaa]

- Mogę z tobą walczyć, jeśli się skusisz.
* powiedziała z uwodzicielskim uśmiechem *

[Mirembe]

Na trzy... Raz... Dwa.... TRZY! *Rzuciła się na Siriusa i usiadła na jego plecach.*

[Sirius]

*Silnym szarpnięciem grzbietu zrzucił lwicę do wody.*

[Mirembe]

* Wyskoczyła z rzeki i rzuciła sie na Kalteę.*

[TheKaltaa]

* Kaltaa sprytnie zrzyciła z siebie lwicę, po chwili siedziała na niej *
- Więc jak?
* Zapytała, śmiejąc się *

[Mirembe]

- Więc tak. *Przygwoździła ją do ziemi opierając się na jej łapach, tak, że nie mogła się ruszyć*

[TheKaltaa]

* Kaltaa ugryzła Uzuri w łapę, a ta puściła, więc lwica wydostała się i przygwoździła Uzuri do ziemi *

[Sirius]

*Przyglądał się potyczce lwic pogwizdując pod nosem.*

[Mirembe]

*warknęła na nią* - hej! Miała być zwykła przepychanka!

[TheKaltaa]

- Wybacz, jestem przyzwyczajona do braku zasad.
* Powiedziała *

[Mirembe]

* uśmiechnęła się triumfalnie* - a wiec można powiedzieć, że wygrałam.

[TheKaltaa]

- Nie wiem czy można.
* Powiedziała z szyderczym uśmiechem na ustach

[Hassira]

*Nieoczekiwanie spośród gęsto ulistnionych gałęzi pobliskiego drzewa wystrzeliła w kierunku lwic niewyraźna szaro-czarna smuga, która z niezwykłą łatwością powaliła obydwie samice na ziemię*.
- Niezmiernie mi przykro, że was rozczaruję, ale nie można tu mówić o wygranej żadnej z was.
*Powiedziała górująca nad Lwioziemkami Hassira, uśmiechając się do nich z perfidią. Umięśnione łapy Złoziemki vel samotniczki bezproblemowo trzymały rywalki w bliskim kontakcie z ziemią*.
- Wybacz, że przeszkodziłam, ale nie mogłam się powstrzymać.
*Skinęła do Siriusa łbem, równocześnie schodząc z członkiń stada Ndona i podchodząc do brata*.
- To twoje nowe znajome?
*Zwróciła się do lwa szeptem, patrząc z ukosa na samice*.

[Mirembe]

Hej, wygrałam bo ona zachowała się nie fair. Ugryzła mnie! *Podstawiła jej pod nos łapę, na której nic nie było widać*

[Hassira]

- Mhm.
*Mruknęła Hass, spuszczając łapę Uzuri poniżej linii swojego nosa*.
- Niestety, obydwie przed paroma minutami zostałyście przygwożdżone do ziemi przeze mnie, więc nie wiem, czy można tu mówić o zwycięstwie którejś z was.

[Mirembe]

Ale ty nie brałaś udziału w walce! *Zrobiła obrażoną minę: *

[Hassira]

- Nie?
*Zdziwiła się nieszczerze*.
- O ile mnie moja pamięć nie myli, liczba uczestników nie była wprost oznajmiona, a że obserwowałam was od czasu ,,ogłoszenia" pojedynku, w moim mniemaniu nic nie stało na przeszkodzie, abym i ja się dołączyła.
*Hassira uśmiechnęła się złośliwie*.

[Mirembe]

*Na jej twarzy pojawił się głupawy uśmiech.* - Skoro mnie pokonałaś, to znaczy, że przegrałam...

[Sirius]

Siostra ! *Powiedział rozbudzony z pół-snu.* Ano...znajome. Widzę że jak zwykle się popisujesz.
*Przeciągnął się leniwie ziewając przy tym.* Dobrze że się zjawiłaś, kiedy będziesz miała chwilę muszę porozmawiać z tobą na osobności.

[Hassira]

- Popisuję? Nie, ja po prostu tylko pokazuję, kto tu rządzi.
*Uśmiechnęła się kwaśno*.
- W porządku. Chodźmy więc w jakieś ustronne miejsce.

[Sirius]

Do zobaczenia. *Powiedział z uśmiechem do dwóch lwic po czym odwrócił się i zaczął iść na Pustkowia. Jego mina natychmiast się zmieniła kiedy był już odwrócony plecami do lwioziemek.* Tak więc chodźmy siostro.
//zt//

[Hassira]

*Bez zbędnych słów, ruszyła za lwem*.

//zt//

[Mirembe]

*Nadal ciągnęła swoją wypowiedź.* - A skoro przegrałam, to muszę.... *wskoczyła do wody ochlapując swoją towarzyszkę.*

[Tevire]

* Nasza kochana, brązowa lwica przybyła na te tereny mrucząc cicho. Po kilkakrotnym oznaczaniu terytorium i konsumowaniu pewnych słodziutkich myszek polnych - a jakże ! - była z siebie tak zadowolona. Ujrzawszy kilka przedstawicielek przeciwnego stada, zachichotała cichutko, rozmyślając nad - a kto wie ? - przyszłym morderstwem, walką czy czymkolwiek innym. *

[Mirembe]

*zanurkowała, żeby za chwilę wyskoczyć, robiąc w tej samej chwili piruet. Efekt tego był taki, że ktoś kto byłby na brzegu byłby mokry, nawet gdyby nie wszedł do wody.*

[Tevire]

Dzień dobry * Zaświergotała, widząc lwice, po czym zaklnęła kilkanaście razy w myślach. *

[Mirembe]

Dzień Dobry... kimkolwiek jesteś. *I zaśmiała się głośno. Ot tak, bez żadnego powodu. Miała taki doskonały humor przez jedzenie. Od zawsze tak było.* Idę na dietę.*mruknęła cicho, ale i tak zachichotała.*

[Tevire]

* Przywołała na pysk słodziutki uśmiech. * Zależy dla kogo dobry, a dla kogo ostatni.