Wodopój

Obrazek

Siedlisko stada o tej samej nazwie bogate jest w złociste sawanny, soczyste trawy i bujne, rozłożyste drzewa. Przepływa tędy parę rzek, które rozlewają życiodajną ciecz po całej krainie. Obraz wydaje się być utopijny, lecz tak jest rzeczywiście. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy Lwiej Ziemi idą z optymizmem przez życie, a dobro i miłosierdzie przepełniają ich radosne serca.
Awatar użytkownika
Mbaya
Uczeń
Posty: 91
Rejestracja: 07 lip 2012, 13:06

Wodopój

Postautor: Mbaya » 17 cze 2013, 16:32

Najważniejsze źródło wody na Lwiej Ziemi. Otoczony dość bujną roślinnością zbiornik wodny po środku sawanny. Ze względu na obecność wody i roślin logiczna jest również obecność roślinożerców, więc jak trzeba na coś zapolować, to jest to jeden z pewniejszych terenów łowieckich.
Kolejne multikonto Iba...

Avatar by great and ołsom MadKakerlaken

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 14:34

Ze zwykłą sobie czujnością przemierzała te ziemie. Wiedziała, że jest na terenie lwich. Było jednak coś, co jej w tym wszystkim nie pasowało. Czemu tu nikogo nie ma? Przelazła przez większość ich ziemi, a tu nic. Długa podróż zmęczyła lwicę, więc ta zdecydowała się napić. Różowym jęzorem muskała jej powierzchnię, a wzrok uważnie omiatał przestrzeń. Moment później usłyszała zwierzynę. Momentalnie przypadła do ziemi, czatując na zwierzaka.
Kilkadziesiąt sekund było już po wszystkim.
Martwy guziec kopał w ostatniej próbie wyswobodzenia się. Na nic te próby. Wzmocniła uchwyt i poczęła ciągnąć ofiarę w stronę ziem cmentarnych.

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 15:11

Jua dość długo penetrował złotą sawannę by ostatecznie dać za wygraną. Tak, jego ziemia jest pusta, żyje dzięki uprzejmości trawożerców. Lwice rozpierzchły się, trudno o towarzystwo. Słońce pali ziemię. Nie dzieje się dobrze. Koty penetrują zakamarki i obrzeża, uciekają na Cmentarz, jakby bojąc się przyznać do Lwiej Ziemi. Duma? Słowo przodków.
- Co tu robisz? - zapytał twardo, wbijając wzrok w ciało Mrithi. Jego słowa były jak jak sople lodu roztrzaskujące się o dno groty, z której sufitu spadły. Ze słonecznego oblicza Heliosa pozostały tylko ogniowe ślepia.
Wyrósł przed nią od strony Wąwozu, z którego obrzeży wracał. Nie wiedział, czy został wcześniej zauważony, było mu to obojętne. Gniew nie potrzebuje zaskoczenia, agresja nie wyskakuje z ukrycia...
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 15:19

Jej uszy szybko wychwyciły szelest. Powoli wypuściła ofiarę ze szczęk i dumnie się wyprostowała. Zielone oczy bacznie wpijały się w bursztynowe oczy samca. Pysk pozostał bez wyrazu.
- Nie widać...? Lwia ziemia najwidoczniej nie istnieje. Brak tu jakichkolwiek strażników, czegokolwiek. Skoro brak tu lwów, to jest to ziemia niczyja.- odpowiedziała spokojnie.
Czy to co mówiła, nie było prawdą?

