Opuszczona Wioska
Opuszczona Wioska
Kiedyś żyli tu ludzie.... jest to jednak dawna przeszłość. Obecnie są tu jedynie ruiny chat i ewentualnie jakieś śmiecie.
Re: Opuszczona Wioska
*Kręci się po okolicy bez celu... ot dla zabicia czasu.*
//Załóżmy, że dzieje się to jakiś czas po tym co na Cmentarzysku i Rzeką Graniczną//
//Załóżmy, że dzieje się to jakiś czas po tym co na Cmentarzysku i Rzeką Graniczną//
Re: Opuszczona Wioska
*Unosząc głowę wietrzyła w powietrzu woń. Woń, którą rozpoznała, a przynajmniej przywodziła ona pewne wspomnienia. Minęło trochę czasu, nim zdecydowała się wrócić tam, gdzie zostawiła dwóch całkiem obcych jej samców. Dopiero po chwili spuściła łeb i ruszyła wolno przed siebie. Dopiero, gdy znajomy lew był już dla niej dobrze widoczny, zatrzymała się i zmrużyła oczy*
Złoziemiec, psia mać... Ymir, zrobiłaś się strasznie nieostrożna...
*Nie wiedziała, czy ją zauważył...*
Złoziemiec, psia mać... Ymir, zrobiłaś się strasznie nieostrożna...
*Nie wiedziała, czy ją zauważył...*
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


Re: Opuszczona Wioska
*A Mbaya jej nie zauważył... jeszcze. Nie był zbyt zainteresowany tym co się dzieje wokół, bo właśnie zaczął się znęcać nad jakimś owadem.*
//Lol ale psychol XD//
//Lol ale psychol XD//
- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Jasnowłosa Ymir miała jak na razie szczęście, gdyż żaden z przebywających w Opuszczonej Wiosce Cmentarnych nie zwrócił na nią uwagi. Nawet Ghali, którego wzrok zazwyczaj jako pierwszy wyłapywał ruch w trawie czy w zaroślach. Ślepia samca skierowały się na jedynego widocznego dlań lwa, czyli Mbayę, który niczym lwiątko zabawiał się kosztem owadziego życia.
- Mbaya - wymówił głosem głębokim i lekkim, acz stanowczym ruchem głowy przywitał ucznia. Powitanie pozwolił sobie darować; zwykłe wypowiedzenie imienia młodszego samca winno być wskazówką, że ten został przez króla zauważony. Zwinnym ruchem wskoczył na obdrapany blat prowizorycznej, drewnianej ławy, którą pozostawili po sobie dawni mieszkańcy wioski i wyciągnął się na nim niczym perski kocur.
- Mbaya - wymówił głosem głębokim i lekkim, acz stanowczym ruchem głowy przywitał ucznia. Powitanie pozwolił sobie darować; zwykłe wypowiedzenie imienia młodszego samca winno być wskazówką, że ten został przez króla zauważony. Zwinnym ruchem wskoczył na obdrapany blat prowizorycznej, drewnianej ławy, którą pozostawili po sobie dawni mieszkańcy wioski i wyciągnął się na nim niczym perski kocur.
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
*Zostawił na sekundę owego żuka którego wywróciwszy go na plecy* Witaj najjaśniejszy Panie. *lekko się ukłonił, po czym wrócił do znęcania się nad owadem.*
//Karma mnie chyba kiedyś dorwie xD//
//Karma mnie chyba kiedyś dorwie xD//
Re: Opuszczona Wioska
Dwa samce z wrogiego stada? Cała drżę...
Ymir nie zatrzymała się, jedynie lekko zwolniła kroku. Może i była lekceważąca i nieodpowiedzialna, ale na pewno nie głupia. Mogłaby stwierdzić w duchu, że jakieś nieoparte przeczucie ciągnęło ją w tamtym kierunku, aczkolwiek jej charakter nie pozwalał na tak banalne, utarte myśli. Skrzywiła się mimowolnie, przez co jej pysk zdał się jeszcze bardziej ostro zarysowany. Ten obcy... Nie, ci obcy...
//Greenpeace Cię znajdzie...//
//Ghali, jak to jest z tą historią rodzeństwa, oni w ogóle o sobie wiedzą? Improwizacja byłaby ciekawa, aczkolwiek nie chciałabym niczego popsuć, jest za wcześnie, żebym wyczuła klimat Twojej postaci...//
Ymir nie zatrzymała się, jedynie lekko zwolniła kroku. Może i była lekceważąca i nieodpowiedzialna, ale na pewno nie głupia. Mogłaby stwierdzić w duchu, że jakieś nieoparte przeczucie ciągnęło ją w tamtym kierunku, aczkolwiek jej charakter nie pozwalał na tak banalne, utarte myśli. Skrzywiła się mimowolnie, przez co jej pysk zdał się jeszcze bardziej ostro zarysowany. Ten obcy... Nie, ci obcy...
//Greenpeace Cię znajdzie...//
//Ghali, jak to jest z tą historią rodzeństwa, oni w ogóle o sobie wiedzą? Improwizacja byłaby ciekawa, aczkolwiek nie chciałabym niczego popsuć, jest za wcześnie, żebym wyczuła klimat Twojej postaci...//
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
//Zróbmy tak - wiedzą o swoim istnieniu, ale niekoniecznie wiedzą o tym, że mieszkają w jednej okolicy. Żyją w końcu we wrogich stadach, niewiele o sobie wiedzą. Może zostali rozdzieleni w dzieciństwie? W jaki sposób - to się mogę dostosować 
Pochlebstwa ze strony Mbayi były dla Ghaliego niczym balsam dla uszu. Uważał się za istotę nieco wyższą od innych - w końcu to on zaprowadził porządek w przesyconej złem, chaosem i moralnym zdeprawowaniem zgrai ze Słoniego Cmentarzyska. Nawet najplugawsza istota tańczyła, jak on jej zagrał. Był bogiem, stworzeniem wyższym, perfekcyjnym i bez skazy, kroczącym wśród szkaradnych, przesiąkniętych ohydą i brudem pokrak bez krztyny ogłady. Czarnogrzywy uczeń cieszył się, w przeciwieństwie do reszty podwładnych błękitnookiego, chociaż znikomym zauważeniem. W oczach władcy był najbardziej rozgarniętym Cmentarnym - chociaż do niego brakowało mu jeszcze bardzo, bardzo dużo.
Chciał się odezwać, jednak do jego nozdrzy dobiła nieznajoma woń. Wykluczone, by pochodziła od drugiego Cmentarnego. Nie mogli więc być tutaj sami... Poirytowany i zaciekawiony zeskoczył z drewnianego blatu i wyciągnął dumnie opasany jasnym włosiem łeb.
- Czuję cię - rzucił głośno w powietrze, oczekując odpowiedzi od ukrytego szpiega.

Pochlebstwa ze strony Mbayi były dla Ghaliego niczym balsam dla uszu. Uważał się za istotę nieco wyższą od innych - w końcu to on zaprowadził porządek w przesyconej złem, chaosem i moralnym zdeprawowaniem zgrai ze Słoniego Cmentarzyska. Nawet najplugawsza istota tańczyła, jak on jej zagrał. Był bogiem, stworzeniem wyższym, perfekcyjnym i bez skazy, kroczącym wśród szkaradnych, przesiąkniętych ohydą i brudem pokrak bez krztyny ogłady. Czarnogrzywy uczeń cieszył się, w przeciwieństwie do reszty podwładnych błękitnookiego, chociaż znikomym zauważeniem. W oczach władcy był najbardziej rozgarniętym Cmentarnym - chociaż do niego brakowało mu jeszcze bardzo, bardzo dużo.
Chciał się odezwać, jednak do jego nozdrzy dobiła nieznajoma woń. Wykluczone, by pochodziła od drugiego Cmentarnego. Nie mogli więc być tutaj sami... Poirytowany i zaciekawiony zeskoczył z drewnianego blatu i wyciągnął dumnie opasany jasnym włosiem łeb.
- Czuję cię - rzucił głośno w powietrze, oczekując odpowiedzi od ukrytego szpiega.
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
Nie zwolniła tempa. Jedynie na pysku wykwitł nieprzyjemny uśmiech.
- A niech to... - odezwała się głośno. - Zostałam odkryta...
Dopiero, gdy znalazła się w odległości może trzech, czterech susów od dwóch lwów Cmentarzyska, zatrzymała się i przerzuciła wzrok z jednego na drugiego.
//Historię napisałam dość... luźną, więc można uznać, że ich ojciec bardziej cieszył się z syna, niż z córki... I po śmierci ich matki mógł nastąpić jakiś przełom... Nie wiem, o tej porze nie łapie mnie żadna inwencja twórcza//
- A niech to... - odezwała się głośno. - Zostałam odkryta...
Dopiero, gdy znalazła się w odległości może trzech, czterech susów od dwóch lwów Cmentarzyska, zatrzymała się i przerzuciła wzrok z jednego na drugiego.
//Historię napisałam dość... luźną, więc można uznać, że ich ojciec bardziej cieszył się z syna, niż z córki... I po śmierci ich matki mógł nastąpić jakiś przełom... Nie wiem, o tej porze nie łapie mnie żadna inwencja twórcza//
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


Re: Opuszczona Wioska
*Wysunął pazury, lecz poza tym, nie było widać u niego właściwie żadnej zmiany. Wolał się nie odzywać się zanim nie zrobi tego Ghala.*
- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
//Okej, całkiem fajnie to brzmi!
Wkrótce jego ślepia przyuważyły jasną, smukłą sylwetkę samicy. Dobra, nie jakiejś samicy, tylko... Ymir. Nie będę owijać w bawełnę, że trochę czasu mu to zajęło, gdyż poznał ją od razu. W końcu niecodziennie spotyka się lwicę z jasną... grzywą? Nie wiedział nawet, jak nazwać te blond kosmyki, które opadały na jej czoło i kark. Ponadto te błękitne (a może raczej "cyjanowe"?) oczy mówiły dokładnie, kim owa persona jest.
Śmieszne. Ghali nigdy nie spodziewał się, że znów ją ujrzy, wszak po śmierci matki jego młodsza siostrzyczka została już całkowicie rzucona w kąt, aż w końcu wszyscy o niej zapomnieli. Ani jasnogrzywy, ani jego ojciec nie spostrzegli się, kiedy przestała kroczyć u ich boku. Ich tata był dla małego Ghaliego całym światem, nic więc dziwnego, że teraz nie wiedział, co sądzić o siostrze. Nie widzieli się wiele miesięcy czy też lat, a i kiedy byli razem, to nie było mu dane zbyt dobrze poznać młodszego rodzeństwa. Stał więc teraz przed swoją krwią, jednocześnie nie wiedząc nic o osobie, w której ciele płynęła.
- Ymir - wyrzucił w końcu spomiędzy warg tonem niemal wypranym z uczuć, z tylko jedną, małą plamką ciekawości i zaskoczenia. Czy i ona poznała starszego syna swych rodziców?
Wkrótce jego ślepia przyuważyły jasną, smukłą sylwetkę samicy. Dobra, nie jakiejś samicy, tylko... Ymir. Nie będę owijać w bawełnę, że trochę czasu mu to zajęło, gdyż poznał ją od razu. W końcu niecodziennie spotyka się lwicę z jasną... grzywą? Nie wiedział nawet, jak nazwać te blond kosmyki, które opadały na jej czoło i kark. Ponadto te błękitne (a może raczej "cyjanowe"?) oczy mówiły dokładnie, kim owa persona jest.
Śmieszne. Ghali nigdy nie spodziewał się, że znów ją ujrzy, wszak po śmierci matki jego młodsza siostrzyczka została już całkowicie rzucona w kąt, aż w końcu wszyscy o niej zapomnieli. Ani jasnogrzywy, ani jego ojciec nie spostrzegli się, kiedy przestała kroczyć u ich boku. Ich tata był dla małego Ghaliego całym światem, nic więc dziwnego, że teraz nie wiedział, co sądzić o siostrze. Nie widzieli się wiele miesięcy czy też lat, a i kiedy byli razem, to nie było mu dane zbyt dobrze poznać młodszego rodzeństwa. Stał więc teraz przed swoją krwią, jednocześnie nie wiedząc nic o osobie, w której ciele płynęła.
- Ymir - wyrzucił w końcu spomiędzy warg tonem niemal wypranym z uczuć, z tylko jedną, małą plamką ciekawości i zaskoczenia. Czy i ona poznała starszego syna swych rodziców?
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
Drgnęła nieznacznie na dźwięk własnego imienia i spojrzała na lwa z nieco większą uwagą, niż dotychczas... Przez jeden, krótki moment musiała wysilić całą swoją wolę, by nie odskoczyć. Nie udało jej się jednak w zupełności ukryć grymasu, który mógł mówić wiele.
Nie minęło nawet kilka chwil, lecz dla niej przebiegły wieki, niż wróciła do trzeźwego myślenia. To przecież nie mógł być ON... Jej ojciec zapewne już dawno zdechł w dumie i goryczy, którą był wypełniony, wręcz obrzmiały, po same końce jego popielato-blond grzywy. To przez niego rzadko kiedy odważyła się patrzeć w swe wodne odbicie. Zarówno ona i Ghali byli do lwa podobni, niczym dwie krople wody...
Ghali? Jej brat...
Ten dumny, niemal arystokratyczny pysk, chłodne, wyniosłe spojrzenie... A ponad to jasna grzywa, barwy suchej trawy, porastającej sawannę...
Opanowała drżenie łap, wywołane pierwszym wrażeniem. Na moment przymknęła oczy, spuszczając łeb. Gdy znów go podniosła, na jej pysku kwitł nieśmiertelny, lisi uśmiech, wyostrzający rysy i nadający spojrzeniu chochliczy wyraz.
- Takim tonem witasz siostrę? - rzuciła.
Nie minęło nawet kilka chwil, lecz dla niej przebiegły wieki, niż wróciła do trzeźwego myślenia. To przecież nie mógł być ON... Jej ojciec zapewne już dawno zdechł w dumie i goryczy, którą był wypełniony, wręcz obrzmiały, po same końce jego popielato-blond grzywy. To przez niego rzadko kiedy odważyła się patrzeć w swe wodne odbicie. Zarówno ona i Ghali byli do lwa podobni, niczym dwie krople wody...
Ghali? Jej brat...
Ten dumny, niemal arystokratyczny pysk, chłodne, wyniosłe spojrzenie... A ponad to jasna grzywa, barwy suchej trawy, porastającej sawannę...
Opanowała drżenie łap, wywołane pierwszym wrażeniem. Na moment przymknęła oczy, spuszczając łeb. Gdy znów go podniosła, na jej pysku kwitł nieśmiertelny, lisi uśmiech, wyostrzający rysy i nadający spojrzeniu chochliczy wyraz.
- Takim tonem witasz siostrę? - rzuciła.
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Zastrzygł ciemno zakończonych uchem. Czyżby się przesłyszał?
- Siostrę? - odezwał się ponownie tym oschłym tonem; można było się domyślać, że ten sposób mówienia był dla niego czymś normalnym - Nawet nie wiem, czy mam kogo zwać siostrą.
To nie była żadna złośliwość, tylko czyste, proste stwierdzenie. Po tym wszystkim, co musieli przeżywać - co ona musiała przeżywać! - nawet nie śmiałby wykorzystać tego słowa w odniesieniu do jej persony. Nie sądził, by nadal chciała utożsamiać się z ich rodziną. Spojrzenia mroźnych oczu nie rozłączały się.
- Siostrę? - odezwał się ponownie tym oschłym tonem; można było się domyślać, że ten sposób mówienia był dla niego czymś normalnym - Nawet nie wiem, czy mam kogo zwać siostrą.
To nie była żadna złośliwość, tylko czyste, proste stwierdzenie. Po tym wszystkim, co musieli przeżywać - co ona musiała przeżywać! - nawet nie śmiałby wykorzystać tego słowa w odniesieniu do jej persony. Nie sądził, by nadal chciała utożsamiać się z ich rodziną. Spojrzenia mroźnych oczu nie rozłączały się.
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
Przekrzywiła lekko głowę.
- Czyżbyś znał inną tego definicję, niż kocię z tego samego lęgu po naukach, jakie wpajał ci nasz ojciec?
Parsknęła nieznacznie po ostatnim słowie, lecz w porę opanowała się przed jeszcze obraźliwszym gestem. Znała, a przynajmniej widziała niesamowity szacunek i respekt, jakim Ghali darzył ojca. Nie była stworzeniem rodzinnym, ani towarzyskim, jednak coś w jej wnętrzu stanowczo protestowało przeciw takiemu traktowaniu wartości brata.
//Mam taką dziwną prośbę ;p Mogłabyś odmienić dla mnie imię Twojej postaci przez wszystkie przypadki? ;p Mam z tym mały problem a nie chcę nikogo urazić//
- Czyżbyś znał inną tego definicję, niż kocię z tego samego lęgu po naukach, jakie wpajał ci nasz ojciec?
Parsknęła nieznacznie po ostatnim słowie, lecz w porę opanowała się przed jeszcze obraźliwszym gestem. Znała, a przynajmniej widziała niesamowity szacunek i respekt, jakim Ghali darzył ojca. Nie była stworzeniem rodzinnym, ani towarzyskim, jednak coś w jej wnętrzu stanowczo protestowało przeciw takiemu traktowaniu wartości brata.
//Mam taką dziwną prośbę ;p Mogłabyś odmienić dla mnie imię Twojej postaci przez wszystkie przypadki? ;p Mam z tym mały problem a nie chcę nikogo urazić//
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
- Rodzeństwo nie musi mieć wspólnej krwi- odparł nieco filozoficznie - Winno mieć ten sam umysł i duszę, być jednością w dwóch, osobnych ciałach. Jedna krew może wszystko ułatwić, a gdy jest rozdzielona, może piec tęsknotą lub nienawiścią. Jak jest w twym wypadku, Ymir?
Rdzawobrązowy kocur przysiadł na ziemi, nie spuszczając przez cały czas oka z rozmówczyni.
- Pochodzimy od tych samych lwów, lecz nasze drogi rozeszły się. Ja ruszyłem z ojcem, ty za duchem naszej zmarłej matki. Rozeszliśmy się, a ty w dalszym ciągu chcesz, bym zwał cię siostrą? Zdziwiłbym się, gdybyś ty po tamtych wydarzeniach zechciała zwać mnie swym bratem.
Kątem oka spojrzał na Mbayę. Nic dziwnego, że milczał, skoro był świadkiem rozmowy o rodzinnych zawiłościach, o których pojęcia nie miał.
//M. Kto? Co? Ghali
D. Kogo? Czego? (nie ma) Ghaliego
C. Komu? Czemu? (daję) Ghaliemu
B. Kogo? Co? (lubię) Ghaliego
N. Z kim? Z czym? (chodzę) Z Ghalim
Msc. O kim? O czym? (mówię) O Ghalim
„Ghali” byłoby we wszystkich przypadkach takie samo, gdyby był samicą.
Rdzawobrązowy kocur przysiadł na ziemi, nie spuszczając przez cały czas oka z rozmówczyni.
- Pochodzimy od tych samych lwów, lecz nasze drogi rozeszły się. Ja ruszyłem z ojcem, ty za duchem naszej zmarłej matki. Rozeszliśmy się, a ty w dalszym ciągu chcesz, bym zwał cię siostrą? Zdziwiłbym się, gdybyś ty po tamtych wydarzeniach zechciała zwać mnie swym bratem.
Kątem oka spojrzał na Mbayę. Nic dziwnego, że milczał, skoro był świadkiem rozmowy o rodzinnych zawiłościach, o których pojęcia nie miał.
//M. Kto? Co? Ghali
D. Kogo? Czego? (nie ma) Ghaliego
C. Komu? Czemu? (daję) Ghaliemu
B. Kogo? Co? (lubię) Ghaliego
N. Z kim? Z czym? (chodzę) Z Ghalim
Msc. O kim? O czym? (mówię) O Ghalim
„Ghali” byłoby we wszystkich przypadkach takie samo, gdyby był samicą.
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
Również z lekkim zmieszaniem spojrzała na drugiego samca, lecz może bardziej po to, by ukryć wyraz, który musiał pojawić się w oczach. Dziwny wyraz... Zawsze patrzyła na brata z pogardą, podobnie, jak na siebie. Oboje byli zbyt podobni do ojca, którego darzyła szczerą nienawiścią. Lecz później... gdy odłączyła się od samców i rozpoczęła samotne życie... Ile razy budziła się, w półśnie słysząc znajomy głos Ghaliego, rozglądała się wokół siebie i znów kładła głowę, a sen nie nadchodził godzinami.
A teraz znów go słyszała. Żywy, chłodny, głos prawdziwego przywódcy... Wypowiadający słowa, które paliły ją wewnątrz.
Przymknęła oczy i parsknęła, choć nie zabrzmiało to przekonująco.
- Kto by pomyślał...
Przez moment stała w miejscu, wpatrując się w ziemię pod własnymi łapami a potem nieoczekiwanie z głośnym prychnięciem odwróciła się. Nawet uśmiech przez chwilę zniknął z pyska, by zaraz powrócić, lecz nie był to już uśmiech kpiący. Tak mógł uśmiechać się tylko ktoś, kto nie chciał przyznać się do błędu.
Po chwili odezwała się znów cichym, opanowanym głosem:
- Mogłabym powiedzieć, że nie powinno cię to obchodzić. Ale koniec końców jesteśmy rodzeństwem. Z jednej krwi, jak sam mówisz. Pytanie, czy rozłąka rodziców może zerwać TE więzy, jest według mnie nie na miejscu.
A teraz znów go słyszała. Żywy, chłodny, głos prawdziwego przywódcy... Wypowiadający słowa, które paliły ją wewnątrz.
Przymknęła oczy i parsknęła, choć nie zabrzmiało to przekonująco.
- Kto by pomyślał...
Przez moment stała w miejscu, wpatrując się w ziemię pod własnymi łapami a potem nieoczekiwanie z głośnym prychnięciem odwróciła się. Nawet uśmiech przez chwilę zniknął z pyska, by zaraz powrócić, lecz nie był to już uśmiech kpiący. Tak mógł uśmiechać się tylko ktoś, kto nie chciał przyznać się do błędu.
Po chwili odezwała się znów cichym, opanowanym głosem:
- Mogłabym powiedzieć, że nie powinno cię to obchodzić. Ale koniec końców jesteśmy rodzeństwem. Z jednej krwi, jak sam mówisz. Pytanie, czy rozłąka rodziców może zerwać TE więzy, jest według mnie nie na miejscu.
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
- Mówisz, jakbyś nie znała życia. Kochankowie się rozłączają, rodziny się dzielą, rodzeństwa też… Nasze relacje się zatarły, nasze umysły pognały w inne strony.
Ciemne powieki spowiły przenikliwe ślepia Ghaliego, by później z tym samym żółwim tempem unieść się do swej pierwotnej pozycji.
- Jestem pod wrażeniem – wyrzucił z siebie w końcu – Po tylu latach nadal żywisz do mnie siostrzaną miłość, podczas gdy we mnie tęsknota i cierpienie zasiały ziarna zła. Najpierw straciłem matkę, potem ciebie, a na końcu zostałem sam, zdradzony i wygnany przez własnego ojca. Nic mnie już nie zrani, mam wokół siebie zbyt twardy mur, by dopuścić cokolwiek z zewnątrz. Nie czuję już radości na twój widok, lecz nie wiem, czy twoje ponowne odejście przyjąłbym z tak stoickim spokojem, jak nasze ponowne spotkanie. Jestem zbyt zniszczony, zbyt spaczony, by współczuć. Przepraszam cię za to, że musisz mieć do czynienia z wybrakowanym ścierwem bez serca.
Ciemne powieki spowiły przenikliwe ślepia Ghaliego, by później z tym samym żółwim tempem unieść się do swej pierwotnej pozycji.
- Jestem pod wrażeniem – wyrzucił z siebie w końcu – Po tylu latach nadal żywisz do mnie siostrzaną miłość, podczas gdy we mnie tęsknota i cierpienie zasiały ziarna zła. Najpierw straciłem matkę, potem ciebie, a na końcu zostałem sam, zdradzony i wygnany przez własnego ojca. Nic mnie już nie zrani, mam wokół siebie zbyt twardy mur, by dopuścić cokolwiek z zewnątrz. Nie czuję już radości na twój widok, lecz nie wiem, czy twoje ponowne odejście przyjąłbym z tak stoickim spokojem, jak nasze ponowne spotkanie. Jestem zbyt zniszczony, zbyt spaczony, by współczuć. Przepraszam cię za to, że musisz mieć do czynienia z wybrakowanym ścierwem bez serca.
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
Po jego słowach nie można było u lwicy wyczytać żadnych zmian, czy to żalu, czy złości. A więc ojciec koniec końców także swego ukochanego syna posłał na wygnanie...
Mimo wszystko doskonale rozumiała brata, choć ich przemiany zdawały się być swoimi przeciwieństwami. Ona od dnia narodzin była niczym puste naczynie, pozbawione wszelkich uczuć, bez umiejętności okazywania choćby udawanych emocji. Ojciec był batem, pod którym musiała się skulić, gdy zdecydowała się postawić mu opór... Nienawidząc go z całego serca. Brat zaś jego cieniem, którego nie darzyła ani miłością, ani nienawiścią. Dopiero teraz, gdy dorosła, znaczenie brata nabrało na wartości.
U niego zaś instynkty rodzinne i zdolność do jakichkolwiek uczuć zatarła się wraz z tym, jak opuszczali go ci, których mógł nimi darzyć. Teraz on był naczyniem, a wszystkie drogi do wypełnienia go, pozostały odcięte.
Wreszcie przystąpiła krok w kierunku Ghaliego.
- To nie tak, że wciąż żywię siostrzaną miłość - odparła spokojnie. - Kiedy będę potrzebować pomocy, lub gdy będzie ciężko, z pewnością nie zwrócę się do ciebie, ani ty do mnie. Jednakże, nie mogę być pewna, co się stanie, gdy pewnego dnia będzie trzeba stanąć przeciw sobie, a taka chwila może nadejść. Wtedy najpewniej będzie trzeba się pożegnać...
Mimo wszystko doskonale rozumiała brata, choć ich przemiany zdawały się być swoimi przeciwieństwami. Ona od dnia narodzin była niczym puste naczynie, pozbawione wszelkich uczuć, bez umiejętności okazywania choćby udawanych emocji. Ojciec był batem, pod którym musiała się skulić, gdy zdecydowała się postawić mu opór... Nienawidząc go z całego serca. Brat zaś jego cieniem, którego nie darzyła ani miłością, ani nienawiścią. Dopiero teraz, gdy dorosła, znaczenie brata nabrało na wartości.
U niego zaś instynkty rodzinne i zdolność do jakichkolwiek uczuć zatarła się wraz z tym, jak opuszczali go ci, których mógł nimi darzyć. Teraz on był naczyniem, a wszystkie drogi do wypełnienia go, pozostały odcięte.
Wreszcie przystąpiła krok w kierunku Ghaliego.
- To nie tak, że wciąż żywię siostrzaną miłość - odparła spokojnie. - Kiedy będę potrzebować pomocy, lub gdy będzie ciężko, z pewnością nie zwrócę się do ciebie, ani ty do mnie. Jednakże, nie mogę być pewna, co się stanie, gdy pewnego dnia będzie trzeba stanąć przeciw sobie, a taka chwila może nadejść. Wtedy najpewniej będzie trzeba się pożegnać...
Keep Calm and CERO OSCURAS!!!!!


- Ghali
- Król
- Posty: 217
- Rejestracja: 13 mar 2013, 22:57
- Autor(ka) avatara: ja; sleepy-warrior
- Lokalizacja: Miasto Spotkań
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Blondgrzywy lew w lot pojął słowa siostry. Stracili wzajemne zaufanie, lecz przyzwyczajenie i więzy krwi nie mogły zostać zatarte.
- ...tak, jak w tym momencie - skończył Ghali. - Nie mam zamiaru cię dziś dalej męczyć, bo rola twojego kata mnie nie bawi. Hamba kahle, Ymir. Mam nadzieję, że kiedyś znów cię ujrzę.
W jasnych oczach pojawiła się kropla współczucia. Ghali żałował. Żałował, że nie może tak jak dawniej kochać swej siostry i być dla niej oparciem, że miast tego sprawia jej ból i zawód. Choćby nie wiedział jak się starał, nic by z tego nie wyszło. By dalej nie być powodem jej cierpienia, wycofał się wolno z Opuszczonej Wioski.
zt
- ...tak, jak w tym momencie - skończył Ghali. - Nie mam zamiaru cię dziś dalej męczyć, bo rola twojego kata mnie nie bawi. Hamba kahle, Ymir. Mam nadzieję, że kiedyś znów cię ujrzę.
W jasnych oczach pojawiła się kropla współczucia. Ghali żałował. Żałował, że nie może tak jak dawniej kochać swej siostry i być dla niej oparciem, że miast tego sprawia jej ból i zawód. Choćby nie wiedział jak się starał, nic by z tego nie wyszło. By dalej nie być powodem jej cierpienia, wycofał się wolno z Opuszczonej Wioski.
zt
Ghali.
Król Cmentarza since 2013.
Karta Postaci Ghaliego
Re: Opuszczona Wioska
*Przysłuchiwał się całej rozmowie... wolał się nie wtrącać. Nie wiedząc co właściwie powinien zrobić rzucił jedynie krótkim pożegnaniem i ruszył za władcą.*
//zt//
//zt//
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Lew zatrzymał się i przykleił leniwe spojrzenie do strzępku lamparciej skóry zwisającej z drzwi niegdyś zamieszkałej lepianki. Syty po posiłku gotów był tam gdzie stoi legnąć na ziemię i nie podnosić się z niej przez kilka następnych godzin. Zrobiwszy kilka ociężałych kroków w stronę czegoś, co prawdopodobnie było kiedyś zagrodą na kozy, przeciągnął się. Uniósł głowę, wciągnął w nozdrza bukiet zapachowy lecący doń z głębi lądu (zapowiadały się suche tygodnie, eh...). Zaintrygowany przedmiotami rozsianymi wokół, spędził kilka minut na badaniu Opuszczonej Wioski. W tym czasie jego głowę zaprzątały niekoniecznie przyjemne myśli o wydarzeniach ostatnich dni. Skończywszy obchód, uniósł przednie łapy i oparł się całym ciężarem o starą akację. Przeciągał po jej korze pazurami, prężąc grzbiet i nerwowo tnąc ogonem powietrze. Lżejszy o tę złość, którą pozostawił w poczciwym drzewie, położył się w jego cieniu. Oparł głowę na łapach. Jeszcze uderzał przez chwilę pędzlem ogona w ziemię, jeszcze strzygł uszami, drżały mu mięśnie, futro na barkach jeżyło się... aż w końcu zdołał zdusić w sobie wściekłość, założyć jej kaganiec i dać do zrozumienia, że nic nie wskóra. Jego oczy zamknęły się, ale czujność nie została uśpiona.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Opuszczona Wioska
Stąpanie lwich łap po suchym piasku od razu obudziło czujność Mii. Odgłos był ciężki, w tempie normalnym. I chociaż nie mogła zobaczyć dokładnie nadchodzącego gościa, to wiedziała, kim on jest - jest ogromnym, lwim samcem, przed którymi zawsze przestrzegali rodzice. Tak, to zazwyczaj panowie nienawidzili niepełnosprawnych i upośledzonych, którym nie dawali szansy na przeżycie. Niestety, jasnooka lwica wiedziała to z doświadczenia. Jak szybko tylko mogła, ukryła się w jednej z chatek między poprzewracanymi meblami. Samiec był za blisko - czuła jego zapach bardzo wyraźnie - by móc przedrzeć się i wymknąć jak najdalej od Opuszczonej Wioski. Przyszło jej tylko siedzieć i czekać...
Nie żyję. :C
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Początkowo wziął szmer za taniec wiatru wśród traw. Otworzył ślepia. Dźwignął się do pionu bezszelestnie, ziewnął potężnie. Namiastka ryku poniosła się echem po okolicy. Rozespanie nie pozwalało mu zebrać myśli. Może i dobrze. Półprzytomny umysł nie analizował, nie dociekał, nie wnikał. Otrzepawszy się i przeciągnąwszy, ostatecznie pokonał rozleniwienie i raz jeszcze nabierając w płuca potężny haust powietrza, ruszył w stronę wcześniej obwąchanej chaty ozdobionej w wiszącą u drzwi skórę lamparta. Patrząc w bok, w stronę stada pasących się w oddali zebr, powoli pokonywał kolejne metry, by koniec końców zniknąć w ciemności chaty. Jego oczy rozbłysły w ciemności, źrenice powiększyły się. Na pysk wszedł szelmowski uśmiech.
- Witaj, słońce! Myślałaś, że umkniesz mojej czujności? - powiedział, zbliżając się powoli, acz zdecydowanie, do ukrytej w głębi lepianki lwicy.
- Witaj, słońce! Myślałaś, że umkniesz mojej czujności? - powiedział, zbliżając się powoli, acz zdecydowanie, do ukrytej w głębi lepianki lwicy.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Opuszczona Wioska
Samiec był tuż tuż i lwica mogła już dokładnie (na tyle, na ile pozwalał jej zepsuty wzrok) zobaczyć jego mocno zbudowaną sylwetkę. Nie miała z nim najmniejszych szans. Znów musiała grać uniżoną. Jak ona tego nie lubiła!
- Boję się - wysyczała ostrzegawczo - Jeśli to twój teren, odejdź, a wtedy wyjdę i opuszczę twoje ziemie. Nie mam złych zamiarów.
Różowe oczy wlepiły swój zlękniony wzrok w rozmazaną figurę parszywie uśmiechniętego lwa. Ciarki przeszły po skórze Mii. Nienawidziła tego wyrazu pyska. Znała go. Niestety.
- Boję się - wysyczała ostrzegawczo - Jeśli to twój teren, odejdź, a wtedy wyjdę i opuszczę twoje ziemie. Nie mam złych zamiarów.
Różowe oczy wlepiły swój zlękniony wzrok w rozmazaną figurę parszywie uśmiechniętego lwa. Ciarki przeszły po skórze Mii. Nienawidziła tego wyrazu pyska. Znała go. Niestety.
Nie żyję. :C
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Zdziwiony jej reakcją, Jua uniósł jedną łapę by zrobić kolejny krok lecz wstrzymał się na moment. Schylił nieco łeb, przekręcił go, nieznacznie zmrużył ślepia, wpatrując się w zlękniony pysk lwicy. Coś wewnątrz ukłuło go, dźgnęło mocno, dobitnie. Mimo to lew nie przerwał "natarcia". Zwoje mózgowia pracowały, przetwarzały informacje, kalkulowały. Miękko postawił łapę na ziemi, uniósł drugą, przygotowany do kolejnego kroku. Zmarszczył się. Zamiauczał przeciągle, teatralnie, mając nadzieję, że lwica zrozumie zasady jego zabawy:
- Wątpię w twoją prawdomówność!
Po czym dodał:
- Pewnie jesteś skrytobójczynią i przyszłaś mnie zabić - zajęczał żałośnie - by posiąść tę spleśniałą, cuchnącą chatę - oznajmił, zataczając wzrokiem po obskurnym wnętrzu - Ha! Przejrzałem cię - dodał triumfalnie, cofając się kilka kroków, by nie naruszać przestrzeni prywatności lwicy.
- Wątpię w twoją prawdomówność!
Po czym dodał:
- Pewnie jesteś skrytobójczynią i przyszłaś mnie zabić - zajęczał żałośnie - by posiąść tę spleśniałą, cuchnącą chatę - oznajmił, zataczając wzrokiem po obskurnym wnętrzu - Ha! Przejrzałem cię - dodał triumfalnie, cofając się kilka kroków, by nie naruszać przestrzeni prywatności lwicy.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Opuszczona Wioska
Serce Mii zabiło szybciej, a zlęknione ślepia rozszerzyły. Przepełnione strachem ciało trzęsło się na chudych nogach. Nie musiało minąć wiele czasu, by półślepe oczy pokryły się szklistą warstwą łez.
- Jak śmiesz! - zakwiliła żałośnie - Jak śmiesz oskarżać mnie o coś, czego nie zrobiłam?
Zapach strachu zawładnął powietrzem w chatce. Teraz lwica nie mogła się już powstrzymać od płaczu, który oblał całe jej jasne oblicze. Spuściła głowę, by nie patrzyć na swojego słownego oprawcę. A może nawet kata? Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak ktoś tak bardzo ją upokorzył. Nawet wyśmiewanie się z jej połowicznej ślepoty nie bolało tak, jak słowa, które wypłynęły z pyska Heliosa.
- Czym zawiniłam, że tak bardzo mnie ranisz? - wyrzuciła z siebie spomiędzy fal łkania, które wstrząsały co rusz jej ciałem -Co ci zrobiłam, że zsyłasz na mnie takie upokorzenie?!
- Jak śmiesz! - zakwiliła żałośnie - Jak śmiesz oskarżać mnie o coś, czego nie zrobiłam?
Zapach strachu zawładnął powietrzem w chatce. Teraz lwica nie mogła się już powstrzymać od płaczu, który oblał całe jej jasne oblicze. Spuściła głowę, by nie patrzyć na swojego słownego oprawcę. A może nawet kata? Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak ktoś tak bardzo ją upokorzył. Nawet wyśmiewanie się z jej połowicznej ślepoty nie bolało tak, jak słowa, które wypłynęły z pyska Heliosa.
- Czym zawiniłam, że tak bardzo mnie ranisz? - wyrzuciła z siebie spomiędzy fal łkania, które wstrząsały co rusz jej ciałem -Co ci zrobiłam, że zsyłasz na mnie takie upokorzenie?!
Nie żyję. :C
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
- Słońce... kochanie... przecież nie chcę cię skrzywdzić! - zamiauczał zupełnie zdezorientowany. Klapnął zadem na ziemi i zasępił się. Nie chciał rezygnować ze znajomości z nią tylko dlatego, że dostrzegł jej mętne oczy, nie chciał odbierać jej godności nagle zmieniając ton i cofając się z przeprosinami, że śmiał się odezwać. Nie sądził, że lwica może być tak wrażliwa na tym punkcie, tak zastraszona. Ostatnim, o czym pomyślał, było naśmiewanie się z jej kalectwa. - Słoneczko... - jęczał, kładąc się na przednich łapach, chcąc okazać jej zrozumienie, nie zagrażać jej w żaden sposób. - Skarbie, nie chciałem cię zranić - wydusił z siebie, nie mogąc pozostać obojętnym wobec jej łez. - Przecież nikt nie chciałby zamieszkać w tym miejscu, a ja ostatnim, co bym zrobił, to naśmiewał się z ciebie. Nie płacz, no... nie płacz już...
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Opuszczona Wioska
Przednie łapy przysunęła bliżej tych tylnych, by jeszcze bardziej zwinąć się w ten sposób w bezpieczny kłębek. Różowe oczy lustrowały niewyraźną dla lwicy sylwetkę. Widziała, jak nagle zmienia pozycję z atakującego na uległego, błagającego o wybaczenie samca. Wariat? Mama mówiła, że tylko oni mają takie wahania nastrojów.
- Przestań tak do mnie mów - wycharczała; nadal miała w gulę w gardle - Nie znasz mnie, a oskarżasz mnie o chęć zabójstwa. Jak możesz tak rzucać słowami? Czy ty wiesz, jak poważne oskarżenie na mnie rzucasz? A teraz... teraz starasz się do mnie przymilić i sam się upokarzasz? Nie rób tak, to... to głupie, a nie sprawia, że czuję się lepiej. Ba, boję się jeszcze bardziej.
- Przestań tak do mnie mów - wycharczała; nadal miała w gulę w gardle - Nie znasz mnie, a oskarżasz mnie o chęć zabójstwa. Jak możesz tak rzucać słowami? Czy ty wiesz, jak poważne oskarżenie na mnie rzucasz? A teraz... teraz starasz się do mnie przymilić i sam się upokarzasz? Nie rób tak, to... to głupie, a nie sprawia, że czuję się lepiej. Ba, boję się jeszcze bardziej.
Nie żyję. :C
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Opuszczona Wioska
Osłupiały Helios postawił uszy. Wytrzeszczył oczy. Ślepota ślepotą, trauma traumą, ale... tego lew się nie spodziewał. Przełknął ślinę. Czuł się idiotycznie. Miał ochotę machnąć na nią łapą i wrócić do własnych spraw, jednak duch Lwiej Ziemi nie pozwalał mu przejść obok kogokolwiek obojętnie. Zwłaszcza, jeśli ten ktoś potrzebował... emocjonalnego wsparcia.
- Do-o-o-bra, wycho-o-o-dzę - oznajmił, przeciągając te dwa słowa niemiłosiernie. - Możemy porozmawiać na zewnątrz, jeśli chcesz. Cuchnie tu - zmarszczył nos i gdy już miał się odwrócić, dodał: - Nie chcę cię zjeść. Nie miałem takiego zamiaru ani w chwili, kiedy cię po raz pierwszy usłyszałem, ani wtedy, kiedy cie tu znalazłem. Jestem najedzony jak rzadko kiedy i gdyby ktoś chciał mnie zabić, nadstawiłbym mu gardła, bo mi zbyt dobrze na brzuchu.
Uśmiechnął się i opuścił chatę. Legł przy starej zagrodzie na kozy, zastanawiając się, czy był aż na tyle głupi, żeby tak się pomylić w interpretacji jej przekazu, czy zaślepiony chęcią niewinnej zabawy (na jedno wychodziło; lwica była cała roztrzęsiona, a on obrzucał się wyzwiskami).
- Jak ci na imię? - krzyknął w stronę ciemności lepianki.
- Do-o-o-bra, wycho-o-o-dzę - oznajmił, przeciągając te dwa słowa niemiłosiernie. - Możemy porozmawiać na zewnątrz, jeśli chcesz. Cuchnie tu - zmarszczył nos i gdy już miał się odwrócić, dodał: - Nie chcę cię zjeść. Nie miałem takiego zamiaru ani w chwili, kiedy cię po raz pierwszy usłyszałem, ani wtedy, kiedy cie tu znalazłem. Jestem najedzony jak rzadko kiedy i gdyby ktoś chciał mnie zabić, nadstawiłbym mu gardła, bo mi zbyt dobrze na brzuchu.
Uśmiechnął się i opuścił chatę. Legł przy starej zagrodzie na kozy, zastanawiając się, czy był aż na tyle głupi, żeby tak się pomylić w interpretacji jej przekazu, czy zaślepiony chęcią niewinnej zabawy (na jedno wychodziło; lwica była cała roztrzęsiona, a on obrzucał się wyzwiskami).
- Jak ci na imię? - krzyknął w stronę ciemności lepianki.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Opuszczona Wioska
W milczeniu obserwowała go, kiedy wychodził z opuszczonej chatki. Wyglądało na to, że na razie nie miał zamiaru powrócić i dał jej wolną drogę. Potem jednak usłyszała jego pytanie. Nadal tam był. Nie mogła uciec, zwiać przed tym spotkaniem, którego tak bardzo się bała. Skoro już została zauważona, musi zebrać się na odwagę i porozmawiać jak lew z lwem. Dźwignęła się na wciąż trzęsących się jak galareta łapach i ostrożnym, wolnym krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Łapy stawiała ostrożnie, by na nic nie wpaść. I tak jedna z jej tylnych kończyn uderzyła w przewrócony stołek, co jasnofutra skwitowała cichym, krótkim jękiem bólu.
Wkrótce jej pysk oświetliło słońce, a wszystko stało się trochę bardziej wyraźne niż w mroku głębi bezludnej lepianki. Zwróciła głowę w kierunku, z którego dochodził głos niechcianego rozmówcy.
- Mia - odpowiedziała półgłosem. - A tobie?
Wkrótce jej pysk oświetliło słońce, a wszystko stało się trochę bardziej wyraźne niż w mroku głębi bezludnej lepianki. Zwróciła głowę w kierunku, z którego dochodził głos niechcianego rozmówcy.
- Mia - odpowiedziała półgłosem. - A tobie?
Nie żyję. :C
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości