Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Kora]

Zwraca moją uwagę? *zazgrzytała zębami* Cokolwiek mogło w nim zwrócić moją uwagę to to, że obraził moją siostrę i przez niego Hale jest gdzie jest. No.. Dobrze że jest z nami ale nie były to raczej z jego strony dobre zamiary!

[Helbi]

- Jego zamiary były oczywiste... o to chodziło, żeby oficjalnie wyrwać Hale ze szponów sweetlandu... Poza tym nie zrobił nic więcej poza wygnaniem, więc nie wiem czemu się tak denerwujesz... *Uśmiechnął się przebiegle*

[Kora]

*Zrobiła naburmuszoną minę* Bo jest wkurzający i tyle.

[Mvuto]

*Przechadzając się na granicy zauważył pod baobabem jaskinię i zaciekawiony wszedł do środka*

[Lazareth]

*Zauważył Mvuto wchodzącego do jaskini pod wielkim baobabem* Cóż, nie zaszkodzi sprawdzić, nigdy tam jeszcze nie byłem....*Pomyślał po czym wszedł za Mvuto do środka, niemal natychmiast ogarnęła go ciemność* Jest tu kto?!

[HRR]

- Niezaprzeczalnie *- odpowiedział głos z wnętrza. Husari leżała sobie spokojnie na wielkim kamieniu i lekko pamachiwała ogonem.*

[Mvuto]

A to Ty jesteś tą no.... Husari tak?

[Lazareth]

*Idzie w stronę głosu i potyka się o Husi* Uh, czołem wam.

[HRR]

- Owszem * - odpowiedziała Mvuto i ziewnęła. Wtem potknął się o nią Laz.* - Uważaj, uważaj *- syknęła lekko.*

[Mvuto]

*Siada, by się w ciemnościach o coś nie potknąć* Co tutaj, jak można spytać, robisz?

[Lazareth]

Wybacz *Mruknął do Husi, po czym odczołgał się do wysokiej skały w rogu jaskini, wdrapał się na nią i usiadł* Hmmm, może ona tu śpi?

[HRR]

*Przewróciła się na grzbiet i przeciągnęła się.*
- A tak sobie egzystuję *- mruknęła i zachichotała.* - Myślisz głośno, kotek *- powiedziała do Laza.*

[Mvuto]

*Powoli oczy mu się przyzwyczaiły do ciemności w których przecież zwykle dobrze widział*
No w sumie to nawet tu fajnie...

[Lazareth]

*Rozejrzał się po jaskini* No nawet... *Spojrzał na nich z góry*...Ale trochę tu dusznawo.

[HRR]

- E tam, jak ci nie pasuje to wyjdź *- obróciła się na brzuch.* - Ja myślę, że to bardzo dobra lokacja.

[Mvuto]

Przynajmniej jak ktoś wparuje, to zanim się mu oczy przyzwyczają to można się obronić...

[Lazareth]

Albo wyjść zanim zauważy *Zeskakuje ze skały i zmierza do wyjścia*

[HRR]

- A ciebie, Mvuto, co tutaj sprowadza? *- spytała od niechcenia i uśmiechnęła się szeroko.*

[Mvuto]

A zaciekawiło mnie, co to za miejsce. Ot co.

[Lazareth]

*Wyskakuje z jaskini, krzywi się pod wpływem intensywnego światła* No, to ja was zostawiam sam na sam, do zobaczenia *Mrugnął i zniknął w niemal białym świetle*
//zt//

[Mvuto]

Ale dokąd idziesz?! ... a niech sobie idzie... Przecież raczej nie przyjdą tu inni Wygnańcy i mnie nie zabiją, nie?

[HRR]

- Nie, nie ależ skąd *- uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zamrugała. Podniosła się.* - Chodź jegomościu, napijemy się.
*Poszła w głąb jaskini.*

[Mvuto]

A co, masz tam źródełko? *Idzie za Husari*

[HRR]

- Uhum *- zatrzymała się i pochyliła łeb. Woda była bardzo zimna. Zatrzęsła się i zachichotała.*

[Mvuto]

*Także zaczął pić. Woda była faktycznie bardzo chłodna* Co Cię tak rozbawiło?

[HRR]

- Nic mię niuuuee rozbawiłooo *- podniosła łeb i zaczeła się lekko słaniać. Wpiadła w Mvuto i go wywróciła.*

[Mvuto]

*Wpadł do wody przewrócony przez Husari.* Co Ci się stało?

[HRR]

*Leżąc na nim spojrzała mu na pysk nieprzytomnym wzrokiem.*
- Ja.. Jaaakaaa zeee mię nieeezdaaaraaa... *- mówiąc to przysunęła powoli łapy zaraz pod jego szyję.*

[Mvuto]

*Trochę mu słabo, ale jest raczej przytomny* Możesz nie naciskać tak na moją szyję? Wiesz leżymy tak, że nie dam rady wstać na tym śliskim podłożu póki na mnie leżysz, bo łapy nie przesunę.....

[HRR]

*Jej źrenice zwężyły się, a na pysku pojawił się wielki, wredny uśmiech. Wyprostowała tyle łapy i naparła całym ciałem na przednie.*