Opuszczona Wioska

[Ibilis II]

//Uzuri nie przesadzasz z ilością ataków na post? XD//

*Wcześniej drapał łapą ziemię... machnął nieużywaną dotychczas lewą łapą... sypnął Uzuri ziemią w oczy i poharatał jej bok. Kombinował jak pozbyć się z pleców Siriusa... *

[Msaada]

- Przepraszam, Ibilis. Nie chciałem... Często popełniamy lekkomyślne decyzje.
*Idzie odkrywać inne zakątki wioski.*

[Sirius]

*Sirius przestał zwracać większą uwagę na zjawę. To czy jego ofiara będzie łazić za nim aż sam nie zdechnie mało go obchodziło, nigdy nie miał wyrzutów sumienia i raczej nie zapowiadało się na to ażeby się to zmieniło. Przynajmniej będzie miał z kim pogadać w samotności. Obecnie jednak był zajęty czymś innym - szybkim ruchem głowy rozcharatał lwu nowopowstałą ranę na karku jednocześnie uwalniając swoje kły z jego cielska. Odbił się i skoczył na bok, na ziemię. Zamachnął się żeby podciąć Ibilisowi tylną łapę.*

[Mirembe]

*Leżała chwilę, zszokowana. Potem wstała i jedyne, co jej przyszło na myśl, to spoliczkować Ibilisa. O taak. Ostry, dobry policzek. Ale na tym się nie skończyło, bo zaczęła po prostu drapać cały pysk Ibilisa, który najprawdopodobniej będzie miał trudności z otwieraniem oczu (o ile je kiedykolwiek otworzy), oddychaniem itd.*

[Sambirani]

No no.. Trzech na jednego? *Z cienia wyłoniła się kremowa lwica. Na jej pysku widniał mały uśmieszek, z łap wysunęły się pazury. Nareszcie coś się działo, nie mogła tak po prostu tego zlekceważyć. Nie marnując czasu wykonała sus w strone walczących po czym rzuciła się na Uzuri wywalając ją na ziemie. Szybko zadała pierwszy cios kłami.*

//Nie ma to jak szybka reakcja XD//

[Msaada]

*Odwraca się leniwie w stronę walczących, ma ochotę pomóc Sambirani.*

[Ibilis II]

*Uwolniony od Uzuri miał szanse nawiązać z Siriusem równą walkę... ale nie brał pod uwagę tego, co zrobi Nyota*
//I poczekajmy na Nyotę, bo już sporo tak napisaliśmy//

[Msaada]

//Będziemy sobie tak grzecznie czekać, pić herbatkę i plotkować, a ci co chcą, będą robić na drutach XD//

*Biegnie szybko w kierunku Sambirani oraz Uzuri.*
*Szybkim ciosem łapą udeża Uzuri.*

[Mirembe]

*Ryknęła wściekle. Złapała za łeb Sambirani zaczęła drapać jej oczy, najmocniej jak tylko mogła. Po chwili, gdy przeciwnik już mocno osłabł ( i oślepł) odrzuciła ją do tyłu mocnym kopniakiem w podbrzusze. Msaadę złapał za gardło i szarpała je przez chwilę. Potem wskoczyła przeciwnikowi na plecy i zaczęła je bardzo ranić*

[Msaada]

*Zwinnym ruchem zrzucił Uzuri ze swego grzbietu. Miał ochotę złapać ją za kark, lecz ból mu na to nie pozwolił, drapną ją tylko po głowie i pomiędzy oczami.*

[Mirembe]

*Była już naprawdę zmęczona. Ugryzła tylko przednią łapę Msaady i pociągnęła ją mocno do siebie tak, że samiec updł tuż obok niej.*

[Msaada]

*Leżał, czuł się jakby miał sparaliżowane łapy. Z resztkami sił złapał przednią prawą nogę Uzuri, zatopił w niej pazury aby przewrócić lwicę. Miał jednak za mało sił. Stracił przytomność*

[Mirembe]

*Poczuła, że ucisk w łapie zelżał. Czyli Msaada jest nieprzytomny. To dobrze. Leżała tak , zbierając siły i dysząc ciężko.*

[Msaada]

*Trochę oprzytomniał, otworzył oczy i ponownie zaczął wbijać pazury w łapę Uzuri. Pociągnął mocno jej nogę.*

[Mirembe]

A podobno nie chciałeś zostać mordercą *wysyczała. Po odpoczynku miała trochę więcej sił do walki. Przejechała łapą po powiece samca, aż trysnęła krew.* Ups, będzie blizna. *uśmiechnęła się szatańsko*

[Ghali]

//Kurka, poczekalibyście trochę xP Już nie ogarniam, co się dzieje.

Ruszył do ataku. Widział, że Uzuri jest z dwóch stron atakowana, ale to nie ona była celem ich wyprawy. Lwica nie była ważna. Niech się leją, byleby rezultat był dla Ashgaan pozytywny. On zaś obrał za cel Ibilisa. Rzucił się na niego od niewidocznej dlań strony, lądując na jego grzbiecie. Pazury tylnych łap znalazły oparcie w jego udach, wdzierając się mocno w ich mięso, które stanowiły doskonałe podłoże do umocowania dorosłego samca. Przednie łapy Nyoty znalazły się na pysku Lwioziemca, mając na celu zasłonięcie mu oczu. Ciemna grzywa nieco przeszkadzała jasnookiemu we wgryzieniu się w kark przeciwnika, więc trochę to potrwało, nim na oślep nakierował tam swoje szczęki. Ogonem dał znak Siriusowi. Miał trochę czasu, by zadać władcy Lwiej Ziemi ostatni, rozgrywający cios.

[Msaada]

//Przed postem Nyoty.//


Zostaw mnie.... Ja nie chcę nikogo zabijać.... Bronię się tylko... *Padł nieprzytomny, wyglądał jak nieżywy.*

[Mirembe]

To dlaczego mnie zaatakowałeś, jak walczyłam z tamtą lwicą? *zapytała sucho. *
//Ej no, Nyota! xD//

[Msaada]

*Leżał, nic nie czuł, nie słyszał. Śnił, śnił o przeszłości, o wspomnieniach i o walkach...*

[Hale]

*Spojrzała na wszystkich jak na idiotów, leżąc na jednej z chatek i opierając łeb o łapy*
- Proszę was... *szepnęła, uśmiechając się bezczelnie. Jak dla niej nic się nie działo, jedynymi osobami, które wprowadzały coś do walki to był Nyota, którego w sumie nie znała oraz Sirius. Nie zamierzała wkraczać do walki, wolała popatrzeć*

[Tevire]

* Mlasnęła z niezadowoleniem. * Banda idiotów zgrywających bohaterów. * Mruknęła do siebie, siadając. * Wszyscy szczerzną. Jeszcze zatańczę na waszych grobach. * Zagroziła szeptem. * Aż dziw, że nikt nie zaprosił mnie na zabawę. Tak dawno nie miałam lwiego mięsa w pysku. * Nie zauważona wstała i podeszła bliżej, widząc tylko niewyraźnie kształty i sylwetki lwów, zmieszane z kurzem i piachem. *

[Msaada]

*Oprzytomniał, wstał powoli i wolnym krokiem odszedł od walczących. Nie miał zamiaru dalej walczyć, brak mu było sił.*

[Sirius]

*Wykorzystał szansę którą dał mu Nyota - silnym ciosem łapy uzbrojonej w pazury przeorał Ibilisowi pysk po czym obnażył kły i wbił je głęboko w gardło lwa powodując zarazem obfite wytryśnięcie krwi.*

[Ibilis II]

//Nyota, ja się zaczynam bać XD//

*Przygnieciony przez dwóch oponentów ma dość ciężką walkę. Rzucił się całą swoją (i znajdującego się na jego plecach Nyoty) masą aby przygnieść (obezwładniając przy tym) Siriusa.*

[Ghali]

//No co? Gra to gra, trza rozruszać fabułę i nauczyć tutejszych graczy, jak wygląda prawdziwy PBF

Tak więc Ibilis znajdował się między dwójką samców, która wcale nie miała zamiaru dać za wygraną i iść na jakiekolwiek ustępstwa. To miała być walka na śmierć i życie. W chwili obecnej jej wynik był przesądzony.
Sirius trzymał Ndończyka w objęciach szczęk, zaś Nyota odskoczył od niego, by potem ponownie przygwoździć jego ciało do ziemi, tym samym oswobadzając jego kark z naporu kłów barwnogrzywego. Wycieńczony niezbyt równą walką trwał pod naporem karmelowego ciała jednego z przeciwników, wystawiony na pastwę losu - a raczej czerwonookiego Złoziemca. Ten zaś znów miał szansę na atak i lepiej by było, gdyby tym razem zakończył żywot wroga.

[Mirembe]

*Widząc, że Ibilis już tak łatwo się nie ruszy, a Sirius za chwilę ma wykonać ostateczny cios, nie ruszyła się z miejsca. Atakując samca zrobiłaby niepotrzebny bałagan.*

[Hrist]

*Leżąc na jednym z niższych, opadłych dachów obserwowała ze średnim zainteresowaniem walkę. Była przyzwyczajona do podobnych scen. Sama wielokrotnie musiała walczyć o przeżycie. Wcześniej nawet bawiły ją takie widoki, jednak wiedziała, że to się zmieni, gdy już w pełni dołączy do jednego ze stad. Póki co nie zamierzała się wtrącać. Walka w ciemno, bez poznania jej celu była dla lwicy bezsensowna.*

[Sirius]

*Ostateczny atak...następnej takiej okazji już nie będzie, ale czym może go powalić ? Cóż, wykrwawienie go to jednak dobry pomysł. Lew stanął znów na łapy, wyprężył się i runął na Ibilisa znów używając kłów - tym razem do rozszarpania gardła swojego oponenta, krwotok powinien być wystarczający. //przynajmniej żeby zemdlał // Równocześnie Sirius wbił pazury w jego kark, aby tym razem mu się nie wywinął.*

[Tevire]

Ależ wy jesteście nudni. * Prychnęła, na tyle głośno, żeby ją usłyszano. * Rozszarpcie tą ciućmę i wywleczcie z niej wnętrzności, zamiast tak głupkowato rzucać się w piachu.

// Biedny Ib xD //

[Hale]

- To rusz swoje obleśne dupsko i im pomóż *warknęła, podchodząc do lwicy, rzucając ją w wir walki*