Termitiera Ziry

[Shavire]

- Mogło być lepiej.
*Skwitowała krótko, bezgłośnie tłukąc ogonem o pobliską skałę*.

[Sirius]

Mogło, to prawda - ale nie my o tym decydowaliśmy. Jeśli te wieści dotarły do ciebie zbyt wolno - Lwią Ziemię utraciliśmy już dawno, byłem wtedy lwiątkiem. Teraz jesteśmy gotowi zarówno by ją odbić jak i utrzymać ją.

[Shavire]

- Nie, nie nie.
*Pokręciła z rozmachem swoim łbem*.
- To była odpowiedź na twoje pytanie, Siriusie.
*Ślepia lwicy zmrużyły się w dwie małe szpary*.
- Ale skoro już poruszyłeś ten temat... Nawet jeśli ją teraz odbijecie, czego wam życzę z całego serca, to w przyszłości, może dopiero za kilka wieków, ale jednak na tronie w końcu zasiądzie jakiś słabeusz, który nie będzie w stanie utrzymać w swej łapie władzy lub naiwnie da sobie ją odebrać, jak tamtym razem. I spektakl odbędzie się na nowo. Wprawdzie nic na to nie da się poradzić, ale ból pozostaje.
*Shavire westchnęła*.

[Sirius]

Bywa. *Parsknął.* Nic na to nie poradzimy - historia zatacza koło.

[Shavire]

- O tak. I to bardzo często.
*Przyznała lwica, błądząc wzrokiem po wnętrzu termitiery*.

[Sirius]

Ciekawe...jakie to będzie uczucie wejść na Lwią Ziemię, tam gdzie przed laty weszli Shavire, Mvuto i Lazareth, jakie to uczucie patrzeć jak z lwioziemca wypływa szkarłatna krew, patrzeć na jego zdziwione, zszokowane spojrzenie...jakie to uczucie patrzeć na płomienie trawiące kolejne połacie terenu...chcę radować się wojną, i kolejną wojną, i kolejną wojną...ach...

[Shavire]

- Uważaj, Siriusie. Kto nazbyt wojuje, może szybko zginąć.
*Ostrzegła samca*.
- Zaufaj mi.

[Sirius]

*Zaśmiał się.* Wiem o tym. Ale jakież moje życie byłoby nudne bez wojen, walk i intryg. Bez ryzyka nie ma zabawy, a ja lubię ten sposób rozrywki.

[Shavire]

- To prawda, życie bez wojen jest nudne i monotonne. Pozbawione sensu.
*Przytaknęła Czarna*.
- Ale jeśli chciałbyś je długo praktykować, to radziłabym uzbroić się nieco w powściągliwość.
*Spojrzała na Siriusa. Był zakochany w wojnie. Widać to było na pierwszy rzut oka. Jej krew. Mimo wszystko musi uważać*.
- Tym bardziej, że w Zaświatach nie ma już takich rozrywek.
*Dodała cicho*.

[Sirius]

Spokojnie. *Uśmiechnął się.* Może tego nie widać ale podczas wojny zazwyczaj jestem ostrożny. Wolę zmęczyć przeciwnika unikami, zwodami, nieczystymi zagraniami, raz po raz zadawać mu cios, zmieniać pozycję, powoli wykańczać go, poznać wszystkie jego słabe punkty - wykorzystać je, a kiedy już nie ma sił - zadać ostateczny cios. Do przodków mi nie śpieszno.

[Shavire]

- Bardzo słusznie.
*Odpowiedziała Czarna, uśmiechnąwszy się półgębkiem. Jeśli to, co Sirius mówił o swoim systemie walki było prawdą, to może być z niego dumna. Z niego i z genów, rzecz jasna*.

[Sirius]

Dziękuję. *Przeciągnął się leniwie wysuwając pazury.* A ty jak walczysz ?

[Shavire]

- Nie najgorzej.
*Mruknęła, z dumą wspominając swoje dawne walki. Ach, to były czasy*.

[Narcyza]

*Szła powoli po termitierach.Nagle przystanęła.Zauważyła Siriusa.No jak każdy,oczywiście podeszła do niego.Nie zauważyła Shavire.Odezwała się.*-Cześć kuzynie!Jak ci się żyje?

[Sirius]

Witaj. *Machnął zamaszyście ogonem.* Całkiem nieźle, a jak u ciebie ?

[Shavire]

*Nie odezwała się. Uważnie obserwowała lwicę*.

[Narcyza]

-Czasami dobrze,czasami źle,ale się żyje.*Czuje się obserwowana.Tylko przez kogo?*

[Sirius]

Ano, takie życie. *Wstał i przeszedł kilka kroków obok ściany.* Ostatnio cię nie widziałem, wybrałaś się w jakąś podróż czy ot tak się nie pokazywałaś ?

[Narcyza]

-Nie pokazywałam się,bądź dlatego,że błąkają się tu takie typy,że ojoj kuzynie mój miły.*Odpowiedziała.*

[Sirius]

Jakież to typy ? *Odparł szczerze zdziwiony.*

[Shavire]

*Czarna również była ciekawa osobowości tych ,,typów". Nadstawiła wobec tego ucha, nadal wnikliwie przypatrując się nowo przybyłej*.

[Sirius]

Hm...dokończymy tę rozmowę kiedy indziej. Żegnaj. *Zamyślony wyszedł z termitiery zapominając o tajemniczej lwicy która mu się nie ukazała.*
//zt//

[Shavire]

*Zmrużyła ślepia. Beznamiętnym wzrokiem wodziła za oddalającą się sylwetką młodego samca*.
- Do zobaczenia, mój drogi.
*Sapnęła niesłyszalnie, po czym najzwyczajniej w świecie wróciła do swojej krainy*.

//zt//

[Hale]

*Przyczłapała do tej część Pustkowi, rozglądając się z zaciekawieniem. Tutaj jeszcze nie była, a opuszczenie Siriusa było dobrą ku temu okazją do pozwiedzania*

[Sirius]

*Wyłonił łeb z jednej z jam, zaraz potem wyszedł z niej powolnym krokiem. * I jak idzie ?

[Hale]

- Jeden właśnie się wyłonił z ukrycia... No musze przyznać, że jest niczego sobie.

[Sirius]

Tak ? Kto to taki ? I gdzie go znalazłaś bo nikogo tu nie widzę. *Rozejrzał się.*

[Hale]

- Głupek. *szepnęła do siebie, równocześnie głupkowato [tak by odzwierciedlić chwilowo jego poziom xD] uśmiechając się do Siriusa* No rozejrzyj się dobrze. Czarny lew, czerwono-biała grzywa...

[Sirius]

Cóż, do opisu pasuję tylko ja...ale co tam ze mnie za "przystojniak"...*Ostatnie słowa wypowiadał z udawanym żalem teatralnie przykładając łapę do czoła.*

[Hale]

- Nie, to nie. *I odeszła znowu jak gdyby nigdy nic*