Król Lew 4

Może ktoś rozwija się literacko? Pochwalcie się tu swoimi opowiadaniami! :D
Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Król Lew 4

Postautor: Setene » 31 gru 2011, 11:38

Rozdział I
Zwierzęta zbierały się na prezentację trzech lwiątek, dzieci Kiary i Kovu-Aloko-dziedzic tronu, Sandrea-jego młodsza siostra i najmłodszego z nich-Kalego. Aloko miał brązowe oczy, bródkę jak taka/skaza, i złotą sierść jak Kiara. Sandrea miała niebieskie oczy, brązową sierść i była bardzo podobna do swojej matki. Najmłodsze z lwiątek miało zielone oczy i pomarańczową sierść. Lwiątka były prezentowane oddzielnie, w kolejności od najstarszego do najmłodszego lwiątka. Przy prezentacji Aloko i Sandrey, słońce świeciło, zwierzeta radowały się i światło z nieba padało na lwiątka. Lecz przy prezentacji Kalego było inaczej, znacznie inaczej. Wszystkie zwierzęta odeszły, rozpętała się burza i pociemniało niebo mimo tego, że był ranek. Wszyscy myśleli, że młody ksiażę Kali, jest nowym Taką/Skazą, gdyż wyglądał identycznie. Nikt nie był z rodziny królewskiej zadowolony. Z rodziny królewskiej, brakowało jednego lwa. Pochodził z rodziny królewskiej, ale wszyscy o nim zapomnieli- Kopa. Chował się za wielkim kamieniem i widząc prezętacje Kalego zasmucił się ogromnie. Młody lew poszedł nie wiadomo gdzie ze spuszczonym łbem.

Proszę o komentarze.
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Tinn
Zbanowany
Posty: 777
Rejestracja: 30 lip 2011, 09:16
Lokalizacja: Lwia Ziemia

Re: Król Lew 4

Postautor: Tinn » 31 gru 2011, 11:40

To z tym lwiątkiem ostatnim to miałem podobne na blogu. Jak Tandi dano na prezentację to zwierzęta się mniej radowały itp. Ale rozdział I bardzo fajny. Czekam na kolejne!
Użytkownik został zbanowany.

Ajala
Zbanowany
Posty: 488
Rejestracja: 08 lis 2011, 16:05
Lokalizacja: Śląsk

Re: Król Lew 4

Postautor: Ajala » 31 gru 2011, 11:43

Fajne, ale pisz troche dłuższe opowiadania.
Użytkownik został zbanowany.

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 31 gru 2011, 11:45

Dziękuję za komentarz. Jak coś- sama wymyśliłam to i nie wiedziałam o Tandi, choć to sławna postać na blogach. Ajala- postaram sie robić dłuższe, Nie miałam pomysłu. Nawet powiem, ze ten Król Lew 4 może być nawet fajny :simbasmile: //nie to że się chwalę, bo taka nie jestem//

Rozdział II

Czas mijał z każdą sekundą, a nim otworzyło się oczy, lwiatka nie były już małe, lecz duże! Rafiki właśnie malował je na swoim drzewie.
- Ach, Aloko. Miejmy nadzieję, ze będziesz wielkim królem...- mówił pawian malując przyszłego króla, a przy tym wzruszając się.
- Sandreo- mówił Rafiki- Miejmy nadzieję, że będziesz pomagać swemu bratu.-mówił rysując małą księżniczkę
Pawian z nie chęcią rysował Kalego mówiąc:
-Kali... Niechaj każda gwiazda Ci powiada- badź dzielny i dobry.-mówił Rafiki malując Kalego. Był zaniepokojony. zwrócił się do Mufasy, gdzy przestał rysować lwiątka, wspominając złą burzę tymi słowami:
-Oh Mufaso... Niech nic takiego sie nie powtórzy...
- Czy myślisz, ze on może być sobowtórem mojego brata?-odezwał sie głeboki głos z nieba.
- Mufasa!?!-zapytał zdziwiony Rafiki
-Tak. To ja nie widzisz mnie. Martwię się o Kalego.
- Oby nic złego nie czynił. Ta borza nie zapowiada dobrego...
-Niestety, lecz-tak...-po powiedzeniu tego duch się nie odezwał.
-Żegnaj Mufaso....
Wreszcie nastał ranek. Kovu budził Aloko, aby ten się obudził na pierwszą lekcję.
-Wstawaj Aloko. Pokazę Ci nasze królestwo!-odezwał się król Kovu.
- Tato, muszę?-marudził Aloko.
- Jeśli chcesz być madrym królem to tak!
Od tych słów Aloko szybko wstał. Kovu zaniósł go na szczyt Lwiej Skały.
- To co opromienia słońce, to nasze królestwo.
-Naprawdę? WOW!!!
-Panowanie Aloko jest jak słonce...
- Wschodzi i zachodzi?
-Tak, Aloko. Skąd o tym wiedziałeś.
-Dziadek mi mówił.
-Dziadek Simba?
-Tak. Dziadek Simba.
Aloko spostrzegł ciemne miejsce, na którym było kiedyś Cmentarzysko Słoni.
-A to takie ciemne?-zapytał zaciekawiony książę
-TO nie należy do nas Aloko.
-Jedno z lwiatek kryło sie za kamieniem, ale Kovu i Aloko go nie widzieli.
-Ciekawe, jak sie nazywa to miejce...-powiedziało lwiątko śledzące lekcję Aloko- był to Kali.
-Dzień dobry Kali-odezwał się kobiecy głos młodej kólowej Kiary.
-Mamo...
Gdy Kali się obejrzał Kovu i Aloko już nie było.'
-Chciałbym mieć takie lekcje...
- Ja też-odezwała się Sandrea, która była obok matki- Ładnie to tak podsłuchwać?
-Sandrea, Chce chociaż coś wiedzieć, jakby tata zmienił zdanie!
Kiara, Sandrea i Kali wyszli z Lwiej groty. Czekała ich tam niespodzianka. Zobaczyli lwa o brązowej grzywie, złotym futrze i o brązowych oczach.
-Kopa?-zapytała Kiara
-To na prawdę ty?-powiedziała Vitani, gdy przyszła.
-Tak. To ja.
Lwy i lwice ze stada przybywały. Przyszedł też Rafiki i Zazu.
- Kopa?-powiedział pawian i zaśmiał się ze szczęścią. Potem obiął Kopę.- Nareszcie wyrósł nam chłopak! Zazu! Zawołaj Simbę i Nalę! Ucieszą się!
Zazu zawołał Simbę i Nalę.
-Kopa?-zawołała Nala
-Tak mamo. To ja.
-Cieszę się, że tu jesteś Kopa!-zawołał wzruszony Simba.
Odrazu Simba zwołał wszystkie zwierzęta, ogłaszając następującymi słowami:
- Mój syn Kopa, jestk nie został zabisy, lecz ciężko ranny. Zagubił się, lecz dziś wrócił!
Zwierzęta radowały się. Kiara zapomniała powiedzieć dzieciom, kim jest Kopa.
-Mamo?-Spytała się Sandrea.
-Tak córciu?-powiedziała królowa z uśmiechem na twarzy.
-Kim jest Kopa?
-To jest wasz wujek!
Kovu przedstawił dzieciom ich nowo poznanego wujka.



