Lwia Przygoda

- Widać w tym świecie to już nawet przyjaciół nie można wybrać - warknęła do siebie, odwracając się tyłem do nowoprzybyłej.

Uniosła łeb ku górze, wpatrując się w postac lwicy, która postanowiła ich odwiedzic.
- O nie - jęknęła.

Teatralnie przerzuciła oczami.
- Nie ma sensu się buntować, i tak są silniejsi...

- Ciii! - Hale zmierzyła ją wzrokiem - Bo jeszcze usłyszą i przyjdą. Nędzni tchórze - szepnęła, karcąc lwice wzrokiem.

Hale westchnęła. Siedziała niedaleko Hrist, wpatrując się tępo w przestrzeń. Również nia miała siły zrobić czegokolwiek, byli klanem niewolniczym, nie było im nic wolno. Teraz mieli chwilę wolnego, kiedy te diabelskie pomioty nie wpadały się powyżywać. Sadyści. Nikt nie prosił się o taki los, kiedy ...

Imię postaci Hale
Stado Kaburi
Płeć postaci samica
Krótki opis WKRÓTCE XD + av
Wiek lwi nastolatek
Rodzina/Partner Chwilowy brak

Spojrzała zdziwiona na odchodzącego Siriusa. Jej pysk wykrzywił grymas. Nie chciała tego, nie lubiała się w to bawić. Spojrzała na lwa, który zabił jej brata.
- Powiedzmy, że wszystko pozostawiam Tobie... zrób jak chcesz - szepnęła mu na ucho.

- Och, wybawco! *mruknęła sarkastycznie, siadając obok Nyoty. Łapą dźgnęła nieżywe ciało Ibillisa* Tępić frajerów.

- To nie marudź *warknęła ponownie, lustrując lwice wzrokiem* Bo niczym specjalnym się nie wyróżniasz. Ani intelektem, ani urokiem osobistym, myślałam, że przynajmniej pokażesz jakie masz umiejętności, jeśli chodzi o walkę... *uśmiechnęła się szatańsko, wpatrując się dalej jak uśmiercają jej brata*

- To rusz swoje obleśne dupsko i im pomóż *warknęła, podchodząc do lwicy, rzucając ją w wir walki*

Ja jestem za! Ja sama już wnioskuję o to, że chce być takim demonem z którym można pakt zawrzeć na pewnych zasadach! Ala Sebek z Kuroshitsuji ;>

*Spojrzała na wszystkich jak na idiotów, leżąc na jednej z chatek i opierając łeb o łapy* - Proszę was... *szepnęła, uśmiechając się bezczelnie. Jak dla niej nic się nie działo, jedynymi osobami, które wprowadzały coś do walki to był Nyota, którego w sumie nie znała oraz Sirius. Nie zamierzała wkrac...

*westchnęła, przysłuchując się rozmowie lwów*
- Ja to bym już ruszyła walczyć, nudzi mi się.

Dagor pisze: za namową Hale

No jasne, bo jak coś to ma być na mnie. Sieeema. xD

- To zapraszam na rozmowę i takie tam do innej osoby...

- Takie tam, podbicie Lwiej Ziemi. *zaśmiała się* Ale może to nie moja kwestia Cię w to mieszać.

*uśmiechnęła się nieznacznie, patrząc w niebo* Wspaniały. *szepnęła, po czym jakby wyrwała się z transu i zaczęła mówić głośniej* Ma swoje własne plany, z pewną jest sprawiedliwy i konsekwentny, jak na takiego przystało. Potrafi walczyć o swoje, tylko w tym co aktualnie planuje... potrzebuje pomocy....

- No Bóg chciał, że właśnie tak wyszło. *westchnęła* Zbyt długa historia.

- Aktualnie już tak. *uśmiechnęła się* Skoro tu jesteś to Ty raczej też.

- Nooo.... cześć. *rzuciła niemrawo, przeważnie ludzie na pustkowiach nie byli tak rozmowni jak owa lwica* Miło poznać.

*Zawitała tu ponownie. Szła sobie spokojnie, nigdzie się nie śpiesząc, aż nagle napotkała szarą lwicę. Nie widziała jej tu wcześniej, jednak za krótko była w tym stadzie by stwierdzić czy była nowa czy też nie*

- Takiś ciekaw. To ty jesteś królem, to Ty powinieneś znać je wszystkie. xD

- Nie ważne. *odrzuciła kolczasty kwiatek gdzieś za siebie, wtulając się w Siriusa*

*Uśmiechnęła się mimowolnie.* Jak słodko. *uznała urzeczona, biorąc od niego kwiatek*

- Nie, to nie. *I odeszła znowu jak gdyby nigdy nic*

- Głupek. *szepnęła do siebie, równocześnie głupkowato [tak by odzwierciedlić chwilowo jego poziom xD] uśmiechając się do Siriusa* No rozejrzyj się dobrze. Czarny lew, czerwono-biała grzywa...

- Jeden właśnie się wyłonił z ukrycia... No musze przyznać, że jest niczego sobie.

*Przyczłapała do tej część Pustkowi, rozglądając się z zaciekawieniem. Tutaj jeszcze nie była, a opuszczenie Siriusa było dobrą ku temu okazją do pozwiedzania*

- Phi. *wyszła, udając obrażoną, gdzieś hen daleko*



//zt//

*westchnęła, uśmiechając się z politowaniem* No okej. *i już udawała, że zbiera się do wyjścia*