Sekretna Jaskinia pod Baobabem

[Hale]

*zmrużyła oczy*
- To nie było fair! *jednak po chwili zaczęła się chichrać jak głupia*

[Helbi]

*Z udawaną wyższością*
- Wiesz... my wygnańcy nie gramy fair.
*Złowieszczy uśmiech*

[Hale]

- No cóż.... jakby grali fair to by ne byli wygnańcami. *chwila zamyślenia, pac go łapą i ucieka*
- Teraz Ty gonisz...!

[Helbi]

*Zrywa się na cztery łapy i rusza w pościg*
- Teraz i Ty musisz grać nie fair.

[Hale]

- Zobaczymy. *ucieka jeszcze bardziej w głąb jaskini*
- Sam na początku byś musiał mnie złapac... *przyśpiesza*

[Helbi]

*Przyspiesza ale biegnie bliżej ściany, zaczyna się zlewać z tłem... zwalnia i przechodzi do bezszelestnego truchtu*

[Hale]

*ogłupiała zatrzymuje się i zaczyna się nerwowo rozglądać*

[Helbi]

*Jest już tuż tuż... napręża się... i skacze. Wyłania się z ciemności niczym demon... *

[Hale]

*jej krzyk roznosi jaskinie xD*
- Aaaaaaaa! *po chwili zdaje sobie ze wszystkiego sprawe*
- Wariat...

[Helbi]

*Dopadł ją... nikczemnik. I pacnął delikatnie nosem w ucho...*
- Berek!
*Tym razem jednak stanął obok i uśmiecha się przebiegle*

[Hale]

*a ta tylko podniosła łape i walnęła go w bark*
- To za to, że mnie straszysz... *uderzyła jeszcze raz*
- A to... że dalej gonisz... *no i biegnie dalej*

[Helbi]

- Czekaj no niech Cię tylko złapię!
*Ruszył za nią*

[Hale]

- To co wtedy? *przyśpiesza, tym razem się nie zatrzymując i będąc przygotowaną na prawie wszystko*

[Helbi]

- Zjem Cię, zjem Cię, obedrę ze skóry!
*Idzie za nią ale dość spokojnie... znowu osuwa się w mhhroook. Jest bezdźwięczny, sunie niczym cień xD*

[Ibilis]

*Materializuje się* Ech... widzę, że podjęłaś taką decyzję... niezbyt się zgadzam... ech... ale i tak nie mam wpływu... Mam tylko jedno pytanie... czy jesteś przynajmniej szczęśliwa?

[Hale]

- Śmiem Ci nie wierzyć...! *odkrzyknęła i spojrzała na ducha ojca, przyciszając wzrok*
- Powiedzmy, że tak.

[Ibilis]

To dobrze, jeśli to prawda, to przeżyję to jakoś. //Powiedział duch.//
Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. *Rozpłynął się.*

[Kora]

*zasmucona usiadła w kącie jaskini*

[Helbi]

*Skrada się. Zauważył Korę i zamyślił się. Szepnął do Hale*
- Hej. Zobacz, Korę coś mocno gryzie... nie widywałem jej takiej smutnej...

[Hale]

*Skinęła łbem, a jej wzrok padł na Kore, bez zaproszenia podeszła do niej.*
- Co jest? *spytała, siadając*

[Kora]

*spojrzała mętnym wzrokiem na Hale, a potem znów na swoje łapy* Ciężko mi powiedzieć...

[Hale]

- To ja proponuje byś powiedziała nam jak najprościej. *: D*

[Kora]

No więc.. *wzięła się w garść nie chcąc się mazgaić* Lwioziemcy zdetronizowali Cię dlatego, że zakochałaś się w Wygnańcu... Wiem, że prawo mówi te pierdoły, ale poczułam straszną wściekłość i bezsilność. Jeszcze większą urazę za wygnanie Ciebie królowej... Więc.. Nie myśląc co oni czują po tym wszystkim poszłam do nich i dałam temu Mvuto w twarz. *spojrzała niepewnie na Hale* Helbi Ci potwierdzi...

[Hale]

*kątem oka spojrzała na Helbiego, uśmiechnęła się do Kory pocieszająco.*
- Ale w tym naprawdę nie ma żadnej sensacji, bo mi to nie przeszkadza... na powrót w domu.

[Helbi]

//JA tam siedzę zaraz obok Hale jakby co//
*Skinął na potwierdzenie słów Kory i uśmiechnął się do Hale*
- Kora powiedz, czy tylko to Cię gryzie?

[Kora]

//Wiem, dlatego powiedziałam, że możesz jej potwierdzić //
*Cieszyła się,że Hale uważała Pustkowia za dom. Potem spojrzała na Helbiego zaskoczona*
- A co na przykład?

[Helbi]

- Wiesz powód, który podałaś jest dość błahy... *Spojrzał się na Hale i rzucił do niej*
- Bez obrazy ale nawet Ty się tym tak nie przejmujesz... *Z powrotem mówi do Kory*
- Tak więc śmiem twierdzić, że coś ściemniasz, bo już nie takie rzeczy olewałaś... a jeśli się czymś przejmujesz to chyba poważna sprawa. I chodź nie powinno mnie to obchodzić to jeśli trzeba wklepać jakiemuś dywanikowi ze sweetlandu....

[Kora]

Och, hm, ale co? *próbuje nadążyć za jego tokiem* Nie... Nie sądzę, by było coś innego. Dywaniki oczywiście zawsze są całe twoje. *uśmiechnęła się złośliwie*

[Helbi]

*wzruszył barkami*
- Ok, jak uważasz...
*Uśmiechnął się*

[Hale]

- Też chce. *powiedziała, szczerząc się niemiłosiernie*