CZekam na komentarze :wyszczerz2: Co jest? wcześniej było wiecej! :roar2: :roar3: :roar1:

Rozdział III

Każy cieszył się z powrotu Kopy. Lecz pytanie Kopy, coś zmieniło.
-Kiedy koronacja?-spytał Kopa myśląc, ze Simba jest królem.
Simba z Nalą posmutnieli.
-Przykro mi, ale....-powidział Simba
-Ale?-powiedział Kopa czekając na odpowiedź.
-Królem jest Kovu.- Powiedział Simba z ulgą- Myśleliśmy, ze nie żyjesz, więc Kiarę wybraliśmy na następczynię tronu.
Kopa posmutniał i poszedł.
- Myślałem, że on nie żyje...-powiedział Simba z wielkim smutkiem.
W tym czasie, Sandrea, Kali i Aloko wybrali się do swych przyjaciół: brązowej Neli, która była 'brązowa Nalą', Brązowej Shetani, 'brązowej Ziry' i Kody, lwiątka podobnego do Kopy. Nela brała kąpiel, a jej rodzeństwo (Shetani i Koda), czekali na nią. Kisiężniczka i dwoje ksiąząt podeszli do swoich przyjaciół.
-Cześ Nela!-powiedział Kali
-Hej Kali, pogadamy później, bo właśnie biorę kąpiel!
Na przeciwko matki Neli, spała Kiara, która właśnie wstała.
-Dobrze was widzieć.-po powiedzeniu tego, wzięła w pyszczek Aloko i posadziła go na swoich łapach i zaczeła go myć.
-Mamo!
-Ach, Aloko.
Kiara polizała grzywkę Aloko.
-Mamo! Musiałaś potargać mi mą grzywkę?
Widząc grzywkę brata, Kali roześmiał sie
-Hahahaha!!!! Aloko!!!-śmiał sie Kali
-Zaraz dostaniesz!-po powiedzeniu tego, rzucił sie na Kalego z wielką wściekłością. Walczyli krótko, bo przerwała im matka.
-Przeproście się!
Lwiątka przeprosiły się z nie chęcią.
-Może potem sie pobawimy?-zapytała Sandrea
-Tak!-powiedział Koda.
Sandrea, Aloko i Kali pobiegli do lwiej groty i zaczęły się bawić w berka w lwiej grocie. W starej jaskini Skazy, (tam gdzie był Skaza po piosence ' krą życia') był Kopa z Vitani.
-Czemu musiało mi sie to przydażyć!- mówił wściekły Kopa- Jak?
-Przykro mi...-mówiła Vitani-Przykro...
Kopie przypomniał się moment, jak Zira chciała go zabić.
-No właśnie, że NIE!HAHAHAHA!!!!!!
Bo zabawie lwiatek, następcy tronu poszli do wujka. Tam mieli przykrą niespodziankę.
- Cześć wujk...-Aloko nie dokończył, bo Kopa walnał go mocno.
Kali rzzucił sie na Vitani i Kopę, chcąc pomóc bratu. Oderwał Vitani malenki kawałek ucha na prawym uchu, Kopie oderwał ogromny kawał ucha, na prawym uchu, a mniejszy kawałek na lewym.
-Sandrea! Zawołaj mamę i tatę!-zołał Kali walcząc.
Sandrea tak popełniła. Gdy zjawił sie Kovu z Kiarą, Simbą i Nalą, król zaryczał donośnie.
-Chciałeś zabić Aloko, Kopa!?!?! Grrr....
-Grrrr-zawarczał Kopa
-Jednak nie powinneś tu byc! Nie długo spotkamy sie przy miejscu ogłaszania wynań i innych rzeczy.
Po jakimś czasie zjawili się tu.
-Kopa i Vitani-powiedział Kovu- Nie wiedziałem, ze możecie tak postąpić. Chcąc zabić moje dzieci? Kopa-zasłużyłeś na to!
biegli-A Vitani?-spytał Kopa.
-Ona Ci pomagała, więc ona do ciebie dołączy. A teraz wydam ostateczny wyrok. Idź na Gaj bezlistnych drzew. Więc nastepuję powiedzić ostateczne zdanie- WYGANIE!!!
Kopa i Vitani biegli , a zwierzęta, chciały im coś zrobić. Rzucały kamieniami i kąsały. Kopa i Vitani pobiegli na Gaj Bezlistnych drzew. Aloko dowiedział się- to ciemne miejsce- to taj suchy, stary i niebezbieczny Gaj Bezlistnych drzew.
Ostatnio zmieniony 04 sty 2012, 18:49 przez Setene, łącznie zmieniany 1 raz.
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Sarai
Posty: 215
Rejestracja: 02 sty 2012, 13:04

Re: Król Lew 4

Postautor: Sarai » 04 sty 2012, 15:05

Przepraszam cię bardzo, ale twój styl bardzo mi się nie podoba. Za mało uczuć, wszystko dzieje się za szybko.
" Zabijaj, albo zostaniesz zabity."

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 04 sty 2012, 18:58

Wiem, ale założyłam temat, bo próbowałam cos fajnego zrobić. Z tym Kopą, to tak specjalnie, bo on chciał mieć władzę i się porządnie wkurzył, więc chciał zabić Aloko i inne lwiątka.

Rozdział IV

Po wygnaniu Kopy i Vitani, Rafiki podszedł do Aloko i nasmarował maścia rany, zadane przez Kopę.
-Przez jakiś czas, nie możesz wychodzić z Lwiej Groty. Niedługo, ta maść uleczy Ci te rany i ich nie będzie.
-Dobrze...
Kovu wziął w pysk Aloko i poszli do Lwiej groty, ale Sandrea i Kali poszli do swoich kolegów.
-Ale Aloko dostał-powiedzał Koda.
-Tak-Powiedziała Sandrea.
Na Gaju bazlistnych drzew...
-Musiał nas wygnać?-mowił Kopa
-Niestety, ale gdyby nie Kali, bylibyśmy teraz na Lwiej Ziemi.-odpowiedział mu Vitani
-Ech, ten głupi malec!
-Ale Sandrea poszła po Kiare i Kovu.
-Tak, ale siedziała by bez ruchu i nic by nie zrobiła, ale ten Kali... Ten głupek mysiał jej rozkazać!
-Tak. Ta mała, też nie ma mózgu.
-Niestety. Ten mlec na pewno nie dożyje dorosłości, jak jego rodzeństwo.
Za suchymi krzewami i połamanymi drzewami, stały trzy likaony.
- A kogo my tu mamy...-powiedziała jedna z trzech ikaonów-była to samica
-Chwileczke, kogoś mi przypominasz... Czy Ty nie jestes Kopa?-powiedział brat Samicy
-Tak. To ja.
-Jak tak, to wymień nasze imona?
-Dobrze. Ty jesteś Kolosa, twój brat to Dakir, a ten likaon...-popatrzył na likaona, któremy ślina płynęła z pyska.-Ty jesteś Kato.
-Wię to jednak Ty Kopa... LIKAONY!!! KOPA WRÓCIŁ!!!
Zjawiła sie wielka armia likaonów, ktróra kłaniała się przed Kopą i Vitani.
-Skąd ich znasz?-zapytała Vitani
- Tu się wychowywałem, po tym, jak Zira mnie prawie na śmierć
-Dobrze, więc...-powiedziała Vitani, ale przerwała jej Kolosa.
-Chodźmy do tej groty! Tam jest więcej likaonów i jak ciebie zobacza, będzie im lepiej w duszy!
Poszli do groty. Grota, była wielka. I to jak. Likaony wiwatowały, na cześć Kopy.
-Więc, dla czego tu jesteś?-spytał sie Dakir
-Wygnali mnie.
-To ty nie jesteś królem?-powiedziała Kolosa.
-Miałem nim być, ale Kovu jest królem...-powiedział i lew opyścił łeb w dół- Ale nie na długo...- i podniusł łeb, oraz uśmiechnął sie ukradkiem, jakby coś planował. Likaony i Vitani czekali na odpowiedź. (zaczyna sie piosenka i moment zanim Kopa powiedział pierwsze słowa piosenki, zwierzęta czekają z nierciepliwością. Kopa śpewa)
-Kiedyś mi mówili, że królem będę ja, jednak nie jest tak, jak chciałem ja. Okłamywali mnie, przez całe moje życie!
Myślałem, że będę kimś, i że będę pięknie żyć, lecz niestety, NIE JEST TAK CHCIAŁEM JAAAA!!!!

Lecz od jutra nie będzie takich słów! Będę cieszyć się znów! Będę rządzić, tak jak mi się chce! (tą scenkę darujemy sobie, gdzie Skaza mówi ‘otaczają mnie kretyni) I nikt NIE PRZESZKODZI MI!!! Mówię wam, że nie pokona mnie nikt! Jestem prawdziwy królem i będę władać, władać wiecznie! Będę wielki, mówię wam, i NIKT, nie pędzie się u mnie pysznił! Rozumiecie już! Władzę sprawuję JA! I robić będę wiele…Żeby królestwo było moje!
//chodzą likaony//
I nie będziecie musieli mieszkać tu, lecz na Lwiej Ziemi znów! I nikt nie przeszkodzi wam! Za sobą będą nasze chwile tu, a życie tam stoczy się znów! I będę królem ja, tylko ja! Nikt nie przeszkodzi mi! Oj, mówię wam! Nastanie mój czas! Będę robić wiele złych rzeczy, a oni będą trupem! Ja! Więc! Ja będę żyyyć, dlaaaa mojego królestwa, i zabiję ich i to moja praca! Więc! Będę żyć ile mi się chceeee!!!! Hahahahaha!!!/zły śmiech Kopy// //Oczywiście skała na której jest Kopa, podnosi się wysoko// //jest to pokazane w tej piosence do 2: 44 http://www.youtube.com/watch?v=lpoqDV_gXS0 //

