LS (Śmieci)

[Ajala]

*Popatrzała się na niego i powiedziała* Zaniedługo rozpocznie się wojna? Jesli tak to ja pomogę! *Po czym wstała i zmierzyła sie była tylko trochę mniejsza od brata* Zaniedługo cię przerosnę!

[Tinn]

*Parsknął śmiechem*
-Tia jasne... ale śmiejmy się półki mamy z czego...

[Ajala]

No! Juz cię przerosłam! *Staneła na palcach*

[Tinn]

-Nie o to mi chodzi... a w ogóle to kiedy mnie przeprosiłaś?

[Ajala]

Przepraszam! *Po czym przytuliła się do ....matki*

[Tinn]

*Patrzał na siostrę i był z niej dumny... Dobrze ją wychowałem gdy matki nie było... myśli*

[Ajala]

//Tia...dobrze wychowałeś, jak ty się nią wogule nie zajmowałeś XD// *Leżała spokojnie obok matki, patrząc na zachód słońca* Życie jest jak słońce.....wschodzi i zachodzi. Często trzeba uważnie się przypatrzeć....by zobaczyć jego urok...*Szeptem, wyrecytowała z pamięci*

[Tinn]

//Jesteś w jaskini ale ok... chociaż dziwne że widzisz zachód słońca//
*Patrzy na nią miłością*

[Ajala]

*Uśmiechneła się do brata* Sporą masz już grzywkę.

[Tinn]

*Uśmiechnął się*
-Grzywkę? To grzywa!
*Powiedział i ze śmiechem machnął włosami*

[Ajala]

Dobra niech ci będzie! Ale ja też mam! *I wskazała na swoją grzywkę, która była wersją dla lwic*

[Tinn]

*Uśmiechnął się ponownie*
-Hihi... ale twoja w porównaniu do mojej to oho ho...

[Ajala]

*Nadepła bratu na ogon* Wiesz..twojej grzywce zagraża wiele niebezpieczeńst...*Myśli: Naprzykład ja * Radziła bym ci uważać. *Po czym wyszła z jaskini i zaczeła wchodzić na szczyt lwiej skały* //zt//

[Tinn]

*Lekko go to zabolało ale pobiegł za siorą*
//zt//
*Przybiegł tu poraniony i usiadł na skalnej półce, po czym położył się*

[Lazareth]

*Przyszedł powoli na Lwią Skałę, usiadł patrząc na widok z niej się rozciągający. Być może widział go ostatni raz w życiu.*

[Tinn]

*Zobaczył Laza i zszedł z półki i położył się nie daleko niego*
-Witaj
*Rzekł*

[Lazareth]

Ano witaj Tinn. *Powiedział nadal podziwiając widok* Co tam u ciebie?

[Tinn]

*Ziewnął*
-A nic... jak widzisz siostra mnie tak załatwiła, a ja ją... oboje się prawie zabiliśmy i ona chce odejść na pustkowia... ja chyba też... ale nie wiem

[Lazareth]

No to jest nas troje. *Ziewnął* Za jakiś czas się pogodzicie, jak to rodzeństwo. A o co poszło?

[Tinn]

-Poszło o pilnowanie mnie, mówiłem że nie jestem dzieckiem... i ta za miast mi pomóc znaleźć dziewczynę, to mówi bym na nią uważał. I jeszcze o to że zdradzi lwioziemców bo tu nie pasuje i takie tam... ale nie wiem czy ja chcę jeszcze ją znać.. dokładnie poszło o 3 rzeczy
*Posmutniał*

[Lazareth]

Ja nie kłóciłem się z moimi siostrami więc niewiele mogę ci powiedzieć. *Wstał, poklepał go po ramieniu* Zrobisz jak uważasz, możesz o niej zapomnieć, możesz postarać się z nią pogodzić. Dam ci jednak radę. Nie zapominaj o swojej rodzinie. Ja przez ten błąd o mało co nie zostałem sam. *Przeciągnął się* No...to ja idę. Żegnaj Lwia Ziemio. *Zeskoczył ze Skały i poszedł w kierunku Granicy*
//zt//

[Tinn]

-Żegnaj? O rodzinie? Rodzina? Czyto ma sens?
*Wyszeptał po cichu*
-Chyba czas iść na swoje miejsce... pójdę się go o to spytać
*Pobiegł za Lazem*
//zt//