Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Mvuto]

*Z trudem wziął większy oddech. Skrzywił się czując smak lekarstwa i otworzył oczy. Zobaczył kilku Wygnańców. Z trudem wstał. Zobaczył Laza* Laz wiej to pułapka! //trochę spóźnione //

[Sabiri]

*wpadła do jaskini jak strzała* grrr *warcząc na wygnańców* Nie możecie nic nam zrobić!

[Mvuto]

Mała uciekaj stąd, to pułapka! *Krzyknął głosem nie oczekującym sprzeciwu*

[Camille]

*a ta sterczała pośrodku, ze znużoną miną*
- NIC się nie zmieniło. *zaakcentowała szczególnie pierwsze słowo wypowiedzi*

[Aria]

*podniosła się szybko i wydała przy tym ryk bólu* hmm..*spojrzała beznamiętnie na Mvuto i Sab* gdybym chciała cię zaatakować zrobiłabym to wcześniej, gdy leżałeś niwprzytomny..*wysapała, gdyż szybkie zerwanie się z miejsca mocno podrażniło pocharatany kark*

[Camille]

*pokręciła z dezaprobatą łbem, kładąc się na ziemi, uderzając z wolna ogonem o podłoże*
- Ogarnijcie się, puste pyskówki robią się taaakie nudne *symulacje ziewnięcia*

[Mvuto]

*Dopiero po chwili dotarło do niego, jaka właściwie jest sytuacja*
W sumie macie rację... Czemu w takim razie nas najpierw ona zaatakowała?

[Camille]

*zaczęła oglądać swe pazury*
- Może nie ma co z wolnym czasem robić? *zapytała, uśmiechając się słodko*

[Lazareth]

*Również się uśmiechnął* Husari chciała cie zabić. One *Wskazał Korę i Arię* Wręcz przeciwnie, to prawdopodobnie dzięki Arii żyjesz, ona poszła po lekarstwo. Na razie wszystko jest w porządku.

[Camille]

- Na razie? Ekstra, może być ciekawie! *klasnęła w łapy* XD

[Mvuto]

To może lepiej się stąd jednak ewakuujemy?

[Camille]

- Panie Regencie, boi się pan? *zapytała, patrząc nań i uśmiechając się szeroko* XD

[Lazareth]

Na razie leż. *Zaczął się myć* Muszę być pewien że czujesz sie na siłąch żeby pójść na Lwią Ziemię. No i że z Arią wszystko w porządku.

[Camille]

*wywróciła gałami*
- Może mogę wam jakoś ... pomóc? Póki jeszcze z nudów nie umarłam?

[Mvuto]

To Laza pytaj... bo ja się nie znam...

[Camille]

- Laaaz? *spojrzała na ciemnego lwa, najprawdopodobniej nosiciela imienia wymienionego przez Mvuto*

[Lazareth]

Taaaak? Chcesz coś zrobić....hm...niejestem pewien...przynieś wody? To zależy jak sie czują nasi pacjenci.

[Camille]

*wzruszyła barkami*
- Tylko tyle? No dobra, spacer się mi przyda... *wstała ociągając się, po czym zerwała wielki liść i zniknęła, z zamierzeniem udania się do jakiego wodopoju*
- Zaraz wracam,nie cieszcie się moją nieobecnością..
<zt>

[Mvuto]

*Zakaszlał* Rany... jak mnie to gardło nawala... ekhe... Musiała naprawdę mocno mnie dusić...

[Camille]

*przyszła, ciągnąć wieeeeeelki liścior, wypełniony po brzegi wodą. Tak, zrobiła z niego coś na kształt koszyczka*
- Proszę. *powiedziała, przekazując napój Lazarethowi*

[Lazareth]

Dziękuję *Odebrał "koszyczek" i przelał zawartość do żółwiej skorupy, wrzucił tam resztki jakiegoś korzenia* Masz, pij, przestanie boleć na pare godzin *Podał napój Mvuto*

[Camille]

- Ja bym od obcych niczego nie piła. *dodała, uśmiechając się slodko. I bynajmniej nie chodziło jej o korzeń od Laza xD *
- mogłam tam coś dolać, aż tak mi wierzysz, by narazić Pana Regenta?

[Mvuto]

*Wypił trochę gdy usłyszał słowa Kam* Co?!

[Camille]

*uśmiechnęła się słodko*
- A nie, nic, takie tam, kupione ziółka na bazarku... xD

[Lazareth]

*Znów sie uśmiechnął* Nie mam powodu by ci nie wierzyć. Poza tym nie sądze żebyś chciała zabić Mvuto, a nawet jeśli, wyglądasz na silną i sprawną. Gdybyś chciała się go pozbyć, raczej nie trułabyś wody a użyła środków....konwencjonalnych.

[Mvuto]

*Usiadł i lekko przerażony czekał na efekty*

[Camille]

*pomiziała Mvuto po łopatce*
- Pamiętaj tylko, by nie iść w stronę światła.

[Lazareth]

*Rozrobił kolejną papkę z czerwonego grzyba i wtarł ją ponownie w kark Arii*

[Camille]

*spojrzała na Mvuto, potem na Arię*
- Co tu się stało, nim przybyłam?

[Lazareth]

Cóż, weszliśmy z Mvuto do środka, była tu Husi, przymilała się do Mvuto, ja wyszedłem, usłyszałem jego charczenie, kiedy wróciłem ona go dusiła, odbyliśmy pojedynek, potem przyszła Aria i Kora, Husi nie atakowała więc zacząłem leczenie, a rana Arii to chyba jakaś świerza pamiątka po ostatniej walce.