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 15:30

Z jego gardła wydobył się arcypotężny ryk sprzeciwu. Ruszył. Zamachnąwszy się ogonem w jedną, w drugą stronę, lew począł krążyć wokół lwicy, schylając łeb, jeżąc sierść w okolicach łopatek i obnażając kły. Z każdym kolejnym krokiem zacieśniał krąg, po którym się poruszał. Nie zamierzał pozostawić bez konsekwencji butność i poczucie bezkarności.
- Chcesz na własnej skórze poczuć zęby Lwioziemca, który twoim zdaniem nie istnieje? - zawarczał, pochłaniając zielone ślepia cmentarnej lwicy wzrokiem.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 15:39

No cóż, złoty obrał najgorszą z możliwych dróg. Jeśli liczył, że ta położy po sobie uszy i ucieknie w popłochu, to się mylił. Gdyby wzrok mógł spopielać, to prawdopodobnie Helios byłby w tej chwili jedynie szarą kupką popiołu. Jej mięśnie spięły się, lwica była w każdej chwili gotowa do kontrataku. Pobyt u boku Ghaliego, na jego ziemiach przyniósł efekty. Nie była tak chuda, jak kiedyś. Nabrała masy, pod jej skórą dzielnie przebijały się więzy mięśni i ścięgien. Płynnie przeszła miękki stęp, poruszając się równolegle do samca, na wysokości jego łopatek. Spomiędzy warg wyglądały śnieżnobiałe kły, a postawiona sierść optycznie powiększała jej sylwetkę.
- Samozwańczego Lwioziemca. Brak ci stada i lwic, które stałyby u twego boku. Dziwnym trafem nasze stado się powiększyło... Swoją drogą, nie wyglądasz najlepiej. Walczenie na głodniaka... kiepski pomysł.
Mimo całej wrogiej postawy ciała, głos nadal miała normalny. Nic nie zdradzało tego, że w każdej chwili może go zaatakować.

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 15:55

Spodziewał się tego. Mrithi była zbyt dumna by dać za wygraną. Wyprzedził ją stawiając dłuższy krok i naparł na jej ciało od przodu, buzując agresją. Z jego wnętrza wydobywał się warkot niepodobny do żadnego z tych, które wcześniej z siebie wydawał. Było w nim więcej bólu niż nienawiści, więcej złości na siebie niż na nią. Spomiędzy jej słów wydobywał resztki sensu, tracił jasne pojmowanie sprawy. Samozwaniec, samotność, głód... Nie chciał dyskutować, nie chciał odpowiadać na żaden z jej argumentów. Był syty, bał się samego siebie. W drodze zdołał dobić konającą zebrę, po czym skierował się w stronę Opuszczonej Wioski, by tam odpocząć, a później poszukać reszty stada. Był syty. I bał się samego siebie, ponieważ nie chciał jej skrzywdzić, a ona prosiła się oto. Samozwaniec, samotność, głód... Polujesz na mojej ziemi i dowodzisz mi, że moje stado się rozpierzchło? Nie rób tego, proszę! Zawarczał zdecydowanie. Wybił się niewiele ponad ziemię, unosząc w górę obie przednie łapy, atakując. Pokonując opór szmaragdowych oczu, sięgnął pazurami prawej łapy do jej pięknego, smukłego, mieniącego się iskrami słońca boku.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 16:12

Nie bawiła się w wydawanie jakichkolwiek odgłosów. Uczono ją polować i walczyć w ciszy... na co marnować bezcenne powietrze w piersi? Przyda się później.
Podświadomie wiedziała, że samiec nie będzie w stanie poważniej jej skrzywdzić. Sama jego postawa, barwa mruczenia... łatwo się zdradzał. Gdy wyskoczył, lwica już czekała na odpowiedni moment. Walka w ciszy i nietypowe zachowanie miały być czynnikami, które doprowadzą do jego zagłady.
Niczym woda płynnie uniknęła ciosu i wykorzystując pęd uskoku i fakt na niestabilną pozycję samca, uderzyła swoim bokiem w jego łopatkę. Miał dwa wyjścia- albo spróbować odepchnąć ją i narazić się na potężny ból kręgosłupa, bądź też ulec sile odrzutu i wylądować na grzbiecie bezradny wobec silnej lwicy niczym kocię.

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 16:29

Prąd przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa od podstawy czaszki do koniuszka ogona, rozsiewając przed jego oczami skrzące się punkty. Zabiłby ją, gdyby chciał. Była tylko samotną lwicą zmęczoną polowaniem, a skwar lał się z nieba, czyniąc walkę mordęgą. Siłą rzeczy decyzja na kolejny krok rozerwała jego serce. Absorbując uderzenie Mrithi, zaparł się tylnymi łapami o ziemię i wybił, od początku wiedząc, że nie dosięgnie jej gibkiego ciała, a pazury w jakiś nadprzyrodzony sposób nie usłuchają go, ześlizgując się po jej ciele jakby zamiast walczyć, pragnęły pieścić. Uderzył więc, sięgnął do delikatnie zarysowanych żeber, tłumiąc w sobie wielką siłę, którą mógł rozetrzeć lwicę w proch. Zacisnął zęby. Naparł mocniej, nie chcąc dać tak łatwo za wygraną.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 16:45

Polowanie nie było tak wyczerpujące, jak mógłby sądzić samiec. W końcu, kilka godzin dziennie spędzała na biegu, skokach i prowizorycznych walkach z siostrami ze stada. O to ostatnie było najtrudniej, ale zawsze znajdywała jedną czy dwie chętne do wypróbowania swojej siły przeciw partnerce króla Cmentarnych. Nieco zaskoczyła ją decyzja samca. No ale nic się nie działo.
Łapą odepchnęła wyciągnięte ku jej boku pazury. Zmieniła punkt oparcia ciała, Helios mógł odnieść wrażenie jakby kawowa traciła siły i ulegała jego wadze. Gdy poczuła silniejszy nacisk, w jednej chwili odsunęła się od niego, pozbawiając go podparcia i podcięła jego tylne łapy. Z ponurym grymasem oczekiwała tego, co musiało nastąpić. Bolesnego upadku na pysk.

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 17:08

Lwica zniknęła na moment z jego pola widzenia. Nie czując się na siłach by ją ranić, spodziewał się upadku na przednie łapy i przygotowywał na odepchnięcie. W momencie, kiedy poczuł jak niespodziewanie zwala się na ziemię podcięty od tyłu już zdążył dotknąć przednimi łapami gruntu. Postarał się odzyskać kontrolę nad tylnymi nogami, odbił się od ziemi, gwałtownie szarpnął ciałem, zlokalizował Mrithi i wykonawszy coś na kształt półobrotu, uniósł się, by wylądować na niej. Zakleszczył ją pod sobą i obnażył zęby. Czuł pod sobą ciepło jej rozgrzanego ciała, falujące pod naporem oddechu boki i ciepły oddech. Nie baw się mną, bo cię zabiję.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 17:23

Póki co traktowała tą walkę poważnie, ale nie miała ochoty go ranić. Nie angażowała się zbytnio w tą bójkę. Aż do momentu, gdy znalazła się w takim położeniu. Przez chwilę tkwiła nieruchomo, a jej łeb powoli odwracał się w jego kierunku. Tego co ujrzał, chyba się nie spodziewał.
Oczy teraz nabierały blasku charakterystycznego dla lwów ogarniętych szałem bitwy. Pysk marszczył się spazmatycznie, ukazując kły.
- Nie powinieneś był tego robić.
Następne zdarzenia były już za szybkie, by samiec mógł na nie zareagować.
W jednym momencie został oślepiony przez chmurę piachu, która wylądowała w jego oczach, nozdrzach i pysku, poczuł też piekielnie silny ból w podbrzuszu, gdy lwica podnosząc się łopatkami uderzyła w miękki brzuch. Gdy już tylko od niego się oswobodziła, całą siłą rozpędu ciała uderzyła łopatkami i pazurami w jego tylne łapy. Rozległ się nieprzyjemny chrzęst. Czyżby złamane kości? Odskoczyła na moment licząc się z kontrą i zaatakowała przód. Samiec leżał na grzbiecie z jej łapą silnie naciskającą na jego krtań. Nie miał jak się ruszyć.
- Dobrze ci radzę, zostaw mnie w spokoju. Ja odejdę w spokoju z tym cholernym guźcem, a ty przeżyjesz.- zniekształcone gniewnym mruczeniem głos sugerował posłuszeństwo.
W tej chwili życie złotego wisiało na włosku. Lwica była zbyt szybka i zwinna.

