Wysokie Trawy

[Camille]

*skinęła łbem i w milczeniu ruszyła za samcem, czujna za troje, bez najmniejszego szmeru stawiając kolejne kroki*

[Cash]

- No dobra, któro z nas wystraszy ja w strone drugiego?*spytal*

[Camille]

- Ja mogę ją wystraszyć i zapędzić w Twoją stronę. *szepnęła, po czym ruszyła w stronę łoszy, nie oczekując na odpowiedź ze strony samca*

[Cash]

-No dobra, daj znak jak bedziesz juz chciala ja sploszyc-

*Brazowy mruknal i ruszyl w przeciwna strone niz lwica. Chcial sie dobrze ustawic, tak, aby im zdobycz nie przeslizgnela sie gdzies bokiem. Po chwili byl juz na swoim stanowisku i wyczekiwal*

[Camille]

*Będąc już o skinienie łapą od Pani Łoś, wystawiła ku górze łepetynę, którą skinęła wyraźnie dając znać samcowi. Wycągnęła się na tyle, iż nie było mowy, aby czujny lew przeoczył tenże właśnie gest. Po chwili oblizała cicho pysk, poruszała łopatkami, szykując się do skoku...


Wystrzeliła wprost na łoszę, podgryzając czy po prostu kłapiąc pyskiem tak, aby przypadkiem nie zboczyła z kursu, który jej lwica wyznaczyła, mianowicie wprost do przyczajonego lwa. *

[Cash]

*Cash tylko kiwna glowa na jej znak i przygotowal cialo na wysilek jaki go czekal. Czail sie az do momentu gdy samica losia znalazla sie w zasiegu jego skoku.*

-Teraz!-*powiedzial w myslach i jak sprezyna, wyskoczyl na zwierzyne, kierujac zeby w jej szyje, aby jak najszybciej zabic. Klępa po kilku minutach walki, upadla na bok i wierzgala noga az w koncu przestala*

- No, to mamy swoj biad hehe-*zasmial sie, oblizujac pysk z krwi*

// Samica łosia to klępa, nie krepa ;> ||Shavire|| //

[Camille]

*dobiegła do lwa, kiedy ten jeszcze zmagał się z kopytnym. Jednak wiedziała, jak świętą sprawą jest męskie ego, zatem dzielnie i względnie cierpliwie poczekała, aż Cash wykończył łoszę. Z uśmiechem skinęła łbem*
- Dobra akcja, kompanie. *rzuciła aż nader poważnie, powstrzymując się, coby chłopakowi nie zasalutować*

[Cash]

*Cash zerknal na samice gdy zwierze przestalo sie rzucac, oblizujac pysk dokladnie*

- Musze przyznac ze i twoje zagranie nie bylo zle, poszlo jak po masle-* usmiechnal sie, pokazujac swoje kly*- to zapraszam na posilek-*mruknal*

[Camille]

*kulturalnie dygnęła, niczym jaka dworka, z uśmiechem na pysku podchodząc bliżej*
- Dziękuję za miłe słowa. A w ogóle... Zamierzasz odnaleźć Kasa? *rzuciła, zatapiając kły w karku kopytnego*

[Cash]

*Cash zerknal na nia, chcac ugryzc pierwszy kawalek miesa jednak zatrzymal pysk tuz przed nim*

- Oczywiscie, nie po to przyszedlem tutaj, aby obijac sie i scigac dzikie ptaki- *mruknal*- jak tyko zjem posilek, ruszam dalej w podroz, mam nadzieje ze w miare predko go znajde, nim mina kolejne dni- *powiedzial i w koncu wbil zeby w mieso*

[Kaso]

*Patrzy na nich i obserwuje co robią. Nie interesuje się nimi ale ten lew wyglądał mu bardzo znajomo*

[Camille]

*skinęła łepetyną niejako w oznace zrozumienia, po czym uśmiechnęła się nieco ponuro. Odszarpała spory kawał mięsa z grzbietu kopytnego, przeżuła go dokładnie, po czym wierzchem "dłoni" obtarla pyska. Do jej nozdrzy uderzył znajomy zapach Kasa, zatem rozejrzała się dookoła, licząc, że uda jej się wypatrzyć samca wśród wysokich i suchych traw*

[Kaso]

*Patrzał na nich z ciekawością, a lew był mu coraz bardziej znajomy. Patrzył na Camillie i na Cash'a przez cały czas aż poszedł*
//zt//

[Expus]

No, cóż. *rzekł rozglądając się.Obrał sobie za cel gazelę ,zwinną i giętką.Odrazu padł w trawę.Łapy zapoznał z podłożem i zaczął się skradać.Brzuchem leciutko ocierał się o trawę.Głowę trzymał nisko.Gdy był już blisko napiął mięśnie ,przy czym ukazał pazury i błyszczące kły.Odczekał na odpowiedni moment i ruszył.Zwierzyna zareagowała szybko ,lecz nie miała szans.Wyskoczył i złapał małego roślinożercę w powietrzu.Gdy padł na ziemię ,złapał ofiarę za szyję ,a łapami objął by nie uciekła.Po minucie walki ,zwierz się udusił.Z westchnieniem ulgi zrzucił ciało z siebie na bok.Wstał i przyjrzał się gazeli.Uśmiechnął się z sukcesu.Zaczął się zajadać mięsem ofiary.*

[Malkia]

*Ruszyła przed siebie.Usadowiła się na kamieniu.Poczęła wpatrywać się w zwierzynę.*

[Expus]

Kim jesteś ? *mruknął odrywając się od posiłku. Wyprostował się i spojrzał z uwagą na lwicę.*

[Malkia]

*Zwróciła łeb w stronę lwa.* Zwią mnie Malkia ,a ciebie ? *mruknęła zdławionym głosem.*

[Expus]

*Skrzywił pysk w grymas.* Expus. *rzekł krótko i dokończył posiłek. Wstał i uśmiechnął się do lwicy.* Muszę iść. *odwrócił się i wyszedł wesoło.*

z.t