Gdy Aloko był zdrowy, poszedł rozmawiać z rodzeństwem i kolegami. Przy nich była Kiara i jej przyjaciółka, matka Shetani, Kody i Neli. Aloko szepcze na ucho Neli, Kodzie i Shetani
- Chcecie pójść w fajne miejsce?
-Tak!-odpowiedzieli chórem.
Usłyszała to Kiara.
-A gdzie to jest, Aloko?
-Eee...-po 'powiedzeniu' tego odwrócił sie do mamy- Przy łące. Możemy pójść?
-Łąka? A co tam takiego ciekawego?-spytała Nela
Aloko podsunął sie do Neli
-Dowiesz się ja dojdziemy!-szepnął Aloko.
-Mamo, możemy pójść z Aloko-Spytał Koda.
-A co Ty na to, Kiara? Pozwolisz im?
-Zgadzam się-powiedziała królowa.
Lwiątka pobiegły radośnie, ale przerwała im Kiara.
-Jeżeli Zazu pójdzie z wami.
-Co?-powiedziała Sandrea
-Zazu?-powiedziałą Shetani.
Byli blisko łąki. Lwiątka myślały jak pozbyć się Zazu.
-Dokąd my naprawdę idziemy?-spytała Sandrea
-Na Gaj bezlistnych drzew-szepnął Aloko.
-Żeby nie było na mnie, jak zawsze!-powiedział Kali
-A Ty tylko o sobie!-mówił Aloko
-Trzeba do pozbyć!-powiedział Koda-myślę nad tym...
-Ale jak? -Zapytała Nela
Gdy lwiątka obróciły się w prawą stronę, Aloko i Kalego nie było przy nich. Nagle wychylił sie Kali.
-CHODŹCIE TUTAJ!!-szepnął młodszy książę
Lwiątka poszły w stronę Gaju bezlistnych drzew. Zazu późno zauważył, że lwiątek nie ma. Były już wtegy na Gaju Bezlistnych Drzew.
-Jesteśmy!-powiedział Aloko-Jestem genialny!
-Nie myśl, że jesteś najlepszy, z nas! Ja to wymyśliłem!
-Niech Ci będzie!
Chodzili po Gaju, aż zauważyli podchodzące do nich trzy likaony- Kolosa, Dakir i Kato.
-Kogo my tu mamy?-Zapytała Kolosa-INTRUZI!!!
-Potwierdzam, Koloso. A Ty Kato?
-Hahi, Hahi, hahahahahahahaha!-likaon zaśmiał się
-Które bierzesz, Dakir? Ja biorę tego żóltego, z brązową grzywką i tą małą brązową z kropeczkami pod prawym okiem-samica likaona wskazała na Aloko i Shetani.
Wtem przyleciał zazu.
-O! Mamy nowego intruza!-powiedział Dakir-A co do wyboru... biorę pomarańczowego i tą drugą brązową, tą z niebieskimi oczami.-wskazuje na Kalego i Nelę.
-No to Kato, masz resztę lwiątek, a ptakiem sie podzielimy!-powiedziała Kolosa
Kato pokazywał, że lwiątka uciekają. Zauważył to tylko Dakir.
-A zamawiałaś to na wyson, bo ja nie?-spytał Dakir.'
-Ja też nie, a co?-zapytała Kolosa.
-BO SIĘ TO WYNOSI!!!!-krzyknął Dakir.
Lwiątka uciekały, a likaony ich goniły. Gdy lwiątka wspinały się po górce z martwych roślin, Sandrea i Nela spadały, myśląc, że nikt im nie pomoże, ale zauważył to Kali. Podał im łapę one weszły i gy Dakir mial skoczyć na Nelę, Kali zadrapał go tak mogno, że upadł na ziemię. Lwiątka uciekały nadal, ale nic to nie przyniosło. Tylko jedno zauważyły- ścianę skalną zagradzającą im przejście.
-Tutaj, lwiateczka, kici kici-mowił Dakir
Kali zdobył się na odwagę. Próbował zaryczeć, ale było słychać tylko jedno:
-RAAAAWR!!!!-'ryknął' Kali
-Jeszcze raz! Dalej!-zachęcała Kolosa.
Zamiast małego ryku, wydobył sie wielki ryk, a był to ryk Kovu. Rozdrapywał likaony, a potem poskładał je.
-MILCZEĆ!-krzyknął Kovu-jak śmieliście ich ruszać, a zwłaszcza mojego syna!
Nagle pojawiła się Kiara z mamą Kody, Neli i Shetani.
-Masz więcej niż jednego syna!-krzyknęła królowa.
Lew odwrócił sie gwałtownie do lwicy.
-ZAMKNIJ SIĘ! CHODZIŁO MI O ALOKO! RESZTA NIE JEST WAZNA!!!
Kiara rozpłakała się.
-Nie myśl tylko o nim!
Powiedziała łkając i pobiegła na Lwią Skałę.
-PRZEJĆMY DO RZECZY!-krzyknął Kovu.- Zmykajcie się stąd i żeaym was już nie widział!
Liakony pobiegły. Kovu wpuścił na grzbiet Aloko i Sandreę, ale Kalego nie puścił. Tak popęłniła też matka Kody, Neli i Shetani, lecz wpuściła wszystkie lwiątka. Poszli. W kawałku drogi na łące, Kovu poprosił Zazu, aby odprowadził wszystkich, oprócz Kalego. Lew i lwiątko byli sami.
-Kali! Czemu tak postąpiłeś!
-To nie był mój pomysł! Aloko na to wpadł!
-Nie wierze ci! Aloko, ledwo co się trzyma na łapach, a ty go tam zabierasz?
-Tato, ja...
Kovu chciał zrobić Kalemu bliznę, ale lewk przykucnął, a potem pobiegł na Lwią Skale do Lwiej groty. Tam spał, ale Kovu go nie widzał. Miał sen, że go opuszczą i zginie,
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Sarai
Posty: 215
Rejestracja: 02 sty 2012, 13:04

Re: Król Lew 4

Postautor: Sarai » 05 sty 2012, 13:52

Powtórka z król lew 1 i z wielu blogów.
" Zabijaj, albo zostaniesz zabity."

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 05 sty 2012, 14:24

Niestety, ale trudno. Jeśli już, to KL1, a nie blogi!
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Hale
Posty: 2342
Rejestracja: 29 gru 2010, 19:09
Lokalizacja: Psychiatryk.

Re: Król Lew 4

Postautor: Hale » 09 sty 2012, 21:46

Setene pisze:Rozdział I
Zwierzęta zbierały się na prezentację trzech lwiątek, dzieci Kiary i Kovu-Aloko-dziedzic tronu, Sandrea-jego młodsza siostra i najmłodszego z nich-Kalego. Aloko miał brązowe oczy, bródkę jak taka/skaza, i złotą sierść jak Kiara. Sandrea miała niebieskie oczy, brązową sierść i była bardzo podobna do swojej matki. Najmłodsze z lwiątek miało zielone oczy i pomarańczową sierść. Lwiątka były prezentowane oddzielnie, w kolejności od najstarszego do najmłodszego lwiątka. Przy prezentacji Aloko i Sandrey, słońce świeciło, zwierzeta radowały się i światło z nieba padało na lwiątka. Lecz przy prezentacji Kalego było inaczej, znacznie inaczej. Wszystkie zwierzęta odeszły, rozpętała się burza i pociemniało niebo mimo tego, że był ranek. Wszyscy myśleli, że młody ksiażę Kali, jest nowym Taką/Skazą, gdyż wyglądał identycznie. Nikt nie był z rodziny królewskiej zadowolony. Z rodziny królewskiej, brakowało jednego lwa. Pochodził z rodziny królewskiej, ale wszyscy o nim zapomnieli- Kopa. Chował się za wielkim kamieniem i widząc prezętacje Kalego zasmucił się ogromnie. Młody lew poszedł nie wiadomo gdzie ze spuszczonym łbem.

Proszę o komentarze.



Stawiamy spacje po " - " by wyglądało estetyczniej, a nie zlewało mi się przed oczami.
Generalnie rzecz biorąc nie każdy musi pamiętać jak wyglądała bródka Skazy, ba, nie każdy musi wiedzieć, że Skaza miał brudkę. + Imiona piszemy z wielkiej litery.
Jakie pro miłe powtórzenie, ot co. Normalnie, nie zauważyłam po pierwszym zdaniu, że owy lew jest z rodziny królewskiej.
PrezENtacje.

Interpukcja - gleba.
Język - gleba2.
Ogólna fabuła - gleba3.

Jak na pierwszy rozdział - nic się nie działo, kompletnie nic. Rozumiem, że pierwsze rozdziały są takie by wszystko opisać, ale też mają conieco wyjaśniać i wprowadzać jakąkolwiek akcje. Twój nie wyjaśnił mi nic, zrobił mi mętlik w łebie, nie wiem o co chodzi, mamo, bij mnie kapciem.
Chaos w czystej postaci.



Hale.


Av by Madame Carotte.

Vita

Re: Król Lew 4

Postautor: Vita » 11 sty 2012, 19:27

A mnie się podoba. Pomijając interpunkcję i inne błędy, jest całkiem fajne ^^
Hale pisze:bródka

Hale, nie zauważyłaś czegoś ? :wtf:
Ostatnio zmieniony 11 sty 2012, 19:36 przez Vita, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 11 sty 2012, 19:35

Rozdział VI

Nastał ranek na Gaju Bezlistnych drzew, lecz nie było tam słońca. Vitani myślała co ma zrobić. Do głowy przybywały jej pomysły. Wybrała jeden. Poszła na lwia ziemię i obserwowała lwiątka, ale nikt jej nie widział. Tymczasem u lwioziemców, lwiątka już wstały. Pobiegły daleko. Żaden z dorosłych lwów ich nie widział. BYli w wysokich trawach poza Lwią Skałą.
-Jestem genialny!-powiedział Aloko z dumą wypinając pierś.
Pozostałe lwiątka przewróciły oczami.
-Nie myśl, że zawsze jesteś genialny, Aloko-powiedział Kali-Dostałem przez ciebie burę, głupku.
-Głupek!-wrzasnął Aloko
-Sam jesteś głupi!-odezwał się Kali-Nie myśl, że jesteś ideałem. NIe ma takich.
-Już to widzę-po powiedzeniu tego Aloko skoczył na Kalego.
Lwiątka turlały się i drapały. Przeszkodziła im Sandrea.
-Przestańcie!-krzyknęła Sandrea.
Każdy zdziwił się, gdyż ze strony Sandrey, był to wielki wyczyn. Była ona zazwyczaj delikatna.
-Niech Ci będzie...-marudził przyszły król
W wysokich trawach chowała sie Vitani, ale nikt o tym nie wiedział. Do jednej pory- Vitani skoczyła na lwiątka, lecz nie do końca bo pojawił się Kovu. Mocno zaatakował siostrę. Drapali się i gryźli. W końcu Vitani upadła na ziemie, a Kovu przytrzymał ją.
-Jak śmiałaś!-krzyknął król
-Normalnie! Gdybyś nas nie wygnał nie byłoby tak!
-Zamknij się, Vitani! A teraz idź!
Vitani odeszła. Widział to Kopa, lecz nie chciał pomóc Vitani, bo zakazał jej używać tego planu, gdyż miał swój własny, genialny plan...

Rozdział VII

Następnego dnia, rankiem, Kopa miał tylko jedno w głowie-swój plan. Zakradł się do lwiej groty. Obserwował lwiątka. Gdy poszli blisko wąwozu, Kopa szeptał 'tuuuutaaaaaaj!'.
-Słyszycie?-zapytala Sandrea
-Zamknij się! To magia!-krzynął Aloko-jeszcze ją spłoszysz...
Nikt nie wiedział, że to Kopa, ale Aloko myślał, że to magia i zachęcił wszystkich, aby szli śladem nieznajomego głosu. Szli aż doszli do wąwozu. Nie było tam Kody, Neli i Shetani bo byli w lwiej grocie. Nastało południe. Do lwiątek przyszła Vitani.
-CIOCIA?!?!?-wrzasnęły lwiątka chórem
-Tak to ja. Nie chce was nic złego zrobić. Mam do was proźbę-zostańcie tu! Zadawalam się z waszym ojcem i on mam wam coś pokazać-powiedziała Vitani
-Niespodzianka?-zapytał Aloko
-Tak...-powiedziała Vitani kręcąc łapą-Zabójcza!
Vitani poszła nie wiadomo gdzie. Dała syngał Kopie. Książe dał sygnał likaonom, które czekały dość długo. Z chęcią likaony podbiegły do antylop gnu i zebr, z jednej strony. . Uciekały więc w stronę antylop. Vitani podbiegła szybko do pary królewskiej.
-Kali...ALoko... Sandrea...Są w wąwozie!
-Aloko?!?!?
-Ja ich sprubuję uratować! Ty kochasz tylko Aloko!-wtrąciła sie Kiara i pobiegła do wąwozu. Vitani nie mogła jej dogonić, ale jednak dogoniła królową. Kopa był na miejscu, a Kovu na lwiej Skael i niepokoił się o Kiarę.
-Nie, nie.... Miał być Kovu!-myślał kopa idąc po półce skalenej.
Sandrea i Aloko wdrapali sie na drzewko. Kali też chciał. Aloko mu niepozwolił, bo nienawidził brata. Drzewko złamało sie. Kiarze udało się złapać 2 lwiątka na raz w pysk. Kalego wzięła na grzbiet. Biegła. Zostawiła lwiątka na Skale. Sama chciała tez tam wejść i poczekać, ale gnu 'oderwały' ją od Skały. Lwiątka niewiedziały gdzie jest. Królowa wskoczyła na inną skałę, która była większa od poprzedniej. Lwiątka wchodziły po skale, która wyglądała prawie jak schody. Na lwiątka pobiegła Kolosa ze swoimi braćmi. Nagle przybiegł Kovu. Poranił likaony, ale te zepchnęły go do antylop. Był Tam długo. Kiara wdrapywała sie nadal. Zobaczyła Kopę.
-Kopa! Proszę! Pomóż mi!
Kopa tylko zaczepił siostre pazurami i bez słowa puścił ją do antylop. Wtedy wyskoczył Kovu. Antylopy odbiegły.
Kurz sypał sie w powietrzu. Było słychać martwą ciszę. Słychać tętent kopyt.
-Mamo?-zapytał Kali
-Tato?-spytał Aloko
Była to tylko małe gnu. Okrążyło ciała Kovu i Kiary. Lwiątka podeszły do nich. Widać było ciałą rodziców królewskich lwiątek.
-Mamo?-zapytała Sandrea łykając wielkie łzy-Tato!
-Dlaczego....-powiedział Kali, a przy tym spłynęła mu łza
-Tato!-powiedział Aloko i podbiegł do ciała Kovu
Aloko łapał Kovu za ucho i robił różne rzeczy, aby Kovu się obudził.
-Tato! Proszę!
Nagle Kovu powoli otworzył oczy.
-Tato! NIe umieraj!-krzyknął Kali
-Proszę!-powiedział Aloko
-Wszystko j-jest dobrze.... Gdzie Kiara?
Lwiątka i Kovu podbiegli do ciała Kiary.
-K-kiara-powiedział kovu ledwo żywym głosem
-Mamo-pytała Sandrea
Kali łapał kiarę za ucho, skoczył na nią-nic nie dało. Nikt nie widział Kopy, gdy lew podchodił do małej rodzinki.
-Kali-powiedział Kopa-Ty ją zabiłeś....
-TY!!!!-krzyknął Kovu robiąc Kalemu dwie blizny na oku.
Kali przeturlał się. Potem zakrył bliznę łapą.
-Ała....-powiedział Kali z bólem
-Kali? Nic Ci nie jest?-zapytała Sandrea.
Kali pokazał blizny-każdy był w szoku, oprócz Kopy.
-Kali!-zawołała Sandrea
-Co?- Zawołał Kali
-Masz dwie szramy na oku!
-o nie... To nie może być prawda!
Wszyscy nagle coś usłyszeli. Jakby taki... Taki wielki zły śmiech. I tak było- był to smiech ducha Skazy!
Każdy podszedł do ciała kiary i płakał, oraz spuścił łeb na znak żałoby.
-Kali-powiedział Kovu-nie należysz do nas. Uciekaj stąd!
Kali pobiegł nie wiadomo gdzie. Inni udali się na lwią skałę

Sorry, że smutna notka ;( Dzięki za komętarz, Vita. Chociaż ty jesteś miła :D
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Vita

Re: Król Lew 4

Postautor: Vita » 11 sty 2012, 19:43

Fajne, tylko trochę ściągane od KL1 . Reszta spoko.

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 11 sty 2012, 19:56

Tak, wiem o ściąganiu ;/ . Wczesniej miałó być, że z jednej strony antylopy a z drugiej....woda i kłody ;/
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Sarai
Posty: 215
Rejestracja: 02 sty 2012, 13:04

Re: Król Lew 4

Postautor: Sarai » 12 sty 2012, 12:59

Nie, nie przepraszam, ale zdecydowanie tego... nie czuję.
" Zabijaj, albo zostaniesz zabity."

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 12 sty 2012, 17:16

Wiem. Jestem dopiero początkową 'pisarką' ;p
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Shavire
Posty: 2099
Rejestracja: 01 sty 2011, 21:21
Lokalizacja: Przycmentarna Paryja xD

Re: Król Lew 4

Postautor: Shavire » 12 sty 2012, 17:36

Na sam początek - pisz krótsze, a bardziej obfitujące w opisy rozdziały, bo na ten czas, to ja tu widzę tylko plagę napisanych na 'odwal się', bezsensownych dialogów, z których nic w praktyce nie wynika. Pamiętaj, liczy się jakość, nie ilość, dlatego też radziłabym Ci popracować nad poprawnością ortograficzną, interpunkcyjną i stylistyczną, a także poeksperymentować ze zdaniami złożonymi. Opowiadanie będzie ładniej się prezentowało.
Drugą sprawą jest to, że w swoich opowiadaniach wprost kopiujesz sceny z "Króla Lwa". To rażący błąd. Uwierz mi, że nikomu nie będzie przychodziło czytanie z pasją czegoś, co jest żywcem ściągnięte z innej książki/filmu/opowiadania. W ten sposób możesz tylko zniechęcić czytelnika.
Moje rady:
Primo: pisz krótsze rozdziały, zwracając za to większą uwagę na poprawność. Zacznij gospodarować zdaniami złożonymi. Opisuj emocje i zachowania swoich bohaterów w danym momencie.
Secundo: czytaj dużo książek! To jest niepowetowana recepta na sukces w pisarstwie. Uszlachetnisz wyobraźnię i wzbogacisz cenny zasób słownictwa, a to niezmiernie ważne.
Tertio: popracuj nad interpunkcją, na wszelki wypadek pisz opowiadania ze słownikiem ortograficznym. Uwierz, że szukając słów w tej księdze mądrości, szybciej zapamiętasz pisownię ;>
Ciemna strona mocy jest potężna!

Obrazek

Av:
lineart: by Savu0211 and whitetigerdelight
coloring: własny
sygnatura: By me
Multi: Hassira & Ombre

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 12 sty 2012, 17:42

Hmm... Spróbuję coś zrobić...


///`Hmm...` nie liczy się jako słowo. Mimo mojej ostatnio zanikającej umiejętności liczenia - wiem ile to jest 4. Hale.///

Rozdział VIII

Nastała noc. Kali biegł do rzeki, w której umarła Zira-jego babcia. Biegł ponad siły. Padał deszcz, więc było słychć bieg Kalego, który usłyszał Zazu. Odrazu poleciał do Kalego, aż latając w potwietrzu zapytał.
-Dokąd tak biegniesz paniczu!?!?! Biegniesz w stronę rzeki w której można się utopić!
Kali biegł bez odpowiedzi, ale w końcu doszedł do rzeki i podchodził do niej wolnymi krokami, aż odpowiedział:
-Chcę już umrzeć Zazu. I to w tej rzece.
-CO!?!?!?!?!
-Tak Zazu. Nie przesłyszałeś się-powiedział Kali- Lecz po co to gadanie?... Więc... Nadszedł na mnie czas....
Kali wskodzył do rzeki. Zazu łapał go pazurkami, ale nic nie pomogło. Książę utobiłby się w rece, ale czuwała nad nim królowa Kiara. Zazu powiadomił Kovu o 'śmierci' Kalego.

Potem C.D
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Lima

Re: Król Lew 4

Postautor: Lima » 21 lut 2012, 14:31

Opowiadanie nawet nawet, tylko że emocje można pokazać nie tylko w taki sposób:
-CO!?!?!?!?!

Ale też można za pomocą dłuższych opisów, np.:

-Co?!-Zawołał majordomus, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszał. Marzył o tym by to co powiedział książe było kłamstwem. Jednak po tonie głosu wiedział że to prawda. Chciał jak najszybciej powiadomić króla Kovu, jednak musiał zostać i spróbować przekonać Kalego.

Ale nie licząc tego opowiadanie jest całkiem niezłe. ;)

Awatar użytkownika
Setene
Posty: 163
Rejestracja: 29 gru 2011, 19:53
Lokalizacja: Zła Ziemia
Kontaktowanie:

Re: Król Lew 4

Postautor: Setene » 26 lut 2012, 12:50

Heh, dzięki...

Na czubku lwiej skały stał Kovu. Wdowiec miał smutny wyraz twarzy. Z jego oczu lały się łzy. Widział to Kopa. Podszedł do Kovu i usiadł.
-Już nie jesteś królem Kovu.-powiedział Kopa
-Jak to?-odpowiedział wdowiec
-Kiara nie żyje, a Ty jesteś synem Ziry, a nie Simby. Kiara miała brata, a nim jestem ja. A tron jest mój.-powiedział Kopa z dumą-Więc.... Jeśli chcesz żyć to uciekaj z tąd! I nigdy nie wracaj! Jeżeli wyjrzysz chociaż na lwią Ziemię.... Już nie żyjesz...
-Ale...
-IDŹ SAM! BEZ NIKOGO!
-Już... Idę-powiedział brązowy i pobiegł przed siebie, bez nikogo jako samotnik.
Zwierzęta zebrały sie na pożegnanie królowej i księcia Kalego, oraz Kovu.
-Wszyscy, przebaczamy po ich śmierci... Lecz niestety-nia da się tego odwrócić. Byli nam bardzo biscy. Kiara- była cudowna siostrą, która zginęła w wąwozie... Kali utonął w rzece... Dzielny, poświęcił sie dla nas... Król Kovu... Był wielkim królem. Zginął przed chwilą z cierpienia jego żony...-mówił lew ocierając łzę w oku- To była straszna katastrofa... Zawsze, oddawałem im chwałę... Lecz... Musimy zdjąć wielki ciężar z pleców i powitaj nową, wspaniałą erę w której, będziemy się cieszyć władzą nowego króla, dktóry jest odpowiednim kandydatem-ja.
Zwierzęta odzołomiły się. Kopa dalej mówił.
-Muszę być królem, gdyż jestem synem Simby, a nie Ziry jak poprzedni król.-powiedział, wszedł na lwią Skałę i zaryczał.

Rozdział XIX

Nastał wczesny ranek. Kali obudził się. Zobaczył kłody, martwe ciała i wschodzące słońce, na czerwonym niebie. Kali przeżył. Postanowił więc leżeć w bezruchu i więcej nie wstawać. Minęło trochę czasu. Opuszczony książę leżał jak martwy. Kali nie widział, że ktoś idzie, gdyż pojawiła się sylwetka lwicy i jej syna, podobnego do nuki. Lwica, o dziwo, miała czerwonawe umarszczenie i była podobna do Ziru. Jej syn- bardzo podobny do Nuki, tylko miał trochę szerszy nos. Lwica miała zły wyraz twarzy, a jej syn-smutny. Czerwona popatrzyła na lwiątko. Wtedy ksiąze otworzył oczy.
-Kim jesteś?-zapytała czerwona
-Opuszczonym lwiatkiem.-odpowiedziała półsierota.
-Hmm...-lwica myślała, patrząc na dwie szramy na prawym oku księcia.-Przydasz mi się.
Kali chciał pobiec, ale lwica przeszkodziła mu. Szła ze swoim synem na stary gaj, bezlistnych drzew. Posadziła księcia na kamieniu.
-Od dziś mieszkasz ze mna i Niko-powiedzaiła lwica-przydasz mi się. Będę Ciebie i mojego syna trenować, abyście byli źli i podstępni. Trening zaczynamy jutro.-powiedziała i poszła nie wiadomo gdzie.
-Jak sie ona zwie?-zapytał książę.
-Oyari (czytaj 'Ojari)-odpowiedział nastoletni Niko- Jestem Niko, a Ty?
-Kali-odpowiedział książe.
-Miło mi cię poznać-oznajmił Niko i uśmiechnął się
-Mi też miło Ciebie poznać-oznajmił książę
-NIKO!-zawołała lwica, która stała na wysokiej skale.
Nastoletni poszedł do niej.
-Wiesz jak on sie zwie?-zapytała Oyari
Niko pomyślał przez chwilę. Dopiero zauważył-że nowo odkryte lwiątko- to sam ksiażę.
-Hm?-pomrukiwała czerwona.
-Kila-odpowiedział- Kila.
-A więc Kila od dziś jest twoim nowym bratem. Idź!
Niko poszedł. Nastolatek podszedł do ksiecia.
-Jesteś księciem?-szepnął do Niko, do ucha Kalego.
-Tak-odpowiedziało lwiątko
-Czemu nie ma ciebie na lwiej skale?
-Uciekłem-odpowiedział Kali- moja matka zmarła i przez to mam te szramy. Mój ojciec myślał, że ja ją zabiłem, ale to nie prawda. On myśli tylko o Aloko- moim bracie.
-Straszne.
-Tak.
-Musisz ukrywać swoją prawdziwą postać-powiedział nastoletni- Moja matka chce zabić każde lwiątko, które pochodzi z rodziny królweskiej.
-Naprawde?
-Tak. Dla niej, zwiesz się Kila.
-D-dobrze-odpowiedział Kali i poszedł pozwiedzać Gaj.
Niko przyłączył się do Kalego
-To wasz dom?-zapytał Kali
-Tak. Jesteśmy sami, bez żadnego stada.
-Aha... A twój ojciec?
-On.... Ech... On był ze mną i moją matką, ale tylko wtedy, kiedy byłem małym, bardzo małym lwiatkiem. Chciał mieć władzę i porzucił ją dla nas...
-Szkoda. Jak się on zwie?
-Kepa, Kopa... Chyba Kopa.
-KOPA!?!?!-powiedział Kali- przecież to mój wuj!
-Naprawdę? Jesteś moim kuzynem?
-Kuzunem?... -Kali spojrzał na Niko- Jesteś moim kuzynem! Haha!!!
-Haha!-powiedział Niko i potargał Kalego po grzywce
Dwa samce biegały i biegały z radości. Kali skakał na Niko. Nikowi to nie przeszkadzało. Wreszcie Kali położył się na Niko.
-Czy wiesz, ze...-powiedział Kali-Możemy zostać przyjaciumi!
-Tak-odpowiedzał młody lew- Mam kuzyna... Czekałem na tą chwile.
Nastała noc. Kali i Niko patrzyli w gwiazdy uśmiechając się. Czuli do siebie ogromną przyjaźń.
Rozdział X

Nastał wczesny ranek. Oyria obudiła się. Szturchnęła Kalego mocno tak, że książę poturlał się po ziemi i było widać mnustwo kurzu. Lwiątko otworzyło zielonkawe ślepia. Lwica ryknęła donośnie. Niko wstał wraz z Kalim.
-WSTAWAĆ!!!-krzyknęła Oyria- Nie ma czasu! Biegać!
Kali i Niko biegali, a lwica z nimi. Czerwona biegała na skróty. Maznęła łapą linię, do której mieli biegać, a było to bardzo, bardzo daleko.( 25 KM, wiem, lwiątko by nie wytrzymało, ale chodzi mi o to, aby się zmęczyli). Dobiegli, omijając rózne przeszkody. Byli bardzo, ale to naprawdę bardzo zmęczeni.
-To dopiero rozgrzewka-powiedziała Oyria- Czeka was więcej.
-Niestety, ale ma rację Kila-powiedział Niko
-Nie ma czasu na pogaduchy! Skaczcie!
-Jak?-zapytał Kali
-Jak byś chciał kogoś zabić!
-Tak? -zapytał i skoczył jak tu http://www.youtube.com/watch?v=DvgAXqMs … re=related 0:46
-Tak. Właśnie tak. Tylko... Dalej-powiedziała Oyria i narysowała ostrym pazurem kreskę, a ta była 5 razy dłuższa od jego skoku.
Kali skakał, jak i Niko, aż im się udało.
-Wdrapujcie się na czubki drzew, a potem na skały!
Zrobili to co im czerwona kazała. Dała im jeszcze więcej rzeczy i wszystko robili aż do późnej nocy, bez przerwy.
~ Nie poznawaj człowieka po wyglądzie, lecz po tym jaki jest
~ Setene

Awatar użytkownika
Sarai
Posty: 215
Rejestracja: 02 sty 2012, 13:04

Re: Król Lew 4

Postautor: Sarai » 22 kwie 2012, 06:57

Przygody fajne, chociaż ściągane z obu części króla lwa, ale, zlituj się, mogłabyś zrobic jakiś opis, rozwinąć zdania, np. "Słońce wzeszło nad sawanną. Oyria obudziła się, ziewnęła i szturchnęła Kalego. Książe poturlał się po ziemi i otworzył zielone oczy. Lwica ryknęła, a jej ryk odbił się echem i zbudził pozostałe lwy" O, to byłoby już coś... I pamiętaj o opisach !!!
" Zabijaj, albo zostaniesz zabity."

chakira
Posty: 1
Rejestracja: 07 lip 2013, 18:27

Re: Król Lew 4

Postautor: chakira » 07 lip 2013, 18:36

fajne :wow:

Przypominam, że zgodnie z regulaminem post musi mieć minimum 6 wyrazów.


Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości