Zielone połacie

[Mirembe]

Dlatego ja nie popełniłam już tego błędu. Czy ty też uważasz, że powinniśmy mieć władcę? *Zmieniła temat*

[Nasire]

Nie wiem, czy jest tu ktos, kto zasluguje na ten zaszczyt. * Mruknal, zadowolony ze zmiany tematu. *

[Mirembe]

Na pewno ktoś by się znalazł. Na przykład ty.

[Nasire]

Taa, jasne. * Zachichotał. * Jeśli jest tu inteligentny strateg, to może on miał by szansę na objęcie tronu.

[Mirembe]

Ibilis jest silny i sprawia wrażenie inteligentnego, ale jest naiwny i łatwowierny. Odpada. Kaltaa jest.. nie umiem określić. Ale według mnie umarłaby psychicznie. Moja siostra *spojrzała na Hatari* niech sama się wypowie. Pozostałeś ty i ja.

[TheKaltaa]

Samica słyszała wszystko podążając powolnie do Uzuri i obcego lwa. - Przykro mi, że myślisz, że umarłabym psychicznie. - powiedziała patrząc na lwicę. - Ale jednak ja tak nie uważam, poza tym, Złoziemcy.. Szykują się, zrobią to... - ostatnie słowa wypowiedziała z nutą tak pewnej powagi..

[Mirembe]

Kaltaa, jesteś wspaniałym wojownikiem, ale bycie królową nie jest ci dane.Sama pomyśl: dała byś radę? A co do Złoziemców...Trzeba będzie wyszkolić całe nasze stado tak, żeby Ashgaan szczęki poodpadały. * Zaczęła wachlować się ogonem z nikłym uśmiechem na pysku.*

[Nasire]

* Pokręcił smutno głową. * To nic nie da. Przykro mi, ale Lwioziemcy nie dadzą radę na tyle się zorganizować, aby wypowiedzieć wojne Ashgaan.

[TheKaltaa]

Samica położyła się na ziemi, dopiero teraz można było zauważyć, że jej łapy są pełne świeżych ran i blizn.
- Trzeba spróbować.. Musimy wybrać naszego przywódcę, naszego generała, który poprowadzi treningi. Musimy choć spróbować wyszkolić całą naszą armię, wszystkich Lwioziemców.. Ja się zgłaszam. - rzekła poważnie lwica.

[Nasire]

* Spojrzał na lwicę niemalże z litością. * A dysponujesz jakimkolwiek doświadczeniem w dowodzeniu ?

[TheKaltaa]

- Kiedyś, razem z Barricade trenowaliśmy jedno ze stad, razem z nim poprowadziłam wojnę, i wiesz.. wygraliśmy.

[Nasire]

* Prychnął w odpowiedzi. * Samo przygotowanie nie wystarczy. Musimy jak najwięcej dowiedzieć się o naszych wrogach, co pozwoli nam zgadywać, na jaki zdecydują się ruch.

[TheKaltaa]

Lwica warknęła, lew był tak lekceważący, obeszła go dookoła.. Wystawiła pazury, patrząc w oczy ów lwu, skoczyła na niego i momentalnie przygniotła do ziemi, że nie miał jakiejkolwiek możliwości ruchu, ŻADNEJ!.
- Tak.. Trzeba to wiedzieć. - powiedziała z szyderczym uśmiechem i zeszła z lwa.

[Mirembe]

Widzisz, tym przejawia się twoja niegotowość do królowania. Po pierwsze, chełpisz się. Po drugie, zaatakowałaś Nasire bez najmniejszego powodu. Jakieś pytania?

[Nasire]

Takiego władcy nam nie trzeba * Potrząsnął grzywą. * To, że do tej pory cię nie zaatakowałem, nie znaczy, że tego nie zrobię, mimo iż jesteś o wiele za słaba dla mnie.

[Mirembe]

Dobra. Czy ktoś ma może pomysł w tej sprawie? Jakiś lew lub lwica przychodzą na myśl? Jeśli nie monarcha, to może nieoficjalnie przywódca wydający rozkazy?

[TheKaltaa]

- Nie zamierzam brać udziału w tej bitwie.. Skoro jestem przez was tak pięknie lekceważona. - prychnęła lwica i zaczęła powoli podążać w jakieś miejsce, lecz zostawała jeszcze na terenach Zielonych Połaci.

[Mirembe]

*Lwica przekroczyła kruchą granicę między denerwowaniem, a doprowadzaniem do granic wytrzymałości.* Jak nie chcesz, to nie, ale wiedz, że to tylko świadczy o twoim egoistycznym mniemaniu o sobie! *Ryknęła za nią* Aha, i nie można powiedzieć, że jesteśmy lekceważący. Tu nie ma czego brać pod uwagę!

[TheKaltaa]

* Samica tylko wściekle warknęła, tak, Uzuri doprowadzała ją do szału, odwróciła łeb i z oczyma pełnymi nienawiści popatrzyła na nią. - Nikt nie jest idealny! - ryknęła i gdzieś uciekła.
//zt//

//A zt to co? Ibilis//

[Akitsume]

*Szła w kierunku nieznajomych lwów. Wolno, bezszelestnie, z uszami płasko przyległymi do czaszki. Ostra wymiana zdań, którą słyszała nieco ją niepokoiła, ale teraz to było jej stado. Musiała się przełamać*
- Witajcie - zaczęła ostrożnie.

[Mirembe]

Witaj. *Z twarzy Najchętniej-bym-cię-przerobiła-na-nie-powiem zmieniła na szczery uśmiech.* Jestem Uzuri, a ty?

[Akitsume]

*Nagła zmiana mimiki u lwicy wywołała nieśmiały uśmiech* Aki... Właściwie Akitsume. Miło Cię poznać. Ale... co się dzieje, jeśli mogę wiedzieć?

[Mirembe]

mamy duże problemy jako stado. Złoziemcy chcą nas zaatakować, a my w walce słabi i bez króla w dodatku.

[Akitsume]

-Chyba nie od zawsze brak wam króla? - zauważyła z niepokojem.

[Mirembe]

Wiesz... Z tego co wiem, wieki temu byli, ale jakoś ta tradycja upadła.

[Akitsume]

Niedobrze... Nie ma nikogo, kto mógłby wejść na tron?

[Mirembe]

Jedyne lwy, które są w naszym stadzie, a jeszcze nie podległy głębszej analizie, to ty, Nasire *pokazała głową na lwa leżącego obok niej* i ja.

[Akitsume]

*Skrzywiła się nieznacznie, przenosząc na chwilę wzrok na lwa, a potem znów na Uzuri*
- Nie ma to jak wybór... A Ty?

[Mirembe]

Nie umiem sama siebie oceniać. *Zarumieniła i zawstydziła się odrobinę*

[Akitsume]

Czasami to niestety konieczne *zaśmiała się* Ale może to właśnie znaczy, że się nadajesz?