Wspomnienia z Krainy Cieni
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Właśnie tak sobie wyobrażałam postać Sarabi za rządów Skazy. Rozsądną, mającą swoją królewską godność, a do tego dochodził jeszcze obraz lwicy silnej i nie tracącej nadziei.
Rozdział bardzo szybko się czyta, zapewne w większej części, dzięki wielu ciekawym dialogom.
Widzę po przeczytaniu tego tekstu, że masz wenę na pisanie ;D
Stąd moja prośba, żebyś jej za szybko nie traciła ;D
Rozdział bardzo szybko się czyta, zapewne w większej części, dzięki wielu ciekawym dialogom.
Widzę po przeczytaniu tego tekstu, że masz wenę na pisanie ;D
Stąd moja prośba, żebyś jej za szybko nie traciła ;D
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Nadszedł ten czas, zebrałam się i napisałam. 
Rozdział 14
Zaczął się ciągnąć kolejny, niczym się nie wyróżniający dzień. Z samego rana, gdy słońce zaczęło wstawać coraz wyżej, jak zwykle hieny wtargnęły do groty lwic.
- Szybciej wstawać, leniwe guźce! – wrzasnęła Shenzi, stojąc w wejściu. Zaspane lwice zaczęły przeciągać swoje chude ciała, wytrącając się z resztek snu.
- Ich brak szacunku zaczyna przekraczać wszelkie granice – mruknęła płowa lwica do Sarabi.
Niegdysiejsza królowa posłała hienom pogardliwe spojrzenie. Polujące zaczęły sunąć w stronę wysuszonych ziem, w świetle nadchodzącego dnia.
Zira leżała na Lwiej Skale, oddychając głęboko. Dzień był niesamowicie upalny. Bezlitosne słońce prażyło i tak już stwardniałą ziemię, hieny pochowały się między skałami, a Skaza zaszył się w ich jaskini, wcześniej ignorując proźby Rafikiego o jakąś interwencję. Królowa przeniosła powoli spojrzenie na brzuch. Był już całkiem spory i widocznie zaokrąglony. Musiała przyznać, że w ciąży o wiele bardziej odczuwała zabiedzone warunki Krainy Cieni. Nie dość, że miała ograniczoną ilość pożywienia i wody, to jeszcze nagłe zmiany temperatury osłabiały ją. Jednak nawet nie myślała żeby poskarżyć się Skazie. Nie, podobała jej się władczość partnera. Jedyna osoba, przed którą była uległa, fascynująca, przebiegła, tak podobna do niej. Do Ziry napłynęły wspomnienia z dzieciństwa. Nie była zbyt lubiana wśród reszty lwiątek. Lwioziemcy i lwy wywodzące się z tych samych rejonów mieli geny, obdarowujące ich jasną sierścią, delikatnie zarysowanymi nosami, a samców często bujnymi grzywami. Zaś Zira wyglądała zupełnie inaczej. Czarny mocno zarysowany nos, przyciemniona sierść, brązowe obwódki wokół oczu, rdzawo czerwone tęczówki. Taka uroda kojarzyła się z Wyrzutkami. Były to lwy, które zostały wygnane z Lwiej Ziemi za popełnienie jakiegoś strasznego czynu, bądź osobniki poza stada, dostawające kategoryczny zakaz wstępu na Lwią Ziemię. Podobno duża ich część wywodziła się z dawnego wrogiego Lwiej Ziemi stadu, z którego – kto wie – Zira mogła mieć korzenie. Z tego właśnie powodu zawsze należała do marginesu lwiątkowego społeczeństwa. Skaza jednak ją akceptował. Od dziecka był nieco dziwny, lecz Zirze to nie przeszkadzało. A jej wygnańcza uroda nawet mu się spodobała.
W każdym razie niewiele teraz było słychać o prawdziwych Wyrzutkach, siedzili cicho, może nawet rozpierzchli się niewiadomo gdzie, nie będąc w stanie żyć na ziemi, która im pozostała – czyli Pustkowiach.
Królowa przeciągnęła się i wstała powoli. Na szczęście to ona jest u władzy i wraz ze Skazą zyskują to co chcą. Skierowała się nad wyschnięty wodopój, nie zważając na piekący skwar. Miała zaplanowane spotkanie na dziś.
Chumvi czekał niecierpliwie przy wodopoju. W końcu dostrzegł znajomą sylwetkę. Przez pewien czas nie widział się z Zirą. Wyraźnie przybrała na wadze, brzuch stał się pękaty. Pysk Ziry wyrażał zmęczenie, ciąża musiała dawać jej w kość. Znów przeniósł spojrzenie na brzuch, nie mógł sobie wyobrazić, że być moze rozwija się w nim jego potomek.
- I co tak patrzysz? – odezwała się Zira. – Niewiadomo czy jest twoje.
- Ale to możliwe. – Uśmiechnął się do niej lekko. – Bardzo czekałem na to spotkanie.
Zira spuściła na chwilę wzrok.
- Chumvi.. nie wiem czy warto jest to ciągnąć.
Ciemnogrzywemu uśmiech zamarł na pysku.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że..
- Nie mamy szansy na przyszłość, dziecko czyjekolwiek będzie, i tak trzeba będzie utrzymać, że jest Skazy. Lepiej będzie..
- Ale mówiłaś, że chcesz być ze mną – przerwał jej załamany Chumvi. – Że znaczę dla ciebie więcej.
- I to właśnie jeszcze mnie podtrzymuje – odparła ostro – lecz gdy urodzi się młode, nawet nie będę miała okazji, by o czymkolwiek cię powiadomić.
Lew nie miał na to argumentów.
- Wiedz, że taka możliwość jest prawdopodobna. – Odwróciła się, by odejść.
- Zira! – zawołał Chumvi, spojrzała nań w geście zapytania. – Wiesz, że i tak moje uczucie do ciebie się nie zmieni.
Lwica pokręciła łbem i odeszła.
W wąwozie ktoś płakał. Jasnobrązowa lwica leżała skulona przy zmurszałym głazie, nie wiedząc co zrobić. Jej łapa już funkcjonowała sprawnie, ale z sercem było gorzej. Przeniosła smutne spojrzenie w dal wąwozu. Chumvi nie może więcej cierpieć przez królową. Jest tylko jedna rzecz jaką może teraz zrobić.
Sen Skazy przerwał warkot na zewnątrz. Król ziewnął przeciągle i rozejrzał się po przyciemnionej grocie. Coś się działo na Lwiej Skale. Wyszedł i zmarszczył brwi, widząc jasnobrązową młodą lwicę otoczoną jego psowatymi podwładnymi. Kojarzył ją. Kiedyś była lwiątkiem, bawiącym się z Nalą i innymi młodymi. Kula, tak chyba się nazywała.
- Wstrzymajcie się – rozkazał hienom. Posłusznie odsunęły się od wystraszonej lwicy, bacznie oglądającej ich poczynania.
- Jestem ciekaw, co mnie w ogóle powstrzymuje przed tym, by kazać cię im rozszarpać – stwierdził w fałszywym zadumaniu. – Tak oglnie, to chyba powinnaś być na polowaniu.
Kula zaczerpnęła powietrza i zdecydowanie spojrzała w ślepia władcy.
- Panie, mam dla ciebie bardzo istotną wiadomość.
Skaza uniósł brwi, zachęcając by kontynuowała.

Rozdział 14
Zaczął się ciągnąć kolejny, niczym się nie wyróżniający dzień. Z samego rana, gdy słońce zaczęło wstawać coraz wyżej, jak zwykle hieny wtargnęły do groty lwic.
- Szybciej wstawać, leniwe guźce! – wrzasnęła Shenzi, stojąc w wejściu. Zaspane lwice zaczęły przeciągać swoje chude ciała, wytrącając się z resztek snu.
- Ich brak szacunku zaczyna przekraczać wszelkie granice – mruknęła płowa lwica do Sarabi.
Niegdysiejsza królowa posłała hienom pogardliwe spojrzenie. Polujące zaczęły sunąć w stronę wysuszonych ziem, w świetle nadchodzącego dnia.
Zira leżała na Lwiej Skale, oddychając głęboko. Dzień był niesamowicie upalny. Bezlitosne słońce prażyło i tak już stwardniałą ziemię, hieny pochowały się między skałami, a Skaza zaszył się w ich jaskini, wcześniej ignorując proźby Rafikiego o jakąś interwencję. Królowa przeniosła powoli spojrzenie na brzuch. Był już całkiem spory i widocznie zaokrąglony. Musiała przyznać, że w ciąży o wiele bardziej odczuwała zabiedzone warunki Krainy Cieni. Nie dość, że miała ograniczoną ilość pożywienia i wody, to jeszcze nagłe zmiany temperatury osłabiały ją. Jednak nawet nie myślała żeby poskarżyć się Skazie. Nie, podobała jej się władczość partnera. Jedyna osoba, przed którą była uległa, fascynująca, przebiegła, tak podobna do niej. Do Ziry napłynęły wspomnienia z dzieciństwa. Nie była zbyt lubiana wśród reszty lwiątek. Lwioziemcy i lwy wywodzące się z tych samych rejonów mieli geny, obdarowujące ich jasną sierścią, delikatnie zarysowanymi nosami, a samców często bujnymi grzywami. Zaś Zira wyglądała zupełnie inaczej. Czarny mocno zarysowany nos, przyciemniona sierść, brązowe obwódki wokół oczu, rdzawo czerwone tęczówki. Taka uroda kojarzyła się z Wyrzutkami. Były to lwy, które zostały wygnane z Lwiej Ziemi za popełnienie jakiegoś strasznego czynu, bądź osobniki poza stada, dostawające kategoryczny zakaz wstępu na Lwią Ziemię. Podobno duża ich część wywodziła się z dawnego wrogiego Lwiej Ziemi stadu, z którego – kto wie – Zira mogła mieć korzenie. Z tego właśnie powodu zawsze należała do marginesu lwiątkowego społeczeństwa. Skaza jednak ją akceptował. Od dziecka był nieco dziwny, lecz Zirze to nie przeszkadzało. A jej wygnańcza uroda nawet mu się spodobała.
W każdym razie niewiele teraz było słychać o prawdziwych Wyrzutkach, siedzili cicho, może nawet rozpierzchli się niewiadomo gdzie, nie będąc w stanie żyć na ziemi, która im pozostała – czyli Pustkowiach.
Królowa przeciągnęła się i wstała powoli. Na szczęście to ona jest u władzy i wraz ze Skazą zyskują to co chcą. Skierowała się nad wyschnięty wodopój, nie zważając na piekący skwar. Miała zaplanowane spotkanie na dziś.
Chumvi czekał niecierpliwie przy wodopoju. W końcu dostrzegł znajomą sylwetkę. Przez pewien czas nie widział się z Zirą. Wyraźnie przybrała na wadze, brzuch stał się pękaty. Pysk Ziry wyrażał zmęczenie, ciąża musiała dawać jej w kość. Znów przeniósł spojrzenie na brzuch, nie mógł sobie wyobrazić, że być moze rozwija się w nim jego potomek.
- I co tak patrzysz? – odezwała się Zira. – Niewiadomo czy jest twoje.
- Ale to możliwe. – Uśmiechnął się do niej lekko. – Bardzo czekałem na to spotkanie.
Zira spuściła na chwilę wzrok.
- Chumvi.. nie wiem czy warto jest to ciągnąć.
Ciemnogrzywemu uśmiech zamarł na pysku.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że..
- Nie mamy szansy na przyszłość, dziecko czyjekolwiek będzie, i tak trzeba będzie utrzymać, że jest Skazy. Lepiej będzie..
- Ale mówiłaś, że chcesz być ze mną – przerwał jej załamany Chumvi. – Że znaczę dla ciebie więcej.
- I to właśnie jeszcze mnie podtrzymuje – odparła ostro – lecz gdy urodzi się młode, nawet nie będę miała okazji, by o czymkolwiek cię powiadomić.
Lew nie miał na to argumentów.
- Wiedz, że taka możliwość jest prawdopodobna. – Odwróciła się, by odejść.
- Zira! – zawołał Chumvi, spojrzała nań w geście zapytania. – Wiesz, że i tak moje uczucie do ciebie się nie zmieni.
Lwica pokręciła łbem i odeszła.
W wąwozie ktoś płakał. Jasnobrązowa lwica leżała skulona przy zmurszałym głazie, nie wiedząc co zrobić. Jej łapa już funkcjonowała sprawnie, ale z sercem było gorzej. Przeniosła smutne spojrzenie w dal wąwozu. Chumvi nie może więcej cierpieć przez królową. Jest tylko jedna rzecz jaką może teraz zrobić.
Sen Skazy przerwał warkot na zewnątrz. Król ziewnął przeciągle i rozejrzał się po przyciemnionej grocie. Coś się działo na Lwiej Skale. Wyszedł i zmarszczył brwi, widząc jasnobrązową młodą lwicę otoczoną jego psowatymi podwładnymi. Kojarzył ją. Kiedyś była lwiątkiem, bawiącym się z Nalą i innymi młodymi. Kula, tak chyba się nazywała.
- Wstrzymajcie się – rozkazał hienom. Posłusznie odsunęły się od wystraszonej lwicy, bacznie oglądającej ich poczynania.
- Jestem ciekaw, co mnie w ogóle powstrzymuje przed tym, by kazać cię im rozszarpać – stwierdził w fałszywym zadumaniu. – Tak oglnie, to chyba powinnaś być na polowaniu.
Kula zaczerpnęła powietrza i zdecydowanie spojrzała w ślepia władcy.
- Panie, mam dla ciebie bardzo istotną wiadomość.
Skaza uniósł brwi, zachęcając by kontynuowała.
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Domyślam się, że Kula raczej nie wyjdzie z tego cało i dostanie po łapach od Skazy albo Ziry?
Chyba, że szykujesz jakąś alternatywną wersję ;>
Chyba, że szykujesz jakąś alternatywną wersję ;>
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Uhuhu, nic nie powiem.
Przekonasz się sama niedługo.
Przekonasz się sama niedługo.Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Znęcasz się nade mną okrutnie.
Nie mam wyjścia, muszę poczekać : >
Nie mam wyjścia, muszę poczekać : >
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Pewnie dostanie i od Skazy i od Ziry... bo raczej wątpię, by Skaza (nawet wierząc) był w stanie pokazać, że w to wierzy... bo bycie rogaczem by go skompromitowało... a z jego dumą to raczej odpada xD
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Rozdział 15
Po wizycie kontrolnej na baobabie Rafikiego, Zira wróciła na Lwią Skałę przecinając w poprzek sawannę. Wydostała się z lichych kęp sszarzałej trawy i ruszyła na majestatyczny szczyt. Nie marzyła o niczym więcej jak o relaksującym odpoczynku w przyciemnionej jaskini, pozwalając by dziecko uspokoiło się w jej wnętrzu. Gdy pokonała ostatnie skały i dotarła do celu, spostrzegła umykającą po przeciwnym zboczu Lwiej Skały znajomą, jasnobrązową lwicę. Była wyraźnie wystraszona. Zira zmarszczyła brwi i weszła powoli do groty. Czyżby Skaza zganił o coś tą młodą? Czy coś go rozwścieczyło? Jeśli tak, to może lepiej na razie się ulotnić.. Jej władca leżał jednak na brzuchu, z wyprostowanym łbem, świecąc zielonymi ślepiami w półmroku. Grupa hien prześlizgnęła się obok Ziry z przebiegłymi uśmiechami na paszczurowatych pyskach, kątem oka dostrzegła, że pobiegły tą samą drogą co tamta lwica. Wtedy przypomniała ją sobie. To przecież ta smarkula, która jakimś katasrofalnym sposobem dowiedziała się o niej i Chumvim. Królowa nie mogła się powstrzymać i zerknęła z niepokojem na Skazę. Czarnogrzywy uśmiechnął się tylko lekko.
- Czy wizyta u szamana przebiegła dobrze, moja droga? – spytał, zeskakując ze skalnej półki i podchodząc do Ziry.
- Wszystko jest jak w najlepszym porządku – odparła spokojnie. Nie wiadomo czy cokolwiek się dowiedział, póki nie jest pewna musi być taka jak zawsze. – Młode dobrze się rozwija, Rafiki uznał, że jeszcze góra miesiąc i przyjdzie na świat. – Radość jaka zabrzmiała w jej głosie nie była udawana. O jak chciałaby, żeby ojcem dziecka był Skaza i żeby mogła z czystym sumieniem zapomnieć o Chumvim. Strach jaki tlił się teraz w jej zazwyczaj śmiałym, surowym sercu uświadomił jej, jakie głupstwo popełniła, wiążąc się z ciemnogrzywym i nie zostając przy swym prawdziwym wybranku , który w dodatku dzierżył władzę.
- Cóż, nie mogę się doczekać, gdy zobaczę moje nowe potomstwo – przyznał Skaza z zadowoleniem. – Te leniwe lwice w końcu wyruszyły na polowanie, miej więc nadzieję, że jeszcze dziś o zmierzchu dostaniesz pożywienie, a tymczasem zajęłabyś się Nuką? Wciąż mi się plącze pod nogami.
Zira zerknęła w dół. Tuż za Skazą, rzeczywiście, wyjrzał mały kosmaty łepek o nieregularnej czarnej grzywce i czerwonych ślepiach, jarzących się mocno. Z natury był słabowity, powoli się uczył, nic tylko oglądał mrówki w trawie. Nie pasuje na króla, to pewne. Skaza kochać go kochał, lecz irytowała go „specyficzność” Nuki, więc większość czasu nie zwracał na niego większej uwagi. Zaś Zira starannie opiekowała się Nuką, nie widziała jednak w nastawieniu męża nic złego. Ma prawo się gniewać, myślała, Nuka raczej nie jest powodem do dumy. Teraz delikatnie pochwyciła księcia w zęby i przeniosła go na drugi koniec jaskini.
- Och, a właśnie Skaza... – Odszukała spojrzenie męża. – Co robiła tu ta jasnobrązowa lwica, która przed chwilą zbiegła z Lwiej Skały?
- Nie widziałem tu żadnej lwicy – odparł król, lecz coś w jego spojrzeniu i głosie wzbudzało w Zirze wątpliwości.
Lwice wyruszyły gdzieś daleko na polowanie, Kula nie liczyła więc na pomoc. Zrobiła wielką głupotę, a potem jeszcze jedną, choć może ta druga podratowała nieco pierwszą. Zgodnie z przypuszczeniami zaczęło do niej docierać narastające powarkiwanie, nakazała więc łapom pracować szybciej. Przebieg wydarzeń znów przesunął się przed jej ślepiami. Nie wiedziała co miała robić. Wciąż nie rozumiała czemu Chumvi spotykał się z królową, dlaczego ona tak nim manipulowała, nie wiedziała czy kierują nią jakiekolwiek szczere uczucia. Chcąc to zakończyć poszła do Skazy, czychając na moment gdy Ziry nie będzie. Miała w planie opowiedzenie mu o poczynaniach jego żony, nieważne było czy po wszystkim Skaza kazałby zabić Kulę. Do jaskini weszła w otoczeniu hien. Podstępni padlinożercy w każdej chwili gotowi byli się na nią rzucić. Pamiętała strach jaki palił ją w sercu i zdumienie, kiedy usłyszała własny opanowany głos. Gładko ropoczęła swą wypowiedź pytając z fałszywą troską o zdrowie żony. Zniecierpliwiony władca kazał jej się streszczać, o ile nie chce zostać publicznie rozszarpana. I wtedy Kula kontynuowała: panie, myślisz, że nad wszystkim masz władzę, a nie umiesz nawet sprawować kontroli nad swoją żoną. Chciałam donieść Ci, że...
Wtedy właśnie się zacięła. Doszło do niej co wyprawia. Że to nie Zira najbardziej ucierpi, tylko właśnie Chumvi. Zaległa ciężka cisza i po chwili, nie wytrzymując Skaza wydarł się na nią, że ma natychmiast zniknąć mu z oczu, bo zaraz puści za nią hieny i jeśli jeszcze raz spróbuje z niego kpić to własnoręcznie ją zabije. Kula nie czekając na spełnienie tych gróźb uciekła. Wypadając zauważyła Zirę, co za wyczucie czasu. Wiedziała, że król tak czy siak wypuścił za nią hieny, więc przebiegła przez wodopój, rozchlapując ostatnie krople wody. Przed nią rozciągały się ziemie Krainy Cieni widziane tylko podczas polowań. Gdzieś tu mieszkają Tojo i Chumvi. Przystanęła na chwilę obserwując szare otoczenie i strzygąc uszami. Do serca pchały jej się pytania, czy Skaza zacznie przepytywać Zirę, czy zapomni o tej sprawie, czy będzie doszukiwał się prawdy? Wtem z o wiele bliższej odległości, znajomy chichot wdarł jej się do uszu. Z łbem pełnym pytań jasnobrązowa lwica przecięła łana trawy.
Po wizycie kontrolnej na baobabie Rafikiego, Zira wróciła na Lwią Skałę przecinając w poprzek sawannę. Wydostała się z lichych kęp sszarzałej trawy i ruszyła na majestatyczny szczyt. Nie marzyła o niczym więcej jak o relaksującym odpoczynku w przyciemnionej jaskini, pozwalając by dziecko uspokoiło się w jej wnętrzu. Gdy pokonała ostatnie skały i dotarła do celu, spostrzegła umykającą po przeciwnym zboczu Lwiej Skały znajomą, jasnobrązową lwicę. Była wyraźnie wystraszona. Zira zmarszczyła brwi i weszła powoli do groty. Czyżby Skaza zganił o coś tą młodą? Czy coś go rozwścieczyło? Jeśli tak, to może lepiej na razie się ulotnić.. Jej władca leżał jednak na brzuchu, z wyprostowanym łbem, świecąc zielonymi ślepiami w półmroku. Grupa hien prześlizgnęła się obok Ziry z przebiegłymi uśmiechami na paszczurowatych pyskach, kątem oka dostrzegła, że pobiegły tą samą drogą co tamta lwica. Wtedy przypomniała ją sobie. To przecież ta smarkula, która jakimś katasrofalnym sposobem dowiedziała się o niej i Chumvim. Królowa nie mogła się powstrzymać i zerknęła z niepokojem na Skazę. Czarnogrzywy uśmiechnął się tylko lekko.
- Czy wizyta u szamana przebiegła dobrze, moja droga? – spytał, zeskakując ze skalnej półki i podchodząc do Ziry.
- Wszystko jest jak w najlepszym porządku – odparła spokojnie. Nie wiadomo czy cokolwiek się dowiedział, póki nie jest pewna musi być taka jak zawsze. – Młode dobrze się rozwija, Rafiki uznał, że jeszcze góra miesiąc i przyjdzie na świat. – Radość jaka zabrzmiała w jej głosie nie była udawana. O jak chciałaby, żeby ojcem dziecka był Skaza i żeby mogła z czystym sumieniem zapomnieć o Chumvim. Strach jaki tlił się teraz w jej zazwyczaj śmiałym, surowym sercu uświadomił jej, jakie głupstwo popełniła, wiążąc się z ciemnogrzywym i nie zostając przy swym prawdziwym wybranku , który w dodatku dzierżył władzę.
- Cóż, nie mogę się doczekać, gdy zobaczę moje nowe potomstwo – przyznał Skaza z zadowoleniem. – Te leniwe lwice w końcu wyruszyły na polowanie, miej więc nadzieję, że jeszcze dziś o zmierzchu dostaniesz pożywienie, a tymczasem zajęłabyś się Nuką? Wciąż mi się plącze pod nogami.
Zira zerknęła w dół. Tuż za Skazą, rzeczywiście, wyjrzał mały kosmaty łepek o nieregularnej czarnej grzywce i czerwonych ślepiach, jarzących się mocno. Z natury był słabowity, powoli się uczył, nic tylko oglądał mrówki w trawie. Nie pasuje na króla, to pewne. Skaza kochać go kochał, lecz irytowała go „specyficzność” Nuki, więc większość czasu nie zwracał na niego większej uwagi. Zaś Zira starannie opiekowała się Nuką, nie widziała jednak w nastawieniu męża nic złego. Ma prawo się gniewać, myślała, Nuka raczej nie jest powodem do dumy. Teraz delikatnie pochwyciła księcia w zęby i przeniosła go na drugi koniec jaskini.
- Och, a właśnie Skaza... – Odszukała spojrzenie męża. – Co robiła tu ta jasnobrązowa lwica, która przed chwilą zbiegła z Lwiej Skały?
- Nie widziałem tu żadnej lwicy – odparł król, lecz coś w jego spojrzeniu i głosie wzbudzało w Zirze wątpliwości.
Lwice wyruszyły gdzieś daleko na polowanie, Kula nie liczyła więc na pomoc. Zrobiła wielką głupotę, a potem jeszcze jedną, choć może ta druga podratowała nieco pierwszą. Zgodnie z przypuszczeniami zaczęło do niej docierać narastające powarkiwanie, nakazała więc łapom pracować szybciej. Przebieg wydarzeń znów przesunął się przed jej ślepiami. Nie wiedziała co miała robić. Wciąż nie rozumiała czemu Chumvi spotykał się z królową, dlaczego ona tak nim manipulowała, nie wiedziała czy kierują nią jakiekolwiek szczere uczucia. Chcąc to zakończyć poszła do Skazy, czychając na moment gdy Ziry nie będzie. Miała w planie opowiedzenie mu o poczynaniach jego żony, nieważne było czy po wszystkim Skaza kazałby zabić Kulę. Do jaskini weszła w otoczeniu hien. Podstępni padlinożercy w każdej chwili gotowi byli się na nią rzucić. Pamiętała strach jaki palił ją w sercu i zdumienie, kiedy usłyszała własny opanowany głos. Gładko ropoczęła swą wypowiedź pytając z fałszywą troską o zdrowie żony. Zniecierpliwiony władca kazał jej się streszczać, o ile nie chce zostać publicznie rozszarpana. I wtedy Kula kontynuowała: panie, myślisz, że nad wszystkim masz władzę, a nie umiesz nawet sprawować kontroli nad swoją żoną. Chciałam donieść Ci, że...
Wtedy właśnie się zacięła. Doszło do niej co wyprawia. Że to nie Zira najbardziej ucierpi, tylko właśnie Chumvi. Zaległa ciężka cisza i po chwili, nie wytrzymując Skaza wydarł się na nią, że ma natychmiast zniknąć mu z oczu, bo zaraz puści za nią hieny i jeśli jeszcze raz spróbuje z niego kpić to własnoręcznie ją zabije. Kula nie czekając na spełnienie tych gróźb uciekła. Wypadając zauważyła Zirę, co za wyczucie czasu. Wiedziała, że król tak czy siak wypuścił za nią hieny, więc przebiegła przez wodopój, rozchlapując ostatnie krople wody. Przed nią rozciągały się ziemie Krainy Cieni widziane tylko podczas polowań. Gdzieś tu mieszkają Tojo i Chumvi. Przystanęła na chwilę obserwując szare otoczenie i strzygąc uszami. Do serca pchały jej się pytania, czy Skaza zacznie przepytywać Zirę, czy zapomni o tej sprawie, czy będzie doszukiwał się prawdy? Wtem z o wiele bliższej odległości, znajomy chichot wdarł jej się do uszu. Z łbem pełnym pytań jasnobrązowa lwica przecięła łana trawy.
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Kula się nie popisała rozsądkiem. Ma szczęście, że nie dostała w beret równocześnie od Skazy, Ziry i hien ;D
Fajnie, że wspomniałaś tutaj o Nuce.
Fajnie, że wspomniałaś tutaj o Nuce.
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Nie no... motyw Nuki mnie rozwalił xD
A Kula... cóż, trzeźwo myśli... ciekawe, czy Skaza skontroluje Zirę...
A Kula... cóż, trzeźwo myśli... ciekawe, czy Skaza skontroluje Zirę...
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Rozdział 16
Skaza w zamyśleniu przeglądał się w błyszczących ostrych pazurach. Nie ukazywał tego, ale zaintrygowało go to, co powiedziała tamta jasnobrązowa. Co taka szara mysz jak ona mogła wiedzieć? I co miała na myśli mówiąc o Zirze? Lew wydał z siebie poirytowane mruknięcie. Chciał mieć nad wszystkim kontrolę. Wiedzieć o wszystkim. Żeby lwice szeptały między sobą ze strachem, obawiając się, iż jego cień na nie padnie. Uważał, że tak było. Aż do pojawienia się jasnobrązowej. Ze złością wstał i wyszedł z jaskini. Tak jak zawsze wszedł na szczyt Lwiej Skały i przyjrzał się badawczo swemu królestwu. Dawno nie padał deszcz. Brunatno-szara ziemia stała się już spękaną skorupą. Trawy uschły, sawanna już nie była sawanną. I co z tego?, pomyślał. To on rządzi krainą, więc może ona wyglądać jak mu się podoba. Jedno musiał przyznać. Był głodny. A Kraina Cieni stała się opuszczoną ziemią, zamieszkaną jedynie przez hieny i parę wychudłych lwic. Nie przypominała dumnego, złotego królestwa za panowania jego ojca, czy brata. Na wspomnienie o Mufasie poczuł znów złość, więc zbiegł na dół i skrył się w swej jaskini.
***
Tojo wpatrywał się tępo w bezchmurne niebo, tak jasne, że niemal oślepiające. Brzuch stanowczo domagał się jedzenia, lecz przyzwyczaił się do tego uczucia. Od pewnego czasu wolał siedzieć sam, jego pyska nie rozjaśniał już spokojny uśmiech, a optymizm wiecznie od niego bijący, wygasł. Delikatny z natury ciężko znosił zmianę w Chumvim, w końcu opuścił jaskinię i zamieszkał sam, jego przyjaciel widocznie nie potrzebował go. Mimo że mógł podchodzić aż nad wodopój, to dziewczyny również miały własne problemy. Z Nalą widział się ostatnio po akcji z Mheetu. Tęsknił za nią. W tym samotnym trybie życia czuł się opuszczony, nawet pocieszające ćwierkanie ptaszków nie działało na niego. Nie przypominał już siebie.
- Tojo! – Znajomy głos wdarł się do lwich uszu, rozpraszając wewnętrzną melancholię, która ustąpiła zaskoczeniu. Biegła do niego jasnobrązowa lwica, dobrze mu znana.
- Kula! – zawołał. Jego głos był lekko zachrypnięty.
Lwica ucieszyła się na jego widok. Była przerażona, a znalezienie się przy zaufanym przyjacielu napełniło ją poczuciem bezpieczeństwa.
- Słuchaj.. Nie mam wiele czasu na wyjaśnianie. Hieny mnie gonią.
- W takim razie chodź za mną – odparł Tojo, nie pytając się o nic.
Pobiegli przez rzadką trawę, kierując się na odludną część Lwiej Ziemi, gdzie hieny, ani nikt inny nie zaglądał. Kula, biegnąc tuż za Tojo w pewnym momencie zaczęła odczuwać przyjemność z biegu, szyderczy chichot był słyszalny daleko za nimi i lwica zrównała się z przyjacielem. Na jego zachudzonym pysku pojawił się blady uśmiech. Gdy w końcu przystanęli, oboje głęboko wdychali powietrze.
- To był dobry bieg – przyznała Kula.
- Tak..
Jasnobrązowa przyjrzała się niebieskookiemu lwu. Spostrzegła, że nie bije już od niego ta radosna aura.
- Dobrze się czujesz, Tojo? – W jej głosie brzmiał niepokój. Lew uśmiechnął się jedynie gorzko.
- Okropnie, to zbyt lekkie określenie – mruknął i kaszlnął, żeby pozbyć chrypy. – Chumvi.. Już nie trzymamy się razem. Nasz przjaciel oddalił się od wszystkiego. Zamieszkałem sam. I powiedzmy, że naprawdę poczułem się osamotniony. Ale skoro już się pojawiłaś, droga przyjaciółko – wykrzywił wargi w dobrze znanym Kuli dobrotliwym uśmiechu – to czuję się o wiele lepiej.
Choć pierwsze słowa nie za bardzo rozweseliły lwicę, to koniec wypowiedzi Tojo sprawił, że zrobiło jej się ciepło w sercu.
Tymczasem Zira przyszła z powrotem do jaskini na Lwiej Skale i błyskaiwcznie usnęła zmęczona upałem. Skaza przyglądał się jej i wydatnemu brzuchowi. Dziecko urodzi się lada moment. Król zmrużył oczy. Pragnął już ujrzeć swego potomka, ale miał jakieś dziwne przeczucie, że nie do końca pójdzie wszystko jak chce.
Skaza w zamyśleniu przeglądał się w błyszczących ostrych pazurach. Nie ukazywał tego, ale zaintrygowało go to, co powiedziała tamta jasnobrązowa. Co taka szara mysz jak ona mogła wiedzieć? I co miała na myśli mówiąc o Zirze? Lew wydał z siebie poirytowane mruknięcie. Chciał mieć nad wszystkim kontrolę. Wiedzieć o wszystkim. Żeby lwice szeptały między sobą ze strachem, obawiając się, iż jego cień na nie padnie. Uważał, że tak było. Aż do pojawienia się jasnobrązowej. Ze złością wstał i wyszedł z jaskini. Tak jak zawsze wszedł na szczyt Lwiej Skały i przyjrzał się badawczo swemu królestwu. Dawno nie padał deszcz. Brunatno-szara ziemia stała się już spękaną skorupą. Trawy uschły, sawanna już nie była sawanną. I co z tego?, pomyślał. To on rządzi krainą, więc może ona wyglądać jak mu się podoba. Jedno musiał przyznać. Był głodny. A Kraina Cieni stała się opuszczoną ziemią, zamieszkaną jedynie przez hieny i parę wychudłych lwic. Nie przypominała dumnego, złotego królestwa za panowania jego ojca, czy brata. Na wspomnienie o Mufasie poczuł znów złość, więc zbiegł na dół i skrył się w swej jaskini.
***
Tojo wpatrywał się tępo w bezchmurne niebo, tak jasne, że niemal oślepiające. Brzuch stanowczo domagał się jedzenia, lecz przyzwyczaił się do tego uczucia. Od pewnego czasu wolał siedzieć sam, jego pyska nie rozjaśniał już spokojny uśmiech, a optymizm wiecznie od niego bijący, wygasł. Delikatny z natury ciężko znosił zmianę w Chumvim, w końcu opuścił jaskinię i zamieszkał sam, jego przyjaciel widocznie nie potrzebował go. Mimo że mógł podchodzić aż nad wodopój, to dziewczyny również miały własne problemy. Z Nalą widział się ostatnio po akcji z Mheetu. Tęsknił za nią. W tym samotnym trybie życia czuł się opuszczony, nawet pocieszające ćwierkanie ptaszków nie działało na niego. Nie przypominał już siebie.
- Tojo! – Znajomy głos wdarł się do lwich uszu, rozpraszając wewnętrzną melancholię, która ustąpiła zaskoczeniu. Biegła do niego jasnobrązowa lwica, dobrze mu znana.
- Kula! – zawołał. Jego głos był lekko zachrypnięty.
Lwica ucieszyła się na jego widok. Była przerażona, a znalezienie się przy zaufanym przyjacielu napełniło ją poczuciem bezpieczeństwa.
- Słuchaj.. Nie mam wiele czasu na wyjaśnianie. Hieny mnie gonią.
- W takim razie chodź za mną – odparł Tojo, nie pytając się o nic.
Pobiegli przez rzadką trawę, kierując się na odludną część Lwiej Ziemi, gdzie hieny, ani nikt inny nie zaglądał. Kula, biegnąc tuż za Tojo w pewnym momencie zaczęła odczuwać przyjemność z biegu, szyderczy chichot był słyszalny daleko za nimi i lwica zrównała się z przyjacielem. Na jego zachudzonym pysku pojawił się blady uśmiech. Gdy w końcu przystanęli, oboje głęboko wdychali powietrze.
- To był dobry bieg – przyznała Kula.
- Tak..
Jasnobrązowa przyjrzała się niebieskookiemu lwu. Spostrzegła, że nie bije już od niego ta radosna aura.
- Dobrze się czujesz, Tojo? – W jej głosie brzmiał niepokój. Lew uśmiechnął się jedynie gorzko.
- Okropnie, to zbyt lekkie określenie – mruknął i kaszlnął, żeby pozbyć chrypy. – Chumvi.. Już nie trzymamy się razem. Nasz przjaciel oddalił się od wszystkiego. Zamieszkałem sam. I powiedzmy, że naprawdę poczułem się osamotniony. Ale skoro już się pojawiłaś, droga przyjaciółko – wykrzywił wargi w dobrze znanym Kuli dobrotliwym uśmiechu – to czuję się o wiele lepiej.
Choć pierwsze słowa nie za bardzo rozweseliły lwicę, to koniec wypowiedzi Tojo sprawił, że zrobiło jej się ciepło w sercu.
Tymczasem Zira przyszła z powrotem do jaskini na Lwiej Skale i błyskaiwcznie usnęła zmęczona upałem. Skaza przyglądał się jej i wydatnemu brzuchowi. Dziecko urodzi się lada moment. Król zmrużył oczy. Pragnął już ujrzeć swego potomka, ale miał jakieś dziwne przeczucie, że nie do końca pójdzie wszystko jak chce.
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Oj Skaza... byś się nie zdziwił xD
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
I teraz Kula wyrzuci z serca Chumviego, hajtnie się z Tojo i nastąpi epicki koniec x'D
Z tego związku Ziry z Chumvim narodzi się Vitani i Kovu, czy tylko sam Kovu? ;d
Z tego związku Ziry z Chumvim narodzi się Vitani i Kovu, czy tylko sam Kovu? ;d
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Ej no proszę mego ukochanego Tojo nie swatać z Kulą! xD Choć w sumie chodziło mi po głowie żeby coś między nimi nieznacznie zaiskrzyło. :3
Nie, tylko Kovu, Vitani będzie od Skazy. W sumie to właśnie mam w planie droga Shav, tak poprowadzić historię, żeby zgadzała się z historią Amare. ;>
Nie, tylko Kovu, Vitani będzie od Skazy. W sumie to właśnie mam w planie droga Shav, tak poprowadzić historię, żeby zgadzała się z historią Amare. ;>
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
A czemuż to nie? xD
Ciekawe, ciekawe.
Tylko, jakby co, to Amare jest 'trochę' starszy od Kovu, taką informację oto zdradzę : >
Ciekawe, ciekawe.
Tylko, jakby co, to Amare jest 'trochę' starszy od Kovu, taką informację oto zdradzę : >
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Hmm... Tak myślałam. :> A jest starszy od Nuki? Zira była później czy już wtedy kiedy Skaza kręcił z Malią?
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Podstępna bestyja z Ciebie! xD
A obiecałam sobie, że nic na ten temat nie powiem.
Ech, jest starszy. Reszty mojego zacnego planu nie zdradzę
A obiecałam sobie, że nic na ten temat nie powiem.
Ech, jest starszy. Reszty mojego zacnego planu nie zdradzę

Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Ha! xD Wiedziałam, że to z Ciebie wydobędę!
Cóż, o więcej się nie pytam. :3
Cóż, o więcej się nie pytam. :3Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Bo z Ciebie strasznie podstępna istota jest ; >
Edit.
Korciu, nie wiem, czy nam się jednak uda współgrać, a to przez przyczynę tego, iż miałam zamiar usadzić Kovu w roli podrzutka, pochodzącego od zupełnie obcych lwów.
Edit.
Korciu, nie wiem, czy nam się jednak uda współgrać, a to przez przyczynę tego, iż miałam zamiar usadzić Kovu w roli podrzutka, pochodzącego od zupełnie obcych lwów.
Ciemna strona mocy jest potężna!
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Tak? No cóż, trudno XD Mam nadzieję, że przynajmniej czasowo będą się w miarę zgadzały. ';d
Po duuuużej przerwie kolejny rozdział.
Jak ktos chce czytać może sobie przypomnieć co się wcześniej działo. xD
Rozdział 17
Nala i Tama przyszły o północy nad wodopój. Nieco nerwowe wszędzie widziały blask złowrogich hienich oczu. Nie dając sie jednak wyobraźni, przybyły na spotkanie. Stanęły na brzegu, wpatrując się lśniącymi ślepami w przestrzeń po drugiej stronie. Bezksiężycowe niebo nie dawało nawet najmniejszej poświaty, a jakieś drobne zwierzątka, które ostały się na Lwiej Ziemi, pohukiwały cicho w rzadkiej trawie. Zimno afrykańskiej nocy, sprawiło, że lwice zadrżały. Z mroku przed nimi wyłoniła się jasnobrązowa. Kula wpatrywała się w przyjaciółki nieznanym im wcześniej spojrzeniem. Stanowczym i pewnym.
- Wszystko dobrze, Kula? – mruknęła Nala. Zmiana w postawie przyjaciółki ją zaskoczyła, ale te całe robienie tajemnic już ją irytowały.
- Co tu robisz? – syknęła Tama. – Nie wolno nam przechodzić przez granicę wodopoju! Skaza i tak jest podirytowany tą ciążą Ziry, gnębi nas coraz bardziej, wszystko się wali! I wiesz co? W tym wszystkim jest coś, co wiele z nas nie wie! Jakaś tajemnica, która krąży wokół i jestem pewna, że jesteś w nią wmieszana!
Nala spojrzała na Tamę, z trudem kryjąc uznanie. Tama często nieco roztrzepana, lubiąca wygłupy i przygody, kiedy się zdenerwowała umiała powiedzieć wszystko co myśli i czuje. W przeciwieństwie do niej. Tymczasem Kula pokręciła głową.
- Za dużo wyobrażasz sobie, Tama. Owszem jest coś, ale.. ja po prostu ukryję tu się na razie żeby pomóc Chumviemu.
- Aż tak z nim źle? - zmartwiła się Nala.
- Tak. Straramy się z Kulą jakoś to rozgryźć. – Głos należał do lwa, który nagle wyłonił się z ciemności i stanął przy Kuli.
- Tojo! – zawołała kremowa. Widząc niebieskookiego przyjaciela poczuła dziwną ochotę rzucić się przez wodopój prosto do niego. Dziwne uczucie. – Strasznie wychudłeś.
Uśmiechnął się w odpowiedzi. Był to słaby uśmiech. Nala popatrzyła nań podejrzliwie.
- Tojo.. coś jest nie tak z Chumvim i wy z Kulą wiecie coś więcej, prawda?
- Cóż...
- To nie jest ważne – przerwała im Kula. – Słuchajcie, dziewczyny, przepraszam, że tak długo nic wam nie mówiłam, że musiałyście się o mnie martwić. Do tego nagle przenoszę się na drugą stronę wodopoju bez żadnych wyjaśnień. Wiem, nadwyrężam naszą przyjaźń, ale ja po prostu.. tu póki co czuję się bezpiecznie. Proszę was o jedną przysługę? Nie mówcie nic innym, dobra? – Spojrzenia Nali i Tamy skrzyżowały się ze spojrzeniem ich przyjaciółki. Pokiwały bez słowa głowami. Wtem znany im chichot hien rozbrzmiał w szarej oddali. Lwice pobiegły z powrotem do swojego nieszczęślwego domu. Tojo i Kula patrzyli za nimi w milczeniu. W końcu odezwał się niebieskooki.
- Nadal ciężko mi uwierzyć w historię, jaką mi opowiedziałaś.
- Przepraszam, inaczej bym pękła – jęknęła Kula. – Omal się nie wygadałam Skazie, muszę się ukrywać, bo z pewnością teraz będzie mnie ścigał. Za wszelką cenę będzie chciał się dowiedzieć, co wiem.
- Możliwe – przyznał Tojo. – No i co z Chumvim? Chyba lepiej nie mówić mu co wiemy.
- I to jest najgorsze. Mieć wiedzę, ale nic nie móc zrobić.
- Nie tyle co nie móc zrobić, co bać się konsekwencji swoich czynów. Kochasz go, prawda?
Kula drgnęła.
- Tak, kocham go – szepnęła. – Chcę mu pomóc.
- Cóż... – lew spojrzał z zamyśleniem w dal. – Nie obędzie się bez ofiar w tej rozgrywce.
Kula nawet nie chciała wiedzieć, co ma na myśli. W ciszy odeszli od wodopoju.
Tymczasem lwice wróciły z polowania. Hieny spojrzały z zaciekawieniem na cienki pochód, szukając wśród niego zdobyczy. Kiedy jej nie zobaczyły, poczuły się zaniepokojone. Długo czekały na przybycie łowczyń, ich brzuchy stanowczo domagały się mięsa. Grupa stanęła po środku. Oczy lwic błyszczały dziwnie, jakby w podnieceniu. Z ich min nic się nie dało wyczytać. Hieny obserwowały uważnie jak Sarabi wchodzi do jaskini. Po przedłużającej się chwili ciszy doszedł ich krzyk Skazy.
- Nic!!? Jak to nic!!? Będziecie tak długo szukały aż znajdziecie!!
Potem odgłosy wzburzonej kłótni. W końcu Sarabi wyszła i ruszyła ku lwicom.
- Chodźmy gdzieś wypocząć, moje drogie, może do króla w końcu dojdzie, że jego ziemia upadła– rzuciła zjadliwie.
Oddaliły się z dumnie uniesionymi głowami.
Po duuuużej przerwie kolejny rozdział.
Jak ktos chce czytać może sobie przypomnieć co się wcześniej działo. xDRozdział 17
Nala i Tama przyszły o północy nad wodopój. Nieco nerwowe wszędzie widziały blask złowrogich hienich oczu. Nie dając sie jednak wyobraźni, przybyły na spotkanie. Stanęły na brzegu, wpatrując się lśniącymi ślepami w przestrzeń po drugiej stronie. Bezksiężycowe niebo nie dawało nawet najmniejszej poświaty, a jakieś drobne zwierzątka, które ostały się na Lwiej Ziemi, pohukiwały cicho w rzadkiej trawie. Zimno afrykańskiej nocy, sprawiło, że lwice zadrżały. Z mroku przed nimi wyłoniła się jasnobrązowa. Kula wpatrywała się w przyjaciółki nieznanym im wcześniej spojrzeniem. Stanowczym i pewnym.
- Wszystko dobrze, Kula? – mruknęła Nala. Zmiana w postawie przyjaciółki ją zaskoczyła, ale te całe robienie tajemnic już ją irytowały.
- Co tu robisz? – syknęła Tama. – Nie wolno nam przechodzić przez granicę wodopoju! Skaza i tak jest podirytowany tą ciążą Ziry, gnębi nas coraz bardziej, wszystko się wali! I wiesz co? W tym wszystkim jest coś, co wiele z nas nie wie! Jakaś tajemnica, która krąży wokół i jestem pewna, że jesteś w nią wmieszana!
Nala spojrzała na Tamę, z trudem kryjąc uznanie. Tama często nieco roztrzepana, lubiąca wygłupy i przygody, kiedy się zdenerwowała umiała powiedzieć wszystko co myśli i czuje. W przeciwieństwie do niej. Tymczasem Kula pokręciła głową.
- Za dużo wyobrażasz sobie, Tama. Owszem jest coś, ale.. ja po prostu ukryję tu się na razie żeby pomóc Chumviemu.
- Aż tak z nim źle? - zmartwiła się Nala.
- Tak. Straramy się z Kulą jakoś to rozgryźć. – Głos należał do lwa, który nagle wyłonił się z ciemności i stanął przy Kuli.
- Tojo! – zawołała kremowa. Widząc niebieskookiego przyjaciela poczuła dziwną ochotę rzucić się przez wodopój prosto do niego. Dziwne uczucie. – Strasznie wychudłeś.
Uśmiechnął się w odpowiedzi. Był to słaby uśmiech. Nala popatrzyła nań podejrzliwie.
- Tojo.. coś jest nie tak z Chumvim i wy z Kulą wiecie coś więcej, prawda?
- Cóż...
- To nie jest ważne – przerwała im Kula. – Słuchajcie, dziewczyny, przepraszam, że tak długo nic wam nie mówiłam, że musiałyście się o mnie martwić. Do tego nagle przenoszę się na drugą stronę wodopoju bez żadnych wyjaśnień. Wiem, nadwyrężam naszą przyjaźń, ale ja po prostu.. tu póki co czuję się bezpiecznie. Proszę was o jedną przysługę? Nie mówcie nic innym, dobra? – Spojrzenia Nali i Tamy skrzyżowały się ze spojrzeniem ich przyjaciółki. Pokiwały bez słowa głowami. Wtem znany im chichot hien rozbrzmiał w szarej oddali. Lwice pobiegły z powrotem do swojego nieszczęślwego domu. Tojo i Kula patrzyli za nimi w milczeniu. W końcu odezwał się niebieskooki.
- Nadal ciężko mi uwierzyć w historię, jaką mi opowiedziałaś.
- Przepraszam, inaczej bym pękła – jęknęła Kula. – Omal się nie wygadałam Skazie, muszę się ukrywać, bo z pewnością teraz będzie mnie ścigał. Za wszelką cenę będzie chciał się dowiedzieć, co wiem.
- Możliwe – przyznał Tojo. – No i co z Chumvim? Chyba lepiej nie mówić mu co wiemy.
- I to jest najgorsze. Mieć wiedzę, ale nic nie móc zrobić.
- Nie tyle co nie móc zrobić, co bać się konsekwencji swoich czynów. Kochasz go, prawda?
Kula drgnęła.
- Tak, kocham go – szepnęła. – Chcę mu pomóc.
- Cóż... – lew spojrzał z zamyśleniem w dal. – Nie obędzie się bez ofiar w tej rozgrywce.
Kula nawet nie chciała wiedzieć, co ma na myśli. W ciszy odeszli od wodopoju.
Tymczasem lwice wróciły z polowania. Hieny spojrzały z zaciekawieniem na cienki pochód, szukając wśród niego zdobyczy. Kiedy jej nie zobaczyły, poczuły się zaniepokojone. Długo czekały na przybycie łowczyń, ich brzuchy stanowczo domagały się mięsa. Grupa stanęła po środku. Oczy lwic błyszczały dziwnie, jakby w podnieceniu. Z ich min nic się nie dało wyczytać. Hieny obserwowały uważnie jak Sarabi wchodzi do jaskini. Po przedłużającej się chwili ciszy doszedł ich krzyk Skazy.
- Nic!!? Jak to nic!!? Będziecie tak długo szukały aż znajdziecie!!
Potem odgłosy wzburzonej kłótni. W końcu Sarabi wyszła i ruszyła ku lwicom.
- Chodźmy gdzieś wypocząć, moje drogie, może do króla w końcu dojdzie, że jego ziemia upadła– rzuciła zjadliwie.
Oddaliły się z dumnie uniesionymi głowami.
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
No... czekam na więcej... toż to już półtorej miesiąca od poprzedniego rozdziału.
A w ogóle: Super jest
A w ogóle: Super jest

Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Hah, dzięki, postaram się teraz częściej wstawiać. O ile będzie mi się chciało... 

-
Vita
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Pisaj, pisaj, bardzo ładne i fajne ! Na takie opko miałam ochotę 

Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Hmm, rzadko spotyka się tak piękną historię. Błędy interpunkcyjne doprawdy rzadko, a wileu błędów ortograficznych z pewnością nie znajdę. Tak trzymaj!
" Zabijaj, albo zostaniesz zabity."
-
Zaren
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
No i kolejny rozdział po przerwie jeszcze dłuższej. xD Tak naprawdę chciałam już sobie odpuścić kontynuowanie, ale Ib bardzo nalegał. xD Więc jak ktoś miał nadzieję na ciąg dalszy, to proszę podziękować temu uparciuchowi. 
Kolejne rozdziały piszę już tylko i jedynie dla waszej uciechy, kochani. ;>
Rozdział 18
Chumvi leżał na boku i oddychał miarowo. Instynkt podpowiadał mu, żeby znaleźć schronienie, ale nie miał na to siły. Jego organizm był odwodniony, brak mu było energii z niedożywienia. Pragnął zjeść cokolwiek. Przymrużył delikatnie ślepia i parsknął. Wąsy lekko mu drżały. Ciemnobrązowe futro zmatowiało i wyblakło, pokryte piachem i kurzem. Gdzieś na dnie jego zmęczonego serca tliło się pragnienie, jakie zapewne miał każdy samiec, lecz u niego szczególnie rozpaczliwe. By na powrót stać się silnym i odbić to co powinno być jego. Dom, przyjaciele... ona. Wtedy do czułych na każdy dźwięk lwich uszu doszedł odgłos czyjegoś biegu. Cztery... nie. Osiem łap uderzało rytmicznie o ziemię. Tak chciał, by po uniesieniu powiek pojawiły się surowe, przyciągające i o barwie krwistej, jak dwa rubiny oczy. Niech to będzie to, czego pragnę, pomyślał i z wysiłkiem rozwarł ślepia. Zobaczył oczy duże, ciepłobrązowe, przepełnione strachem i naturalną dlań łagodnością. Z wysiłkiem patrzył na nie, jak najdłużej mógł, a potem poczuł, że świadomość rozjeżdża mu się na wszystkie możliwe strony. Doszedł go jeszcze czyiś głos. A potem już nic.
Kula zdążyła zauważyć, że obrzeża dawnej Lwiej Ziemi były jeszcze bardziej wybiedzone, niż jej centrum. Ziemia przypominała posiadłość upiorów, szara, jałowa i tak po prostu smutna i martwa. Wiał tu nieprzyjemny, suchy wiatr,a schronienia znikąd.
- Jest tu chociaż jaskinia? - jęknęła, pomagając Tojo ciągnąć Chumviego.
- Jest niedaleko - sapnął przyjaciel mozolnie kontynuując pracę. - Odpoczniemy tam.
Na miejscu ułożyli Chumviego w kącie i odetchnęli.
- Boję się - odezwała się Kula jako pierwsza. Tojo spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Boję sięz nim porozmawiać - z troską spojrzała na bezwładnego lwa. - Nie wiem jaki jest teraz, jakie pranie mózgu mu ta żmija zrobiła i czy to wciąż nasz przyjaciel.
Słysząc, jaką dawkę wstrętu i nienawiści, łagodna Kula dała w słowo "żmija", Tojo aż lekko zadrżał.
- Nawet inny, to wciąż nasz przyjaciel - zaczął, ale urwał, bo w oczach lwicy pojawiły się łzy.
- Nie wiem, Tojo nie wiem - powiedziała cichutko. – Wszystko się zmieniło i nie będzie tak już jak dawniej. Także my. Już nie jesteśmy lwiątkami czy chociażby nastolatkami. Staliśmy się dorośli. Gdy jest się lwem, od razu w kroczeniu w etap dorosłości trzeba poradzić sobie z tym co nas czeka. Lew musi dbać o swoją pozycję w stadzie, a lwica umieć polować i też radzić sobie w hierarchii. A my nic nie umiemy. Nie umiemy uratować własnego domu. A nasza przyjaźń też się zmieniła. Wydaje mi się, że jesteśmy sobie bardzo dalecy, a toczymy tę rozpaczliwą walkę, bo łączą nas wspomnienia. Pozory, że możemy na siebie liczyć. – Kula przymknęła oczy ze smutkiem, a potem otworzyła je z przerażeniem. – Rany, przepraszam! To co powiedziałam było wobec ciebie i reszty wstętne i okrutne! Nie chodziło mi oto, że..
- Wiem, wiem.. – westchnął Tojo i uśmiechnął się tym swoim dobrotliwym uśmiechem marzyciela, jak kiedyś, tylko może nieco smutniej. – Kurde, Kula, ja też się czuję w tym wszystkim pogubiony. Po prostu musimy w siebie nawzajem wierzyć i co najważniejsze wyciągnąć Chumviego z kabały w jaką się wrobił, dobra?
- Yhm.. – potaknęła lwica, wciąż ze wstydem.
Gdy Chumvi usłyszał od dwójki przyjaciół, że znają jego tajemnicę, przez dłuższą chwilę milczał, a potem odezwał się głosem zmęczonym i wytartym przez wygłodzenie i wyczepanie.
- Aha. I co z tym faktem chcecie zrobić?
- Nic, tylko... Czy nie uważasz, że.. Znaczy chcemy wiedzieć, czy zrozumiałeś, że Zira... – Język plątał się Kuli straszliwie. Chumvi odnotował, że lwicy, od zawsze wielce mu serdecznej ciężko przychodzi mówić o takim temacie. Ale jakoś nie mógł tym się przejąć.
- Spokojnie – mruknął. – Wiem, wrobiła mnie. Jak pierwszy lepszy naiwniak dałem się omamić jakiejś cynicznej lwicy, dla której byłem tylko zabawką i chwilową przygodą. Nie musicie mi tego mówić, naprawdę. Ani się martwić.
- Kłopot w tym, że..
- Że może nosi mojego dzieciaka, a gdyby Skaza się o tym dowiedział, to posłałby mnie do wszystkich diabłów. To też wiem. – Powiedział to z taką obojętnością, że Kulę przeszedł dreszcz.
- Ale nie sądzę, by tak się stało. Mało też możliwe, żeby to nieszczęsne młode było moje. Zapomnimy po prostu o wszystkim, a potem zemrzemy z głodu.
Zapadła cisza, której żadne z nich nie śmiało przerywać.
- Kula bardzo się o ciebie niepokoiła – odezwał się nagle niebieskooki. – Przez to, co się działo stała się bardzo nerwowa, więc bądź dla niej miły, dobrze?
Jasnobrązowa wpatrywała się w niego z osłupieniem. Owszem, poświęcała się, ale gdy to padło, poczuła się bardzo niezręcznie. Do tego spojrzenie Chumviego opadło na nią ciężko.
- Doceniam to. Dziękuję. – W ostatnim słowie zabrzmiała łagodna nuta. – O jedno jednak chciałbym cię prosić.
- Tak?
Tym razem głos samca był tak twardy i zimny, że aż Kula się skuliła.
- Nie wtrącaj się więcej w moje sprawy.


Kolejne rozdziały piszę już tylko i jedynie dla waszej uciechy, kochani. ;>
Rozdział 18
Chumvi leżał na boku i oddychał miarowo. Instynkt podpowiadał mu, żeby znaleźć schronienie, ale nie miał na to siły. Jego organizm był odwodniony, brak mu było energii z niedożywienia. Pragnął zjeść cokolwiek. Przymrużył delikatnie ślepia i parsknął. Wąsy lekko mu drżały. Ciemnobrązowe futro zmatowiało i wyblakło, pokryte piachem i kurzem. Gdzieś na dnie jego zmęczonego serca tliło się pragnienie, jakie zapewne miał każdy samiec, lecz u niego szczególnie rozpaczliwe. By na powrót stać się silnym i odbić to co powinno być jego. Dom, przyjaciele... ona. Wtedy do czułych na każdy dźwięk lwich uszu doszedł odgłos czyjegoś biegu. Cztery... nie. Osiem łap uderzało rytmicznie o ziemię. Tak chciał, by po uniesieniu powiek pojawiły się surowe, przyciągające i o barwie krwistej, jak dwa rubiny oczy. Niech to będzie to, czego pragnę, pomyślał i z wysiłkiem rozwarł ślepia. Zobaczył oczy duże, ciepłobrązowe, przepełnione strachem i naturalną dlań łagodnością. Z wysiłkiem patrzył na nie, jak najdłużej mógł, a potem poczuł, że świadomość rozjeżdża mu się na wszystkie możliwe strony. Doszedł go jeszcze czyiś głos. A potem już nic.
Kula zdążyła zauważyć, że obrzeża dawnej Lwiej Ziemi były jeszcze bardziej wybiedzone, niż jej centrum. Ziemia przypominała posiadłość upiorów, szara, jałowa i tak po prostu smutna i martwa. Wiał tu nieprzyjemny, suchy wiatr,a schronienia znikąd.
- Jest tu chociaż jaskinia? - jęknęła, pomagając Tojo ciągnąć Chumviego.
- Jest niedaleko - sapnął przyjaciel mozolnie kontynuując pracę. - Odpoczniemy tam.
Na miejscu ułożyli Chumviego w kącie i odetchnęli.
- Boję się - odezwała się Kula jako pierwsza. Tojo spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Boję sięz nim porozmawiać - z troską spojrzała na bezwładnego lwa. - Nie wiem jaki jest teraz, jakie pranie mózgu mu ta żmija zrobiła i czy to wciąż nasz przyjaciel.
Słysząc, jaką dawkę wstrętu i nienawiści, łagodna Kula dała w słowo "żmija", Tojo aż lekko zadrżał.
- Nawet inny, to wciąż nasz przyjaciel - zaczął, ale urwał, bo w oczach lwicy pojawiły się łzy.
- Nie wiem, Tojo nie wiem - powiedziała cichutko. – Wszystko się zmieniło i nie będzie tak już jak dawniej. Także my. Już nie jesteśmy lwiątkami czy chociażby nastolatkami. Staliśmy się dorośli. Gdy jest się lwem, od razu w kroczeniu w etap dorosłości trzeba poradzić sobie z tym co nas czeka. Lew musi dbać o swoją pozycję w stadzie, a lwica umieć polować i też radzić sobie w hierarchii. A my nic nie umiemy. Nie umiemy uratować własnego domu. A nasza przyjaźń też się zmieniła. Wydaje mi się, że jesteśmy sobie bardzo dalecy, a toczymy tę rozpaczliwą walkę, bo łączą nas wspomnienia. Pozory, że możemy na siebie liczyć. – Kula przymknęła oczy ze smutkiem, a potem otworzyła je z przerażeniem. – Rany, przepraszam! To co powiedziałam było wobec ciebie i reszty wstętne i okrutne! Nie chodziło mi oto, że..
- Wiem, wiem.. – westchnął Tojo i uśmiechnął się tym swoim dobrotliwym uśmiechem marzyciela, jak kiedyś, tylko może nieco smutniej. – Kurde, Kula, ja też się czuję w tym wszystkim pogubiony. Po prostu musimy w siebie nawzajem wierzyć i co najważniejsze wyciągnąć Chumviego z kabały w jaką się wrobił, dobra?
- Yhm.. – potaknęła lwica, wciąż ze wstydem.
Gdy Chumvi usłyszał od dwójki przyjaciół, że znają jego tajemnicę, przez dłuższą chwilę milczał, a potem odezwał się głosem zmęczonym i wytartym przez wygłodzenie i wyczepanie.
- Aha. I co z tym faktem chcecie zrobić?
- Nic, tylko... Czy nie uważasz, że.. Znaczy chcemy wiedzieć, czy zrozumiałeś, że Zira... – Język plątał się Kuli straszliwie. Chumvi odnotował, że lwicy, od zawsze wielce mu serdecznej ciężko przychodzi mówić o takim temacie. Ale jakoś nie mógł tym się przejąć.
- Spokojnie – mruknął. – Wiem, wrobiła mnie. Jak pierwszy lepszy naiwniak dałem się omamić jakiejś cynicznej lwicy, dla której byłem tylko zabawką i chwilową przygodą. Nie musicie mi tego mówić, naprawdę. Ani się martwić.
- Kłopot w tym, że..
- Że może nosi mojego dzieciaka, a gdyby Skaza się o tym dowiedział, to posłałby mnie do wszystkich diabłów. To też wiem. – Powiedział to z taką obojętnością, że Kulę przeszedł dreszcz.
- Ale nie sądzę, by tak się stało. Mało też możliwe, żeby to nieszczęsne młode było moje. Zapomnimy po prostu o wszystkim, a potem zemrzemy z głodu.
Zapadła cisza, której żadne z nich nie śmiało przerywać.
- Kula bardzo się o ciebie niepokoiła – odezwał się nagle niebieskooki. – Przez to, co się działo stała się bardzo nerwowa, więc bądź dla niej miły, dobrze?
Jasnobrązowa wpatrywała się w niego z osłupieniem. Owszem, poświęcała się, ale gdy to padło, poczuła się bardzo niezręcznie. Do tego spojrzenie Chumviego opadło na nią ciężko.
- Doceniam to. Dziękuję. – W ostatnim słowie zabrzmiała łagodna nuta. – O jedno jednak chciałbym cię prosić.
- Tak?
Tym razem głos samca był tak twardy i zimny, że aż Kula się skuliła.
- Nie wtrącaj się więcej w moje sprawy.

Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Ostatnie dwa zdania mnie rozwaliły xD Masz ciekawy styl pisania.Czekam na więcej.
Multi Seli.
Lineart - http://fc08.deviantart.net/fs71/i/2012/ ... 4vjhxm.jpg
Coloring by NarcyzaLP.deviantart.com
Lineart - http://fc08.deviantart.net/fs71/i/2012/ ... 4vjhxm.jpg
Coloring by NarcyzaLP.deviantart.com
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
I dzięki Ibowi że nalegał xD przewyborne opowiadanie :3 pisz dalej !
Multi Lazaretha :3
Avatar -
http://madkakerlaken.deviantart.com/
Dzięki ! :3
Gdzie siekiery?!
Wyruszam po Królestwo!
Będę szczery - zamierzam zostać bestią!
Może BOGIEM? Kto wie?
Tuż za rogiem królestwo czeka mnie.
Avatar -
http://madkakerlaken.deviantart.com/
Dzięki ! :3
Gdzie siekiery?!
Wyruszam po Królestwo!
Będę szczery - zamierzam zostać bestią!
Może BOGIEM? Kto wie?
Tuż za rogiem królestwo czeka mnie.
-
Zaren
Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Dziękuję, dziękuję! :3 *kłania się w pas* Hi hi hi, wielki finał już niedługo. 

Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Całość ekstra... a to ostatnie zdanie? Superowe 

Re: Wspomnienia z Krainy Cieni
Kocham Cię, Kor i Twój styl pisania!
Jestem Twoją fanką.
Jestem Twoją fanką.Av i sygna:
Base: Savu0211 and whitetigerdelight
Kolor i postać: Moje
Multi Shav i Ombre

,,Dla sowieckiego żołnierza ucieczka z pola walki wymaga więcej odwagi niż stanięcie do niej!"
~J. Stalin
Base: Savu0211 and whitetigerdelight
Kolor i postać: Moje
Multi Shav i Ombre

,,Dla sowieckiego żołnierza ucieczka z pola walki wymaga więcej odwagi niż stanięcie do niej!"
~J. Stalin
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości



