Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Camille]

*zrobiła smutną minę, przepełniona rozgoryczeniem i żalem jęknęła*
- I to wszystko mnie ominęło?

[Lazareth]

Nie smuć się *Usiadł obok* Jeśli Husari wróci i nadal będzie chciała walczyć...

[Camille]

*spojrzała na niego*
- A kto to Husari?

[Lazareth]

To ta wygnanka która chciała zabić Mvuto....no i mnie.

[Aria]

*słuchała, siedząc grzecznie i czekając aż Laz zakończy wszystkie operacje związane z jej łapą* Mvuto, właściwie co Husari Ci zrobiła, tak dokładnie ..? *spojrzała na Mvuta*

[Mvuto]

Cóż... piliśmy wodę, tak jakby zasłabła upadając na mnie. Myślałem, że jej coś się stało, a ona bez uprzedzenia zaczęła mnie dusić...

[Lazareth]

*Przykleił Arii do biodra liść z jakąś białą tym razem papką i zawiązał wokół nogi lianą żeby się nie obsuwał*

[Aria]

*spojrzała na papkę* wow ty naprawdę chcesz mi pomóc! *powiedziała zdziwiona* heh.. normalka *zabłysły jej oczy* że tak powiem... czasami, my wygnańcy nie możemy opanować się od rozpoczęcia walki *znów błysk w gałach*

[Mvuto]

No co Ty nie powiesz? Zdążyłem się już przekonać... i to w sumie nie pierwszy raz...

[Lazareth]

*Spojrzał na Arię pytająco, a potem przeniósł wzrok na Mvuto* Spokojnie, obydwoje jesteście jeszcze ranni, nie wam w głowie teraz pojedynki.

[Aria]

cóż, taka krew, waleczna *uśmiechnęła się drwiąc sama z siebie*

[Mvuto]

Ech... żebym był w ciut lepszym stanie ta cała Husari by mnie popamię... nie nie uderzę lwicy ot tak...

[Lazareth]

Tak, rozumiem. *Ziewnął* Ech, zmeczony jestem....położe się, wam radze to samo...gdyby coś, to mnie obudźcie....*Nie zdąrzył, zasnął między Mvuto a Arią zwinąwszy się w kłębek*

[Mvuto]

*Także się położył i zasnął... Jednak podczas snu męczyły go koszmary*

[Aria]

*jedyna siedziała bezruchu obok dwóch Lwioziemców i myślała, co zrobić, strasznie męczyła ją myśl ataku, bo co jak co ale obok niej leżeli bezbronni wrogowie.. *

[Mvuto]

*Miał koszmar w którym jest dalej duszony przez Husari*

[Aria]

*patrzyła na Mvuta przekręcającego się z boku na bok //może być? jak nie to zedytuję xD // * ciekawe o czym śni *powiedziała cicho do siebie*

[Mvuto]

//Może //
*Próbuje we śnie odepchnąć duszącą go Husari - na jawie śpiącego obok Laza *

[Lazareth]

*Mvuto spycha go na Arię,a on spycha ją dalej w głąb jaskini, chrapiąc, w końcu łapie ją za ogon i przewraca sie na drugi bok*

[Aria]

ała! *syczy* nie dość, że chrapie to jeszcze używa mojego ogona jako maskotki!! *warknęła*

[Mvuto]

*Czuje we śnie że łatwiej mu oddychać (nie wiadomo czemu) więc przestaje odpychać resztę*

[Lazareth]

//To dlatego że twój ogon idealnie nadaje sie na maskotke mmm taki...mięciutki XD//
*Odwraca sie na plecy, chwyt trzymający jej ogon nieco sie poluzował*

[Mvuto]

*Już się skończył koszmar, na jego pysku zagościł błogi uśmiech*

[Aria]

*próbuje się położyć ale Laz ciągle trzyma ją za ogon więc nie może wykonać żadnego ruchu* w sumie nawet słodko wyglądają .. *gada sama do siebie, patrzy na nich i porównuje do swojego stada, w którym tylko najbliższa rodzina śpi obok siebie.. Przypominają jej się te wszystkie zimne noce pod gołym niebem, często zachmurzonym lub gdy w środku nocy musiała wędrować szukając schronienia bo akurat zebrało się na deszcz... *

//xd no tak.. można by się tego spodziewać, Laz xD//

[Camille]

*robi wymownego fejspalma, kręcąc łbem*
- Nie mam pytań. *wymamrotała do samej siebie, owijając ogon wokół tylnych łap*

[Aria]

*na słyszy słów wypowiedzianych przez Cam, jest w swoim świecie myśli*

[Lazareth]

*Po dość długim śnie obudził się, rozejrzał sennym spojrzeniem po jaskini, i nagle doszło do niego że trzyma ogon Arii, natychmiast go puścił tak jakby to był wąż*

[Aria]

*popatrzyła na Laza pustym wzrokiem* Hej *powiedziała śpiewnie*

[Lazareth]

H...hej *Odsunął się trochę jakby zbierając myśli i w końcu delikatnie uśmiechnął się do lwicy* No, jak tam samopoczucie pacjentów?

[Aria]

*jej oczy nabrały pełni blasku, podczas gdy wcześniej były zamglone* Ok *odpowiedziała krótko po czym szczęśliwa,że wreszcie może ruszać ogonem pomerdała nim lekko*