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 17:34

Ból zmaterializował się przed jego oczami w postaci czerwonej fali, niby ulgi. Wiedział, że przy najmniejszym poruszeniu się spazm przetrzepie jego ciało bezlitośnie. Drgnął mimowolnie, czując dyskomfort w tylnej nodze. Chciał wrzasnąć, ale zamiast tego nieme stęknięcie rozdarło się wewnątrz niego, nie wydostając się na światło dzienne. Kłapnął zębami w powietrzu. Nokaut pozbawił go resztek godności. Rozluźnił mięśnie na tyle, na ile pozwalało mu obecne położenie, dając kawowej błagalny sygnał, że nie zaatakuje. Chciał wydostać się spod jej łap, zbierało mu się na wymioty.
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 17:43

Oddech już zdążył się w miarę uspokoić, podobnie jak rozbiegane tempo bicia serca. Sierść zaczęła wracać do normy- grzecznie ulizanej przy skórze. Schowała pazury i z cichym pomrukiem zabrała łapę z jego krtani. Cofnęła się na bezpieczną odległość i szarpnęła truchło guźca kilkanaście kroków bliżej ku rodzimemu stadu. Miała w zamiarze poczekać i zobaczyć, czy nie wyrządziła jasnemu zbyt wielkich szkód. Ograniczała się na tyle, by pobolało przez kilka dni, a nie by go trwale uszkodzić.
- Co ci odbiło z tą cholerną dumą...?

Awatar użytkownika
Jua
Król
Posty: 54
Rejestracja: 07 wrz 2013, 21:38
Autor(ka) avatara: ja
Lokalizacja: Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Wodopój

Postautor: Jua » 22 wrz 2013, 18:06

Uwolniony spod szponów Mrithi szybko przekręcił się na bok, lecz zanim uniósł się, by podciągnąć pod siebie łapę i dźwignąć łeb, minęło kilka chwil. Odwrócony do niej plecami, walczył z mdłościami przez moment. Promieniowanie rozchodzące się od brzucha nie ustawało. Lew gwałtownie poderwał się z ziemi i zwymiotował zjedzony przed chwilą obiad. Ulżyło mu, choć czuł się jak kawałek ścierwa.
- A tobie? - zajęczał. - Nie znam nikogo bardziej dumnego od ciebie! Żaby polować na mojej ziemi i prawić o jej upadku... - zaskrzeczał zniekształconym bólem głosem.
Zganił się w środku za to, co powiedział. Zupełnie nie myślał o tym, nie dbał o to. Przecież miała rację. Co i komu chciał udowadniać? Jak długo chciał się okłamywać? Przecież miała cholerną rację i to nie z tego powodu zaatakował... idiota! - splunęło na niego sumienie.
Złapał równowagę i zacisnąwszy oczy, postąpił kilka kroków w stronę Lwiej Skały. Ostatni raz dał się porwać przebiegającemu przezeń dreszczowi, po czym spojrzał na lwicę i oznajmił beznamiętnie:
- Zabieraj to truchło i żebym więcej cię tu nie widział.

zt
Jua, znany jako Helios, przemierza świat w poszukiwaniu życia.

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 22 wrz 2013, 18:16

Mimowolnie zmarszczyła pysk w odrazie. Może trochę przesadziła.
- Zasady wszystkich lwich stad. Teren niestrzeżony, opustoszały to teren wolny. A to że samotnik go zajmuje... Przestrzegam po prostu lwich tradycji.- odpowiedziała dobitnie.
Złapała guźca w uścisk mocarnych szczęk. Już miała się zabierać, gdy odezwał się samiec. Gdyby nie mięcho w pysku, zapewne coś by odpowiedziała. Miast tego rzuciła mu spojrzenie w stylu Co ty gadasz? Patrz przed łapy, bo się zaraz wywalisz.
Szarpnęła truchło w górę z siłą, która spowodowała, że krew opryskała ją samą i część terenu dookoła. Z dumnym wyrazem sylwetki i poczuciem zwycięstwa uniosła ze sobą ofiarę.

z.t.

Awatar użytkownika
Mia
Posty: 23
Rejestracja: 18 wrz 2013, 19:11
Autor(ka) avatara: ja, MadKakerlaken

Re: Wodopój

Postautor: Mia » 02 lis 2013, 17:27

Mia szła w takim popłochu, że plątały jej się łapy. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz szła tak szybko. Z jej wzrokiem skutkowało to nieporadnością jak u lwiego niemowlęcia, jednak z oddechem domniemanego prześladowcy na karku zielarka traciła resztki rozsądku.
Czuła, jak pot strachu spływa jej po skroni. Nie wiedziała, dokąd idzie, a zapadający powoli zmierzch wcale nie ułatwiał jej zorientowania się w terenie. Lwica odwróciła łeb w kierunku, z którego przyszła. Czyżby ten szelest w krzewach za nią był tylko kpiną jej chorego, szalejącego umysłu? Wkrótce i ta myśl wypadła jej z głowy, kiedy jej pysk boleśnie spotkał się z ziemią za sprawą złośliwego, wystającego korzenia rosnącej przy jej szlaku akacji.
Mia ze strachem spojrzała na cień, który deptał jej po piętach.
Nie żyję. :C

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 02 lis 2013, 17:34

Nie wiadomo przed czym Mia uciekała, ale na pewno nie spodziewała się ujrzeć kawowej, która wyrosła niemal tuż przy jej boku. Szmaragdowe oczy błyszczały jasno o tej porze, a dało się z nich wyczytać zaintrygowanie, pytanie i cień troski o nieporadną lwicę. Zamiast się odzywać, Mrithi wyplątała jej łapy z sieci korzeni i pomogła jej się podnieść. Jakby dla spokoju własnego i piaskowej, czujnie spojrzała na cień. Zwykłe krzaczory poruszane wiatrem. O, jakiś ptaszek nich wyleciał... po prostu tragedia.
Otarła pyskiem o jej pysk, tak, jak zazwyczaj robią matki swoim lwiątkom, by te się uspokoiły. Niewielka była między nimi różnica wieku, ale coś w Mii kazało kawowej się nią zająć.
- Wszystko w porządku?

Awatar użytkownika
Mia
Posty: 23
Rejestracja: 18 wrz 2013, 19:11
Autor(ka) avatara: ja, MadKakerlaken

Re: Wodopój

Postautor: Mia » 02 lis 2013, 18:04

Przymknęła oczy, by nie patrzeć na swojego oprawcę. Spodziewała się ogłuszającego ciosu lub czegoś gorszego, a tymczasem do jej wyczulonych uszu dobiegł czuły głos poznanej na wzgórzu lwicy. Chwilę później poczuła jej oddech na swoim pysku. Z niedowierzaniem spojrzała w górę na Cmentarną.
- T-tak - zająknęła się - Wszystko w porządku, dzięki za pomoc.
Wstała na wciąż roztrzęsione łapy i z głośno bijącym sercem spojrzała w kierunku zarośli. Co się tutaj działo. Nie chciała dłużej na to patrzeć i posławszy zielonookiej przyjazny uśmiech, poczyniła krok przed siebie, w kierunku Lwiej Skały.
Nie żyję. :C

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 06 lis 2013, 17:23

- Uspokój się, nic tam nie ma. Może nie licząc kilku ptaszysk.
Roześmiała się cicho.
- I nie ma za co.
Postąpiła już kilka kroków w stronę ziem cmentarnych. Chociaż w sumie, czemu by nie skorzystać z sytuacji?
- Jak się znalazłaś na terenach Lwioziemców? Dawno tutaj nikogo nowego nie widziałam.

