Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Mvuto]

Jakbyś czegoś potrzebowała to mów... ale głowy Laza to Ci niestety nie przyniosę... chwilowo...

[Kora]

*uniosła lekko kąciki ust ku górze słysząc część o głowie króla.* Cóż, muszę być cierpliwa, więc jakoś sobie poradzę. Ale nie, dzięki, nieczego nie potrzebuję. *po chwili dodała* To Ty pokonałeś Matesa?

[Mvuto]

Tak... należało się zbokowi... przystawiał się do Shavire jednego dnia, a potem do Camille...

[Kora]

*uniosła brwi, po czym zmarsczyła je* Nienawidzę takich jak on. *mruknęła* Wstrętny samiec. *w głowie jednak pomyślała, że Mat wyglądał na całkiem masywnego i silnego. Zerknęła na Mvuto* I załatwiłeś go sam?

[Mvuto]

Najpierw to atakował mnie i Shav... ale dokopać, to ja mu dokopałem...w sumie sam się załatwił... powiedział, zę nie mam honoru jak zaproponowałem honorowy pojedynek... cóż... honorowo mu wkopałem, choć mi Sela przeszkadzała...

[Kora]

Kurczę, jak wyzdrowieję to muszę się z tobą zmierzyć dla porównania sił. *oczy jej zabłyszczały* Ale nie będzie wtedy tak łatwo.

[Mvuto]

Heh i tym razem bez takiej niespodzianki co wtedy Ci zafundowałem... było to raczej kiepskie zagranie...

[Kora]

Wcale nie. *potrząsnęła energicznie głową* Przynajmniej spróbowałeś walczyć o swoje. Myślę z resztą, że ranga Wygnańca wiele Cię nauczyła. *po chwili dodała* Może nie formalnie, ale dla mnie i tak jesteś Lwioziemcem.

[Mvuto]

I dalej pamiętam o moim długu wobec Ciebie... I wiedz, że na mnie możesz zawsze liczyć...

[Kora]

*lekko uśmiechnęła się* Mówiłam, że to Cię nie obowiązuje. *mruknęła* Ale zapamiętam na przyszłość.

[Camille]

*przybiegła, rzucając się energicznie do jaskini. Ciężko dysząc, spojrzała na Korę*
- Ciociu, jak się czujesz?

[Mvuto]

Nie obowiązuje, ale w Twoim wypadku uważam, że warto mi tego przestrzec... co innego jakbym był dłużnikiem Laza
*Wbiega Cam*
Jest ranna, ale się wyliże... w razie czego mogę jej przy tym pomóc *czyści jedną z ran* // //

[Kora]

Witaj Cam.. *mruknęła na widok bratanicy* Powiedzmy, że już mi lepiej..

[Mvuto]

Na tyle lepiej, że możesz mówić i w ogóle jesteś przytomna... Nie jesteś głodna?

[Kora]

Nie szczególnie, ale dzięki. *mruknęła dość nieprzyzwyczajona, że ktoś tak jej próbuje dogodzić*

[Mvuto]

Jak chcesz... *Położył się obok. Był jednak bądź co bądź też ranny (choć znacznie lżej)*

[Camille]

*skinęła ze zrozumieniem łbem*
- Mogę Wam jakoś pomóc?

[Mvuto]

Jeżeli masz pomysł jak Korze pomóc, to jej pomóż.

[Kora]

Spoko, przeżyję...*patrzyła na swoje łapy, podrapane i otoczone postrzępionym futrem* Nie żal Ci tego, że musisz walczyć przeciw komuś kto był Twoim przyjacielem? *spytała Mvuto*

[Camille]

- Jakbym miała pomysł, nie pytałabym... *dodała, przewracając ślepiami*

[Mvuto]

Byłym przyjacielem... sam przymykałem na jego zachowania oko... a on tylko czekał by przejąć władzę... ehh... ale tak. Przykro mi... choć już wcześniej, jak mnie tu taka jedna zaatakowała, i mnie ratował... to wyglądałem na nieprzytomnego usłyszałem jak krzyknął: Zostaw go, to mój przyszły poddany!

[Shavire]

* Przez ten czas, w którym oni sobie urządzili pogawędkę, ona poszła sobie w głąb jaskini, chcąc pobyć sam na sam ze swoim jestestwem*.

[Camille]

*roześmiała się gwałtownie, panicznie*
- Ale kretyn. Zachowanie godne króla. *skomentowała zachowanie Laza, po czym odprowadziła spojrzeniem Czarną*

[Kora]

*kiwała głową gdy mówił* Tak, utrata przyjaźni boli. Hm.. Pamiętam tamto zdarzenie, gdy ta Wygnanka Cię zaatakowała. Kazałam jej żeby przestała. Gdy Cię w końcu zostawiła to poszłam, bo chciałam znaleźć Shavire. No a kiedy wróciłam, to było już jak było.

[Mvuto]

Tia... tylko wtedy nie miał władzy... ja byłem tymczasowym regentem... w sumie to planowałem Hale oddać tron...
*Usłyszał słowa Kory* Dziękuję Ci...

[Camille]

- To dlaczego go wybrali? *wymamrotała, mocno zdegustowana*

[Mvuto]

Bo Mateso go poparł... on sam jest dość słaby... prócz tego jest niepisany zwyczaj, że sporą premię do bycia wybranym ma ten co Wygna złego władcę...

[Kora]

*kiwnęła tylko głową, będąc już cicho. znów zaczęła przyglądać się swoim łapom*

[Camille]

- I ty niby byłeś tym... złym? Beka *powiedziała, kręcąc łbem z dezaprobatą.*

[Mvuto]

Ehh... pomyśleć, że za to samo Hale ja wygnałem... jestem idiotą... jej Laz nie miałby odwagi wygnać...