Wielki Wodospad.

[Camille]

*przechyliła łeb, łapą poklepując ucho, niczym postacie kreskówek, usiłując wyzbyć się wody z małżowiny*
- Nie mam pojęcia, Kaso. Ja póki co muszę się ulotnić. Do zobaczenia. *rzuciła, oddalając się znad wodospadu*

//zt//

[Kaso]

Nie czekaj... Już poszła... Czuję że chyba ją... kocham? Czy ja ją kocham?
*Pytał się siebie samego siadając jako mokry lew na trawie*
//Tak może wyglądać to miejsce//

[Expus]

*ułożył się na kamieniu przy dole wodospadu.Był zmyślony.Przyszedł tu ,bo czuł tu dziwne przyciąganie.Jakie ? Sam nie wiedział.Tutaj czuł się wolny.Był sam ,tylko sam.Przygnębiała go ta wiadomość ,że nie ma komu się zwierzyć ,ani kochać.Położył łeb na łapach i przysłonił oczy nimi.* Muszę być samowystarczalny. *potrząsnął głową gdy ją podnosił.Zeskoczył z skałki i podszedł do wody.Jego odbita mina była żałosna.Wnet zmienił ją na uśmiech. Jeszcze życie przede mną .Wskoczył na skałkę.Przyjął dumną postawę i ukazał pazury którymi podtrzymywał swój ciężar.Uśmiech na pysku ,a mądre oczy wędrowały po krainie.* Pięknie i tak...romantycznie.

[Camille]

*krokiem energicznym, machając zamaszyście ogonem, zakończonym ciemnym aksamitnym pędzlem, którym przejeżdżała raz po raz po grzbiecie, z czego zdawała sobie w ogóle sprawy nie zdawać, z bladym przebłyskiem chłodnego uśmiechu na pysku oraz oczyma, których wyraz był aż nader pusty. O tak, nastrój nie ten, jednak Camille jak zwykle stara się robić dobrą minę do złej gry. Podeszła ku wodospadowi zdając sobie sprawę z faktu, że okropnie dawno nie widziała Kasa. Cóż, nie żeby specjalnie za samcem tęskniła, jednak... niepokoiła się? Prychnęła pod nosem, kładąc się na brzegu akwenu, łapy przednie w nim zamoczywszy*
- Słodko. *rzuciła pod nosem do samej siebie*

[Expus]

*Uśmiechnął się szerzej widząc kogoś nowego.Zeskoczył z skałki i wolnym krokiem podszedł do lwicy.Stanął prosto.* Witaj...*na chwilę zabrakło mu jęzora w gębie.Mruknął coś pod nosem.* Jestem Expus ,a ty ? *przechylił łeb i zobaczył ,że lwica ma fioletowe oczy.Mruknął.* Ty masz większą grzywę niż ja.

[Camille]

*Uśmiechnęła się mimowolnie, całkiem ciepło i życzliwie*
- Witaj. Jestem Camille. *powiedziała, odruchowo łapkami przeczesując grzywkę*
- Widzisz, ja swoją dłużej hoduję. *puściła mu serdeczne oczko, broń Boże nie kokietowała młodzieńca! Taki miała styl bycia, ot co*

[Expus]

*zaśmiał się.* Ah tak ? To ile już rośnie twoja "hodowla" ? *uśmiechnął się i usiadł.Potrząsnął głową.*

[Camille]

// jakby co na nasze, w przeliczeniu, mam te 20, taki młody dorosły //

*zmarszczyła nieco czoło na znak zamyślenia. Liczyła, liczyła...*
- A nie wiem, już kilka latek będzie. *powiedziała spokojnie, kiedy już rozluźniła nerwy facjaty*
- Chyba nie nabawisz się z tego powodu kompleksów, Expusie?

[Expus]

//O Jezu to niewiele masz ode mnie więcej //
*zaśmiał się na widok przemyśleń lwicy.* Musisz liczyć ? *po chwili zastanowił się.* Też jesteś wyzwoleńcem ?

[Camille]

*uśmiechnęła się*
- Aha! Inaczej nie pałętałabym się po dżungli. Widzisz... nie lubię się pchać na wrogie tereny *wzruszyła barkami*

[Expus]

Ja tam lubię przygody. *spojrzał na horyzont.Po chwili wahania wrzucił lwicę do wody.Warto się pobawić.*

[Camille]

*Taaa, już to przerabiała. Zanurkowała, przysiadając na dnie. Są dwie opcje: albo samiec się zaniepokoi i podejdzie bliżej wody, albo ją oleje. Nie zapominajmy, że gdyby nachylił się, młoda lwica dostzregłaby charakterystyczne załamanie światła i cień. Mogłaby wtedy... a nieważne, nie zdradzę się tym razem! Cam rozwarła ślepia, uważnie namierzając taflę*

[Expus]

Hmm. *mruknął.Przez chwilę myślał ,że lwica z niego żarty.W końcu podszedł do wody i lekko pochwylił się by ujrzeć lwicę.Zobaczył cień na dnie.*

[Camille]

*A cień ten wystrzelił do góry jako torpeda i niczym Simba Nalę pochwycił samca za kark i wrzucił do wody. Plusk, a następnie donośny śmiech ciemnej kocicy*
- Buum Skarbie! *uśmiech, szeroki - aż nienaturalny, przemknął przez jej pyszczek*

[Expus]

*Zaskoczony i w szoku najpierw zabawnie chlapał na boki.Wyskoczył lekko dysząc.* Bardzo śmieszne. *po chwili sam się zaśmiał.* Dobra jesteś. *wskazał na nią łapą.*

[Camille]

*a ta poczęła stylem grzbietowym pływać, leniwie uderzając co jakiś czas tylnymi łapami o taflę. Uśmiechnęła się figlarnie*
- Dzięękujęęę ! *rzuciła radośnie, podpływając nieco bliżej. Zawachała się moment, po czym sprawnie i z gracją wyskoczyła na brzeg*
- Dlaczego zdecydowałeś się na życie wyzwoleńca? *spytała, otrzepując futro z chłodnawych kropel wody. Zimno... Brrr!*

[Expus]

To nie ja wybrałem. *skrzywił się.* Moi rodzice zginęli.

[Camille]

*spojrzała na niego*
- Przykro mi. Ja swojego ojca... cóż, nie mam już ojca. A to oni byli Wyzwolonymi? *spytała, przyglądając się młodemu kocurowi. Nie chciała być wścibską czy naciskać, była zwyczajnie ciekawską*

[Expus]

Tak, oni nie należeli do stada.Woleli żyć na swoją łapę. *mruknął.* Czasem przeszkadza mi to. *po chwili przemyślenie.* Ale trzeba rzucić za siebie przeszłość.*odchrząknął* Hakuna Matata ! *zaśmiał się cicho.To tak dziwnie brzmiało.*

[Camille]

*skinęła głową, wlepiając ciepło liliowego wejrzenia we własne łapy*
- A gdybyś miał wybór... do którego ze stad chciałbyć należeć? *spytała, nieco ciszej niż zwykle*

[Expus]

Pasuje mi życie wyzwoleńca ,ale nie jestem zły i wybrałbym Lwią Ziemię. *zastanowił się jeszcze raz.*

[Camille]

*uśmiechnęła się kątem pyska*
- Jesteś taki inny... *rzuciła tajemniczo, obdarzając go przelotnym, krótkim spojrzeniem, które na powrót utknęło na jej przednich łapach. Wescthnęła cicho. Czuła presję, cała rodzina wśród wygnańców, a ona... Ona nie chciała być aż tak złą...*

[Expus]

*zaśmiał się.* Inny ? Zwykły, można rzec pospolity.*poczochrał sobie grzywkę by szybciej wyschła.* A czemu pytasz ? Planujesz do jakiegoś dołączyć ? *spytał ,bo troszkę zaciekawiło go spojrzenie lwicy.*

[Camille]

*pokręciła głową*
- Jako małe lwiątko byłam lwioziemcem, ale... nie pamiętam tego. Odkąd sięgam pamięcią byłam wyzwoleńcem, wątpię, abym dała radę znów się zaaklimatyzować. Nie pasuję... nigdzie... *dokończyła znacznie ciszej, po czym prychnęła z dezaprobatą*

[Kaso]

*Kaso przyczłapał tu nogami z nudów i zobaczył Kam, więc podszedł do niej*
-Witaj Kam, co tam?

[Camille]

*uśmiechnęła się nieco smutno w stronę Kasa*
- Witaj, Kaso! Co u Ciebie? *spytała, skinąwszy łepetyną w geście powitania względem samca*

[Kaso]

*Ucieszył się na jej widok*
-Dobrze... dalej nie wiem gdzie mój brat...
*Patrzy na jej minę*
-Coś się stało?

[Camille]

// na moje imię? minę? //

*pokręciła głową*
- Wszystko w porządku, kobiety mają czasem takie chwile słabości... *westchnęła, po czym zerwała się, jakby właśnie coś sobie przypomniała*
- Jak to jeszcze go nie znalazłeś? Myślałam, że już udało wam się spotkać. *zawołała, zaskoczona słowami samca*

[Kaso]

*Zaskoczony mówił*
-A co? Jest tu? Gdzie?! Jak wygląda? Czy mnie pamięta? Gdzie ona jest!?
*Zaczął zadawać masę pytań*

[Camille]

// I DLATEGO PROWADZENIE KONTA PO KIMŚ JEST NIEDOBRYM POMYSŁEM...
Cam już mu mówiła o Cashu, Kaso go nawet widział i tak dalej ... -.- //


*spojrzała na niego zdziwiona*
- No ale przecież już Ci o nim mówiłam... *powiedziała niepewnie, nie mając pewności, czy samiec ma braki w pamięci, czy może jej się coś pomyliło.*