Awatar użytkownika
Mia
Posty: 23
Rejestracja: 18 wrz 2013, 19:11
Autor(ka) avatara: ja, MadKakerlaken

Re: Wodopój

Postautor: Mia » 08 lis 2013, 11:12

Spojrzała w stronę Mrithi. Nietypowe pytanie, które jej zadała, miało wyrwać ją z ponurych rozmyślań na parę najbliższych chwil.
- To przez Heliosa - zaczęła - Właściwie, to on mnie znalazł i nie na Lwiej Ziemi, lecz w ludzkiej wiosce. Szukałam schronienia i stada, które by mnie przygarnęło. Wiesz, z moim wzrokiem polowanie nie wchodzi w grę, a na samych myszach i ryjówkach lew nie wyżyje. Chociaż na początku traktował mnie z podejrzliwością, to w końcu się zrehabilitował i przygarnął pod swoje skrzydła.
Poczyniła zwrot ku zielonookiej - stanie tyłem do rozmówcy jest przecież uważane za nieuprzejmość.
- Ty nie jesteś stąd, ale chyba tutaj mieszkasz, prawda?
Nie żyję. :C

Awatar użytkownika
Mrithi
Królowa
Posty: 111
Rejestracja: 18 sie 2013, 18:54
Autor(ka) avatara: lineart- darthmische

Re: Wodopój

Postautor: Mrithi » 16 lis 2013, 09:07

- Rozumiem.
Mrith już uspokojona o stan lwicy, zaczęła się wycofywać w stronę ziem Cmentarnych. Nie miała ochoty po raz kolejny walczyć z Heliosem... kącik pyska uniósł się jej lekko. Ale wypadało jej odpowiedzieć.
- Nie... moje ziemie znajdują się jakieś kilka tygodni drogi stąd. Należę do Cmentarnych. Jakbyś spotkała takiego karmelowego samca ze złotą grzywą... to Ghali, mój partner.
Głowę na moment zwróciła w stronę domu i postawiła uszy, jakby nasłuchując. Po tym zwróciła się do Mii.
- Muszę iść... coś się dzieje. Uważaj na siebie.
I biegiem ruszyła z powrotem.
z.t

Awatar użytkownika
Mia
Posty: 23
Rejestracja: 18 wrz 2013, 19:11
Autor(ka) avatara: ja, MadKakerlaken

Re: Wodopój

Postautor: Mia » 16 lis 2013, 09:27

Uspokojona towarzystwem zielonookiej, zaczęła wolno kroczyć w kierunku Lwiej Skały. Wszystkie troski jakby nagle zniknęły, a niepokojące uczucie śledzenia poszło w niepamięć. Mia była spokojna.
Ognistogrzywy tylko czekał na moment, w którym półślepa lwica wyłączy wszystkie czujniki. Zwinnie wyskoczył z krzewów, by powalić jasnooką zielarkę jednym skokiem.
Z przestrachem spojrzała na napastnika.
Jak ją tutaj znalazł? I dlaczego?
Uciekała przed nim i wspomnieniami przez ostatnie klika miesięcy. Doskonale pamiętała każdy moment ostatnich chwil swojego ukochanego braciszka. Teraz te pazury, które rozszarpały jego małe, wiotkie ciałko, przerwały jej odsłoniętą tchawicę.
Śmierć Mii nie była humanitarna. Trochę czasu zajęło, nim przestała się dusić i pogrążyła się w odwiecznej czerni.
Zimnokrwisty oprawca dokonał swego. Nic tu po nim. Odszedł, jakby nic się nie stało.

//Koniec z Mi D:
Nie żyję. :C


Wróć do „Lwia Ziemia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość