Zielone wzgórza
Zielone wzgórza
Piękne tereny w pobliżu rzeki. Stąd ma się widok zarówno na ziemie Cmentarnych jak i Lwich. Całkiem przyjemne miejsce, zważywszy na jego położenie. Idealne miejsce na relaks, zabawę i spotkania.
Mrit w radosnych podskokach przybiegła w to miejsce. Była w świetnym humorze- udało jej się polowanie, a trening przyszedł jej łatwiej niż zawsze. Czy coś może jej popsuć dziś nastrój?
Mrit w radosnych podskokach przybiegła w to miejsce. Była w świetnym humorze- udało jej się polowanie, a trening przyszedł jej łatwiej niż zawsze. Czy coś może jej popsuć dziś nastrój?
Re: Zielone wzgórza
A i owszem, może. Rzadko kiedy znajdzie się ktoś, kto będzie tolerował kogoś, kto ma gorszy dzień a na czole ma wręcz napisane, że podejście grozi śmiercią. Każdy z nas miał choć raz w życiu taki dzień, prawda? Więc wyobraźcie sobie, że właśnie dziś był dzień jasnolicej samicy, która zmęczona ucieczką i wyczerpana walką, szła uparcie przed siebie, co jakiś czas jedynie spluwając krwią pod łapy.
Jedyne, z czego Nigara mogłaby być zadowolona, to trafnie podjęta decyzja, by zaprzestać walki z dwoma rosłymi osobnikami i ucieczkę, której najprawdopodobniej zawdzięczała teraz życie.
- Szlag by to...- warknęła, zauważywszy głęboką ranę na prawej łapie.
Posadziła zad na ziemi i zajęła się jej wylizywaniem, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że nie jest tutaj sama.
Jedyne, z czego Nigara mogłaby być zadowolona, to trafnie podjęta decyzja, by zaprzestać walki z dwoma rosłymi osobnikami i ucieczkę, której najprawdopodobniej zawdzięczała teraz życie.
- Szlag by to...- warknęła, zauważywszy głęboką ranę na prawej łapie.
Posadziła zad na ziemi i zajęła się jej wylizywaniem, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że nie jest tutaj sama.
Re: Zielone wzgórza
Lwicę wryło w ziemię, gdy usłyszała czyjś głos. No proszę, wreszcie inna lwica? Postawiła uszy w sztorc i dokładnie rozejrzała się dookoła. No proszę, jest! Ale chyba nie w najlepszym nastroju...
Kawowa mruknęła cicho i zbliżyła się trochę w stronę obcej. Od samicy w kiepskim nastroju lepiej trzymać się w bezpiecznej odległości.
- Witamy na Granicy.- odezwała się swoim dźwięcznym, opanowanym głosem.
Jak zwykle w takich sytuacjach przybrała w miarę luźną pozę, która wyrażała zarówno swobodę jak i fakt, że nie jest zwykłą, burą kotką. Odrobina dumy nie zaszkodzi.
Kawowa mruknęła cicho i zbliżyła się trochę w stronę obcej. Od samicy w kiepskim nastroju lepiej trzymać się w bezpiecznej odległości.
- Witamy na Granicy.- odezwała się swoim dźwięcznym, opanowanym głosem.
Jak zwykle w takich sytuacjach przybrała w miarę luźną pozę, która wyrażała zarówno swobodę jak i fakt, że nie jest zwykłą, burą kotką. Odrobina dumy nie zaszkodzi.
Re: Zielone wzgórza
Nigara jakby nagle zastygła, gdy tylko usłyszała obcy sobie głos. Nie wyczuła w nim wrogości, więc chęć, by pazurami przepędzić od siebie agresora odrzuciła gdzieś na bok, po prostu powoli podnosząc głowę, by dokładniej przyjrzeć się rozmówczyni.
- Granicy czego?- zapytała, marszcząc prawą brew.
Czyli trafiła gdzieś, do jakiejś krainy, albo jest niedaleko niej, przynajmniej tyle była zdolna wywnioskować ze słów obcej. Skoro to granica, to wiadomo, że coś musi być po jej obydwu stronach.
- Granicy czego?- zapytała, marszcząc prawą brew.
Czyli trafiła gdzieś, do jakiejś krainy, albo jest niedaleko niej, przynajmniej tyle była zdolna wywnioskować ze słów obcej. Skoro to granica, to wiadomo, że coś musi być po jej obydwu stronach.
Re: Zielone wzgórza
Skierowała łeb w stronę zielonej krainy.
- To co masz tam, to Lwia Ziemia.
Przez chwilę wpatrywała się tam ze zmarszczonymi brwiami. Czyżby kogoś wypatrzyła? Naraz potem przypomniała sobie o jasnej. Łapą wskazała szare tereny.
- To tutaj to ziemie Cmentarnych.
- To co masz tam, to Lwia Ziemia.
Przez chwilę wpatrywała się tam ze zmarszczonymi brwiami. Czyżby kogoś wypatrzyła? Naraz potem przypomniała sobie o jasnej. Łapą wskazała szare tereny.
- To tutaj to ziemie Cmentarnych.
Re: Zielone wzgórza
Zachichotała nerwowo. To wydawało jej się zbyt proste, jednak wolała mieć pewność, niż snuć domysły.
- Wnioskuję, że pierwsi nazywani są dobrymi, a drudzy złymi, a stada się nie dogadują.- stwierdziła, spoglądając na burą badawczo.- Popraw mnie jeśli się mylę.- dodała po chwili, uśmiechając się delikatnie.
Ciekawą kwestią było, czy i te stada przegonią ją ze swoich terenów, jak wszystkie dotychczas, czy znowu nie przyjdzie jej się z kimś zmierzyć.
- Tak w ogóle, to Nigara jestem. Można powiedzieć, że w tych okolicach jestem zupełnie nowa.- no, kulturka też musi być.
Tej wartości w sobie nie zamknęła, jak praktycznie całej reszty.
- Wnioskuję, że pierwsi nazywani są dobrymi, a drudzy złymi, a stada się nie dogadują.- stwierdziła, spoglądając na burą badawczo.- Popraw mnie jeśli się mylę.- dodała po chwili, uśmiechając się delikatnie.
Ciekawą kwestią było, czy i te stada przegonią ją ze swoich terenów, jak wszystkie dotychczas, czy znowu nie przyjdzie jej się z kimś zmierzyć.
- Tak w ogóle, to Nigara jestem. Można powiedzieć, że w tych okolicach jestem zupełnie nowa.- no, kulturka też musi być.
Tej wartości w sobie nie zamknęła, jak praktycznie całej reszty.
Re: Zielone wzgórza
Odpowiedziała cichym mruknięciem zabarwionym nutką śmiechu.
- Można i tak powiedzieć. Choć takiego podziału na dobrych i złych bym nie robiła... ale fakt, nie dogadujemy się najlepiej. Różne charaktery, zwyczaje... tego typu.
Usiadła sobie zatem wśród trawy, a jej ślepia błyszczały jasno.
- Czyli ogółem rzecz biorąc, niewiele się mylisz. A co do mnie... możesz wybrać. Zwą mnie Wezi lub Mrithi.
Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech. Miło było rozmawiać znów z jakąś normalną lwicą. Nawet jeśli by się okazało, że będzie należeć do przeciwnego obozu.
- Można i tak powiedzieć. Choć takiego podziału na dobrych i złych bym nie robiła... ale fakt, nie dogadujemy się najlepiej. Różne charaktery, zwyczaje... tego typu.
Usiadła sobie zatem wśród trawy, a jej ślepia błyszczały jasno.
- Czyli ogółem rzecz biorąc, niewiele się mylisz. A co do mnie... możesz wybrać. Zwą mnie Wezi lub Mrithi.
Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech. Miło było rozmawiać znów z jakąś normalną lwicą. Nawet jeśli by się okazało, że będzie należeć do przeciwnego obozu.
Re: Zielone wzgórza
Dobrze wiedziała coś na temat zróżnicowania charakterów. Między innymi przez to dostała tyle razy po łbie. Stąd decyzja, o pozostaniu niezależnym. Z wypowiedzi samicy wyciągnęła kolejny wniosek- należała do jednego ze stad, tylko którego?
- Twoje stado nie dogaduje się z tym drugim, więc z którego stada jesteś?- zapytała, przekręcając delikatnie pysk, w geście zaciekawienia.
-Mrithi bardziej pasują do dorosłej samicy, więc wybiorę tą wersję twojego imienia.- dodała z lekkim przekąsem.
- Twoje stado nie dogaduje się z tym drugim, więc z którego stada jesteś?- zapytała, przekręcając delikatnie pysk, w geście zaciekawienia.
-Mrithi bardziej pasują do dorosłej samicy, więc wybiorę tą wersję twojego imienia.- dodała z lekkim przekąsem.
Re: Zielone wzgórza
Zaśmiała się cicho.
- Należę do Cmentarnych, a moim partnerem jest Ghali. Co do lwich... u nich król jest od stosunkowo niedawna... nazywa się Helios. Poznasz go. Dosyć charakterystyczny samiec.
Przez moment obserwowała kątem oka kołujące nad ich głowami sępy. Czyżby był tam jakiś szpieg wysłany przez jej matkę? Ona mogła do wszystkiego się posunąć, a śledzenie jej własnej córki należało do rzeczy normalnych. Z cichym warknięciem obserwowała szybki odlot jednego z ptaszysk. Mogła się tego spodziewać. Dopiero ponowne odezwanie się Nigary sprowadziło ją na ziemię i spowodowało, że znów parsknęła.
- Trafny wybór... moje drugie miano pochodzi jeszcze z czasów, gdy ja widziałam wszystkich, a nikt nie widział mnie.
Innymi słowy, gdy zwiedzała tereny innych stad, a te znajdowały zazwyczaj jedynie jej ślady bądź słyszały szelest jej kroków. Nigdy nie udało im się jej dostrzec.
- Należę do Cmentarnych, a moim partnerem jest Ghali. Co do lwich... u nich król jest od stosunkowo niedawna... nazywa się Helios. Poznasz go. Dosyć charakterystyczny samiec.
Przez moment obserwowała kątem oka kołujące nad ich głowami sępy. Czyżby był tam jakiś szpieg wysłany przez jej matkę? Ona mogła do wszystkiego się posunąć, a śledzenie jej własnej córki należało do rzeczy normalnych. Z cichym warknięciem obserwowała szybki odlot jednego z ptaszysk. Mogła się tego spodziewać. Dopiero ponowne odezwanie się Nigary sprowadziło ją na ziemię i spowodowało, że znów parsknęła.
- Trafny wybór... moje drugie miano pochodzi jeszcze z czasów, gdy ja widziałam wszystkich, a nikt nie widział mnie.
Innymi słowy, gdy zwiedzała tereny innych stad, a te znajdowały zazwyczaj jedynie jej ślady bądź słyszały szelest jej kroków. Nigdy nie udało im się jej dostrzec.
Re: Zielone wzgórza
- Nie wiem kim jest Ghali.- mruknęła, domyślając się jedynie, że zapewne należy również do tego samego stada, co bura.
Kiedy spojrzenie Mrithi powędrowało do góry, piaskowa automatycznie też tam spojrzała, nie widząc nic więcej, poza skupiskiem sępów, które wyglądały, jakby widziały w nich ofiarę.
- Coś nie tak?- zapytała po chwili, sprowadzając wzrok na ziemię, a dokładniej na lwicę.
Kwestię jej imienia ominęła, wyczuwając, że jest inna kwestia, nie cierpiąca zwłoki.
Kiedy spojrzenie Mrithi powędrowało do góry, piaskowa automatycznie też tam spojrzała, nie widząc nic więcej, poza skupiskiem sępów, które wyglądały, jakby widziały w nich ofiarę.
- Coś nie tak?- zapytała po chwili, sprowadzając wzrok na ziemię, a dokładniej na lwicę.
Kwestię jej imienia ominęła, wyczuwając, że jest inna kwestia, nie cierpiąca zwłoki.
Re: Zielone wzgórza
- Panuje na Cmentarzu. I lepiej się mieć przy nim na baczności.- odpowiedziała spokojnie.
Bo czemu miała to ukrywać przed jasną?
Na pytanie odpowiedziała lekkim zmarszczeniem pyska.
- Można i tak to pojmować. To, że czasami niewłaściwe osoby interesują się nami.
Ponownie cisnęła gniewne spojrzenie za ptakiem. Gdyby mogła, to by go spopieliła.
I tak, dobry humor szlag jasny trafił.
Bo czemu miała to ukrywać przed jasną?
Na pytanie odpowiedziała lekkim zmarszczeniem pyska.
- Można i tak to pojmować. To, że czasami niewłaściwe osoby interesują się nami.
Ponownie cisnęła gniewne spojrzenie za ptakiem. Gdyby mogła, to by go spopieliła.
I tak, dobry humor szlag jasny trafił.
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Zielone wzgórza
Ani szpieg ani błądzący wśród traw duch, lecz nie kto inny jak król sawanny powoli sunął w stronę Zielonych Wzgórz. Helios był w dobrym nastroju, choć trudno byłoby komukolwiek stwierdzić to po pierwszym spojrzeniu w stronę tej skupionej, zamyślonej fizjonomii. Lew od dłuższego czasu, swoim zwyczajem, przeczesywał granicę. Zmiany jakie zaszły w ciągu ostatnich dni dały mu wiele do myślenia. Potrzeba chwili samotności wrzeszczała w bursztynowookim kocie na alarm.
Usłyszawszy znajomy głos Mrithi Helios zmarszczył się nieco, zdziwiony jej obecnością tutaj. Głos drugiej samicy był mu nieznany. Ciekawy, co wszędobylski duch życia przygnał na Granicę, Helios zdecydował się dołączyć do lwic. Nie mając zbyt wiele czasu do namysłu, postanowił oddać rzeczy pomyślności losu. Wyszedłszy z wysokiej, złocistej trawy, w której przechadzając się pozostawał niewidoczny, powoli forsował coraz to wilgotniejszą ziemię pod łapami. Soczysta, wygryziona przez antylopy trawa miękko odbierała jego kroki. Lew zwolnił kroku u podnóża jednego ze wzgórz, lecz zaraz potem pewnie wspiął się na nie, by wyszedłszy na szczyt, ukazać się lwicom. Wiatr potarmosił jego złotą grzywę i byłby razem ze słońcem oświetlającym od tyłu Heliosa zamknął sylwetkę lwa w dumnej pozie prężącego pierś do ryku lwa, gdyby nie skrzeczący nad uchem moskit, który kazał się strząsnąć z ucha koślawym machnięciem łapą. Nie, Helios nie zamierzał ani ryczeć, ani prężyć piersi, tylko niefortunnie Wyłonił Się niby Pan Życia i Śmierci, niby młody bóg, heros i powracający z morza bohater w jednym. Zatrzymał się tylko na moment. Później postawił jeden, drugi krok i odezwał się w stronę uprzednio sprawnie obmacanej wzrokiem lwicy:
- Witaj, piękna... I witaj, Mrithi - dodał.
Zbliżył się do nich lekko kołysząc ogonem.
- Helios, z rodu Jua.
Usłyszawszy znajomy głos Mrithi Helios zmarszczył się nieco, zdziwiony jej obecnością tutaj. Głos drugiej samicy był mu nieznany. Ciekawy, co wszędobylski duch życia przygnał na Granicę, Helios zdecydował się dołączyć do lwic. Nie mając zbyt wiele czasu do namysłu, postanowił oddać rzeczy pomyślności losu. Wyszedłszy z wysokiej, złocistej trawy, w której przechadzając się pozostawał niewidoczny, powoli forsował coraz to wilgotniejszą ziemię pod łapami. Soczysta, wygryziona przez antylopy trawa miękko odbierała jego kroki. Lew zwolnił kroku u podnóża jednego ze wzgórz, lecz zaraz potem pewnie wspiął się na nie, by wyszedłszy na szczyt, ukazać się lwicom. Wiatr potarmosił jego złotą grzywę i byłby razem ze słońcem oświetlającym od tyłu Heliosa zamknął sylwetkę lwa w dumnej pozie prężącego pierś do ryku lwa, gdyby nie skrzeczący nad uchem moskit, który kazał się strząsnąć z ucha koślawym machnięciem łapą. Nie, Helios nie zamierzał ani ryczeć, ani prężyć piersi, tylko niefortunnie Wyłonił Się niby Pan Życia i Śmierci, niby młody bóg, heros i powracający z morza bohater w jednym. Zatrzymał się tylko na moment. Później postawił jeden, drugi krok i odezwał się w stronę uprzednio sprawnie obmacanej wzrokiem lwicy:
- Witaj, piękna... I witaj, Mrithi - dodał.
Zbliżył się do nich lekko kołysząc ogonem.
- Helios, z rodu Jua.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Zielone wzgórza
No jeszcze lepiej. Z trudem zdusiła w sobie głębokie westchnięcie. Zamiast tego mruknęła cichutko do lwicy tak, żeby samiec jej nie słyszał.
- I to o nim ci mówiłam. Masz tu lwioziemskiego króla.
Nie ma co, ktoś tu lubił błyszczeć i się popisywać... gdy tylko jasny podszedł bliżej, wyprostowała się nieco, a na pysk przywołała uprzejmy uśmiech.
- Witaj, Heliosie. Co cię tu sprowadza?
- I to o nim ci mówiłam. Masz tu lwioziemskiego króla.
Nie ma co, ktoś tu lubił błyszczeć i się popisywać... gdy tylko jasny podszedł bliżej, wyprostowała się nieco, a na pysk przywołała uprzejmy uśmiech.
- Witaj, Heliosie. Co cię tu sprowadza?
Re: Zielone wzgórza
Jakby tego było mało, na Zielone Wzgórza wybrała się także Mia. Z trudem przyznała przed samą sobą, że podążała krokami Juy. Czyżby była do niego przywiązana? Chyba nie. Po prostu był pierwszym lwem na jej drodze, który ofiarował jej długotrwałą pomoc. Wcześniej także ją otrzymywała, ale zazwyczaj była to jednorazowa zapomoga. Można było powiedzieć, że Lwioziemski król ocalił jej życie.
Pomimo przynależności do stada, Mia czuła się samotna. Bała się innych lwów, a właściwie tego, jak będą się wobec niej zachowywać. Nigdy nie padła ofiarą oszczerstw i poniżania. To, czego nie lubiła, to przesadna troska i przyjazne nastawienie. Wszyscy traktowali ją jak delikatny kwiat i byli dla niej aż za mili. Ona zaś pragnęła równego traktowania.
Jasne łapy zielarki wspinały się po usianym soczystą trawą wzgórzu, aż w końcu Mia zauważyła kontur będącego w bliskiej odległości Heliosa. Samiec nie był jednak sam - towarzyszyły mu dwie lwice. Skoro on z nimi rozmawia, to może i ona nie ma się czego bać? Ostrożnym krokiem, by przypadkiem się nie potknąć i nie wywołać salwy śmiechu u nieznajomych, ruszyła do przodu, by wkrótce ustawić się za swym władcą.
- Dzień dobry, Heliosie - przywitała go najpierw i skinęła mu łbem w geście szacunku - Dzień dobry też i wam. Przeszkadzam?
Pomimo przynależności do stada, Mia czuła się samotna. Bała się innych lwów, a właściwie tego, jak będą się wobec niej zachowywać. Nigdy nie padła ofiarą oszczerstw i poniżania. To, czego nie lubiła, to przesadna troska i przyjazne nastawienie. Wszyscy traktowali ją jak delikatny kwiat i byli dla niej aż za mili. Ona zaś pragnęła równego traktowania.
Jasne łapy zielarki wspinały się po usianym soczystą trawą wzgórzu, aż w końcu Mia zauważyła kontur będącego w bliskiej odległości Heliosa. Samiec nie był jednak sam - towarzyszyły mu dwie lwice. Skoro on z nimi rozmawia, to może i ona nie ma się czego bać? Ostrożnym krokiem, by przypadkiem się nie potknąć i nie wywołać salwy śmiechu u nieznajomych, ruszyła do przodu, by wkrótce ustawić się za swym władcą.
- Dzień dobry, Heliosie - przywitała go najpierw i skinęła mu łbem w geście szacunku - Dzień dobry też i wam. Przeszkadzam?
Nie żyję. :C
Re: Zielone wzgórza
Łeb cmentarnej damy zwrócił się ku nowo przybyłej. O proszę. To jednak znalazł się ktoś nowy! No proszę, proszę. Szybko ją sobie przygruchał. Spokojnie i z lekkim uśmiechem przyjrzała się lwicy, po czym minimalnie skłoniła łeb. Coś jej tu nie pasowało. Poruszała się tak... ostrożnie.
- Chumba. Nie wydaje mi się... to tereny wolne w końcu. Każdy może przyjść. Swoją drogą, jestem Mrithi.
- Chumba. Nie wydaje mi się... to tereny wolne w końcu. Każdy może przyjść. Swoją drogą, jestem Mrithi.
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Zielone wzgórza
Helios prowadził Mię wzrokiem dopóki ta nie zatrzymała się. Był zdziwiony tym, że przyszła aż tutaj. Za nim...? Odwrócił łeb i spojrzał na Mrithi. Jego spojrzenie nie zdradzało żadnych uczuć względem nowo przybyłej. Niech się kawowa kotka pogłowi trochę, a co!
- Wstyd przyznać, ale dopiero teraz znalazłem to zacne miejsce.
Uśmiechnął się na powitanie różowookiej, skinął głową z lekkim przymrużeniem oczu.
- Wstyd przyznać, ale dopiero teraz znalazłem to zacne miejsce.
Uśmiechnął się na powitanie różowookiej, skinął głową z lekkim przymrużeniem oczu.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Re: Zielone wzgórza
- Miło mi cię poznać, Mrithi - odpowiedziała z grzecznością - Jestem Mia. Owszem, ale rozmowa może być prywatna. Nie chciałabym przerywać w takiej konwersacji. Wiem, jakie to może być irytujące.
Jasne oczy Mii ukryły się pod trzepotem długich rzęs, a jej pysk wygiął się w uroczym uśmieszku. Wyglądała słodko i szczęśliwie, nieprawdaż? Ale tak nie było. Od paru dni miała wrażenie, że ktoś ją obserwował. Nietrudno było z ukrycia szpiegować prawie niewidzącą lwicę, jednak zielarka często słyszała za sobą kroki, a gdy się odwracała, nie miała za sobą nikogo. Wierzyła, że dopóki będzie miała towarzystwo, natręt sobie odpuści. A może to były tylko głosy w jej głowie? Mia nie była pewna, czego bała się bardziej - psychicznej choroby czy autentycznego szpiega.
Jasne oczy Mii ukryły się pod trzepotem długich rzęs, a jej pysk wygiął się w uroczym uśmieszku. Wyglądała słodko i szczęśliwie, nieprawdaż? Ale tak nie było. Od paru dni miała wrażenie, że ktoś ją obserwował. Nietrudno było z ukrycia szpiegować prawie niewidzącą lwicę, jednak zielarka często słyszała za sobą kroki, a gdy się odwracała, nie miała za sobą nikogo. Wierzyła, że dopóki będzie miała towarzystwo, natręt sobie odpuści. A może to były tylko głosy w jej głowie? Mia nie była pewna, czego bała się bardziej - psychicznej choroby czy autentycznego szpiega.
Nie żyję. :C
Re: Zielone wzgórza
Nieco zaskoczyło ją zachowanie lwioziemca. A to dopiero... Póki co, nie dała nawet po sobie poznać, że ją to zainteresowało. Ot, kolejna lwica! Przecież to nic niezwykłego...
- Rzeczywiście Heliosie... toż to teren graniczny! No cóż, grzechem by było, gdybyś go nigdy nie znalazł.- odparła cicho.
Jej pysk ponownie zwrócił się z w stronę jasnej lwicy.
- I wzajemnie. Ciężko by było rozmawiać o czymś prywatnym... wasza dwójka stoi po jednej stronie wąwozu, ja po drugiej. A Nigara... chyba na trzeciej.- parsknęła cicho śmiechem.
- Rzeczywiście Heliosie... toż to teren graniczny! No cóż, grzechem by było, gdybyś go nigdy nie znalazł.- odparła cicho.
Jej pysk ponownie zwrócił się z w stronę jasnej lwicy.
- I wzajemnie. Ciężko by było rozmawiać o czymś prywatnym... wasza dwójka stoi po jednej stronie wąwozu, ja po drugiej. A Nigara... chyba na trzeciej.- parsknęła cicho śmiechem.
Re: Zielone wzgórza
Tymczasem niepokój Mii zamiast maleć - wzrastał. Podświadoma podejrzliwość napędzała machinę dziwnych myśli, doprowadzając jasnooką do rosnącego stale lęku. Potrząsnęła głową, jakby chciała wyrzucić z niej te wszystkie paskudztwa. Nic z tego.
Zielarka przysunęła się bliżej Heliosa, na tyle, by czuć jego bezpieczne ciepło, ale by jednocześnie nie przekraczać jego prywatnej przestrzeni. Różowe ślepka skierowały swój słabiutki wzrok na zieleń trawy, a giętki ogon poruszając nerwowo końcówką otoczył sylwetkę siedzącej lwicy.
Zielarka przysunęła się bliżej Heliosa, na tyle, by czuć jego bezpieczne ciepło, ale by jednocześnie nie przekraczać jego prywatnej przestrzeni. Różowe ślepka skierowały swój słabiutki wzrok na zieleń trawy, a giętki ogon poruszając nerwowo końcówką otoczył sylwetkę siedzącej lwicy.
Nie żyję. :C
Re: Zielone wzgórza
Zielone ślepia Mrithi bacznie przyglądały się nowo poznanej lwicy. Coś z nią było nie tak, to już jest pewne i jest to fakt nie do zaprzeczenia. To, że pomocy szukała w towarzystwie króla, też mówiło swoje. Układanka powoli zaczyna nam się układać.
Mimo to, wolała mieć grunt pewny pod łapami.
- Wszystko w porządku?
Mimo to, wolała mieć grunt pewny pod łapami.
- Wszystko w porządku?
Re: Zielone wzgórza
Z gorzkiego namysłu wyrwały ją słowa zielonookiej. Mia wymusiła niemrawy uśmiech.
- Tak, wszystko jest okej - odpowiedziała, z trudem przekonując się co do prawdziwości tych słów - Jednak już pójdę, muszę się zająć medykamentami. Do zobaczenia!
O ile nic mnie po drodze nie dopadnie, dodała w myślach. Odeszła z Zielonych Wzgórz.
zt
- Tak, wszystko jest okej - odpowiedziała, z trudem przekonując się co do prawdziwości tych słów - Jednak już pójdę, muszę się zająć medykamentami. Do zobaczenia!
O ile nic mnie po drodze nie dopadnie, dodała w myślach. Odeszła z Zielonych Wzgórz.
zt
Nie żyję. :C
Re: Zielone wzgórza
Guzik prawda.
A więc czas na mały teatrzyk.
Co pomyślała, tak zrobiła. W jednej chwili zmarszczyła czoło i postawiła uszy w kierunku ziem stada z cmentarza. Jej mina wyrażała jedno, krótkie zdanie.
"Oho, chyba ktoś mnie wzywa."
Rzuciła krótkie spojrzenie Heliosowi i Nigarze.
- Wybaczcie, ja będę biec. Coś chyba się dzieje w domu. Do zobaczenia!
I hyc już nie było.
Tyle że w pewnym momencie nadłożyła kawałek trasy i ruszyła śladem Mii.
z.t.
A więc czas na mały teatrzyk.
Co pomyślała, tak zrobiła. W jednej chwili zmarszczyła czoło i postawiła uszy w kierunku ziem stada z cmentarza. Jej mina wyrażała jedno, krótkie zdanie.
"Oho, chyba ktoś mnie wzywa."
Rzuciła krótkie spojrzenie Heliosowi i Nigarze.
- Wybaczcie, ja będę biec. Coś chyba się dzieje w domu. Do zobaczenia!
I hyc już nie było.
Tyle że w pewnym momencie nadłożyła kawałek trasy i ruszyła śladem Mii.
z.t.
- Jua
- Król
- Posty: 54
- Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
- Autor(ka) avatara: ja
- Lokalizacja: Ziemia
- Kontaktowanie:
Re: Zielone wzgórza
Lew przysłuchiwał się wymianie zdań, od czasu do czasu obdarzając którąś z lwic lekkim uśmiechem na znak potwierdzenia lub zgody. Zachowanie Mii obserwował kątem oka, na tyle dyskretnie, by nie dać odczuć Mrithi swojego zaniepokojenia. A niepokoił się i to bardzo. Lwica wysyłała niepokojące sygnały. Coś musiało ją bardzo dręczyć...
- Szerokiej drogi, Mrithi. Dołączę do ciebie jak skończę obchód - zwrócił się w stronę różowookiej, po czym kiwnął głową na pożegnanie Nigarze i skierował swoje kroki na północ.
zt
- Szerokiej drogi, Mrithi. Dołączę do ciebie jak skończę obchód - zwrócił się w stronę różowookiej, po czym kiwnął głową na pożegnanie Nigarze i skierował swoje kroki na północ.
zt
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości